Już początek sobotniego meczu pokazał, że Jadar to zupełnie inny zespół niż 24 godziny wcześniej. Agresywna, ale co ważniejsze skuteczna zagrywka, szczelny blok i Sirianis Henrnadez, jakiego kibice pamiętają z najlepszych spotkań. Wobec tak rozpędzonej lokomotywy rywale z Bielska-Białej okazali się bezradni.
Co ciekawe, atakujący Jadaru Wojciech Żaliński stwierdził, że największą motywację wzbudziło w radomskim teamie niezadowolenie publiczności. - Gdy wygrywaliśmy z AZS-em Olsztyn czy Treflem Gdańsk było ok, a w piątek słyszeliśmy gwizdy i okrzyki: co wy gracie?. Chcieliśmy się więc odwdzięczyć i sobotnie zwycięstwo dedykujemy właśnie im - powiedział.
Nawet charyzmatyczna postać Grzegorza Wagnera nie tchnęła w przyjezdnych wiary w zwycięstwo. Chwilami przypominali owce prowadzone na rzeź. To właśnie stąd wypływa wniosek, że raczej losy rywalizacji pomiędzy tymi zespołami są już przesądzone.
JADAR RADOM - BBTS BIELSKO-BIAŁA 3:0 (25:17, 25:15, 25:20)
Jadar: Salas, Pawliński, Kosok, Żaliński, Hernandez, Terlecki, Stańczak (libero) oraz Bucki, Owczarski, Domonik, Słomka, Macionczyk.
BBTS: Kusaj, Kałasz, Gaca, Tomczyk, Jaszewski, Mikołajczak, Sufa (libero) oraz Jajszczak, Król, Bielicki.