ME 2017 kobiet: mie ma historycznego medalu dla azerskiej siatkówki, brązowe Turczynki

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: reprezentacja Turcji siatkarek
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: reprezentacja Turcji siatkarek

Po sześciu latach reprezentacja Turcji siatkarek znów znalazła się na podium mistrzostw Europy. Podopieczne Giovanniego Guidettiego w finale pocieszenia wygrały z współgospodyniami turnieju, Azerkami w czterech setach.

To była historyczna szansa dla siatkówki na Kaukazie. Wieloletnia praca podporządkowana była pod jeden wielki cel - medal Mistrzostw Europy na własnym terenie. Do tego jednak nie doszło, choć początkowo zapach brązowego medalu roznosił się po hali w Baku.

Cała Europa mniej więcej znała taktykę reprezentacji Azerbejdżanu. Najwięcej pracy miała rzecz jasna Polina Rahimowa, która w samym pierwszym secie wykonała osiemnaście ataków, a osiem z nich zamieniła na punkt. Turczynki dotrzymywały kroku rywalkom, ale tylko do drugiej przerwy technicznej. Później z akcji na akcję rosła przewaga Azerek, które raz po raz umiały zatrzymać akcje blokiem. Premierowa odsłona padła łupem drużyny prowadzonej przez Faiga Garajewa 25:22.

Druga partia miała trzy fazy. W pierwszej z nich tureckie siatkarki oddaliły się na kilka oczek (8:5), w kolejnej - która trwała mniej więcej przez kilkanaście kolejnych akcji - oba zespoły zdobywały punkty na przemian, przy czym cały czas z przodu były siatkarki znad Bosforu. Trzecia, decydująca część seta znów polegała na budowaniu przewagi przez podopieczne Giovanniego Guidettiego. Tego dnia doskonale dysponowana w ataku była Gozde Kirdar i to ona w dużej mierze poprowadziła swój zespół do triumfu w drugiej partii 25:21.

Takie rozstrzygnięcie zdecydowanie podcięło skrzydła gospodyniom. Coraz mniej widoczna była Rahimowa i - co gorsza dla wielu tysięcy Azerów na trybunach - żadna z koleżanek nie była w stanie przejąć ciężaru zdobywania punktów na siebie. Z kolei po drugiej stronie siatki uaktywniła się na lewym skrzydle Neriman Ozsoy i zanim wszyscy zdążyli spojrzeć na tablicę, już Turczynki prowadziły 16:8. Kilka minut później dopisały na swoje konto kolejną partię, tym razem wygraną do 14.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło

Jeśli o trzecim secie napiszemy, że był to pogrom, o czwartym należałoby napisać co najmniej "demolka". Rahimova nie skończyła żadnego z ośmiu ataków, a Kirdar i Ozsoy były prawie nieomylne. W całym czwartym secie Azerki zdobyły zaledwie osiem punktów. Gorzki smak porażki w tym spotkaniu dobitnie obrazuje, czym może być czwarte miejsce dla sportowca. Gdy zabrakło liderki, cały zespół z Azerbejdżanu po prostu nie istniał.

Turczynki, choć dzień wcześniej otrzymały lanie od Serbek, w niedzielę zalały się łzami radości. To ich pierwszy krążek na europejskim czempionacie od sześciu lat. Powody do świętowania ma też sam trener Guidetti, który czwarte kolejne Mistrzostwa Europy kończy z medalem na szyi.

Azerbejdżan - Turcja 1:3 (25:22, 21:25, 14:25, 8:25)

Azerbejdżan: Jagubowa (3), Mammadowa N. (6), Hasanowa (8), Rahimowa (19), Samadowa (3), Poznyak (4), Mammadowa W. (libero) oraz Habibowa, Aliewa, Kulan, Abdulazimowa.

Turcja: Aydemir Akyol (2), Ozsoy (23), Akman Caliskan (13), Boz (7), Kirdar (22), Erdem Dundar (12), Orge (libero) oraz Onal (3), Baladin.

Komentarze (0)