BBTS Bielsko-Biała mógł spotkanie z Asseco Resovią Rzeszów wygrać 3:0. Bielszczanie w końcówkach pierwszego i trzeciego seta popełniali proste błędy, które zaowocowały porażkami. W inauguracyjnej odsłonie bielszczanie prowadzili już 21:19, ale po nieudanych atakach musieli uznać wyższość przeciwników. Druga partia to już koncert gry BBTS. Rzeszowianie zdołali ugrać zaledwie 16 punktów. Był to dla nich zimny prysznic.
Początek trzeciego seta to również świetna gra BBTS-u. Tak było do stanu 8:3 dla gospodarzy. Jednak po tym, gdy Lukasa Tichacka zastąpił Michał Kędzierski gra rzeszowian się odmieniła. Goście zdołali odrobić straty i po nerwowej końcówce, w której obie ekipy miały piłki setowe, przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. - Dzięki takim meczom nabiera się pewności siebie. Mam nadzieję, że takich wejść będę miał więcej. Po prostu cieszymy się z trzech punktów, bo było trudno i ta wygrana jest dla nas bardzo cenna - powiedział Kędzierski.
Najważniejsze dla rzeszowian są punkty. Styl pozostawił wiele do życzenia i siatkarze Asseco Resovii doskonale zdają sobie z tego sprawę. - W trzecim secie zagraliśmy fatalnie, ale cieszę się, że udało nam się odrobić straty. Myślę, że końcówka tej odsłony, gdzie roztrwoniliśmy przewagę ze stanu 24:21 pokazała, jaki przebieg miał ten mecz. Gra była szarpana z obu stron i tylko szczęście w końcówkach pozwalało na wygraną - przyznał przyjmujący zespołu z Podkarpacia, Aleksander Śliwka.
- Spodziewaliśmy się, że to będzie trudny mecz. To początek sezonu i nie wiemy na co stać daną drużynę. Byliśmy przygotowani na wszystko. Jeszcze sami siebie nie znamy i nie wiemy jak gramy w trudnych momentach. Były takie sytuacje w Bielsku-Białej i pokazaliśmy, że czasami potrafimy z tego wyjść, a czasami trochę brakuje. Jeszcze się docieramy - usprawiedliwiał swój zespół Kędzierski. - Początek meczu trochę przespaliśmy. Powinniśmy wyjść bardziej nabuzowani i zmobilizowani. Na szczęście trener reagował na wydarzenia boiskowe i rotował składem - dodał Śliwka.
ZOBACZ WIDEO: El. MŚ 2018: Wojciech Szczęsny skradł show. Konsekwencje dla Krychowiaka?
O ile rzeszowianie byli w dobrych humorach, o tyle bielszczanie żałowali straconej szansy. Gdyby nie proste błędy w końcówkach, to mogliby się cieszyć z sensacyjnego zwycięstwa. Trzecią partię BBTS przegrał po tym, gdy jeden z zawodników przekroczył środkową linię. - Powinniśmy wygrać pierwszego i trzeciego seta. Niestety popełniliśmy za dużo błędów i to się zemściło - bez ogródek przyznał przyjmujący BBTS-u, Wiaczesław Tarasow.
Choć bielszczanie punktów nie zdobyli, to ich gra może napawać kibiców optymizmem. - Ubolewamy nad tym, że nie mamy chociaż jednego punktu, bo myślę, że nam się należał. Popełniliśmy dwa proste błędy w końcówce trzeciego seta. Chcemy grać jak najlepiej, na podobnym poziomie jak z Resovią - dodał Wojciech Siek.
Obie ekipy mają jeszcze nad czym pracować. Resovii brakuje zgrania, BBTS-owi opanowania w końcówkach setów. Rzeszowianie w kolejnym ligowym starciu zmierzą się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i nie mogą sobie pozwolić na taką grę jak w Bielsku-Białej. - Zawsze przed takimi meczami, jak ten z ZAKSĄ mobilizacja jest dużo większa, bo to wyzwala w nas dodatkową wolę walki. Jednak do każdego meczu chcemy i będziemy tak podchodzić - stwierdził Śliwka.