Dla ekipy z Podbeskidzia pojedynek z rzeszowianami był inauguracją tegorocznych rozgrywek PlusLigi, bowiem mecz 1. kolejki z Jastrzębskim Węglem został przełożony na inny termin. Z kolei podopieczni Roberto Serniottiego w swoim premierowym spotkaniu w obecnych rozgrywkach bez problemu pokonali Dafi Społem Kielce.
Gra BBTS-u Bielsko-Biała była więc zagadką tym bardziej, że do drużyny dołączyło sporo nowych zawodników. I to właśnie oni efektownymi akcjami na siatce rozpoczęli mecz na korzyść gospodarzy (3:0). Zespół z Podkarpacia potrzebował nieco więcej czasu, aby skutecznie wprowadzić się w spotkanie w hali pod Dębowcem. Niemal przez całą długość premierowej odsłony Asseco Resovia Rzeszów musiała gonić rywali, którzy za sprawą Olega Krikuna utrzymywali wypracowaną przewagę (18:15).
Sporą różnicę zrobiła także zagrywka Harrisona Peacocka. Australijczyk gnębił swoich przeciwników w przyjęciu i między innymi z tego powodu trener Serniotti zdecydował zmienić Dominika Depowskiego na Thibault Rossarda (21:19). Jednak w decydujących momentach to rzeszowianie zachowali więcej zimnej krwi, punktując rywali na siatce. Ostatecznie set zakończył się wynikiem 23:25.
Bielszczanie momentalnie wyciągnęli wnioski z porażki w pierwszej odsłonie. Ekipa prowadzona przez Rastislava Chudika bardzo szybko objęła prowadzenie, które systematycznie powiększała (14:10). Zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów popełniali masę błędów we wszystkich elementach, a ponadto nie byli w stanie przebić się przez bardzo dobrze ustawiony blok gospodarzy. W pewnym momencie przewaga drużyny z Bielska-Białej urosła aż do dziesięciu "oczek" i tylko jakaś katastrofa mogła uchronić przyjezdnych od dotkliwej porażki (23:13). Tak się jednak nie stało i BBTS przy wsparciu swoich kibiców zdołał zwyciężyć do 16.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło
Euforia w bielskich szeregach utrzymywała się również po dziesięciominutowej przerwie. Podopieczni Chudika punktowali przeciwników z Rzeszowa, dzięki czemu zdołali wypracować sobie przewagę 8:3. Przy wysokim prowadzeniu gospodarzy na boisku pojawił się Michał Kędzierski, który zdecydowanie odmienił grę Asseco Resovii. Z akcji na akcję goście odrabiali stratę, doprowadzając do remisu. W końcówce wydawać by się mogło, że zespół z Podkarpacia powrócił na właściwe tory. Jednak przy stanie 21:24 znów do gry włączył się BBTS Bielsko-Biała i po chwili na tablicy wyników było już po 24. Proste błędy popełnione w decydujących momentach pozbawiły rozpędzonych gospodarzy marzeń o wygraniu trzeciej partii (25:27).
Kibice w Bielsku-Białej liczyli, że gospodarze zdołają doprowadzić do tie-breaka i urwą chociaż punkt faworyzowanej Asseco Resovii Rzeszów. Szansa na to była jedynie na początku. Później podopieczni Roberto Serniottiego wyraźnie zaczęli popełniać mniej błędów, co natychmiast przełożyło się na wynik. Osiem punktów przewagi w środkowej części seta okazało się nie do odrobienia przez walecznych bielszczan (18:10). Nie pomogły również zmiany zaproponowane przez trenera Chudika, który desygnował do gry między innymi Jarosława Macionczyka oraz Jakuba Buckiego. Przyjezdni, chociaż ze sporymi problemami w całym spotkaniu, zdołali wywieźć z Podbeskidzia komplet trzech punktów (18:25).
BBTS Bielsko-Biała - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (23:25, 25:16, 25:27, 18:25)
BBTS: Peacock, Krikun, Siek, Tarasow, Gaca, Janeczek, Czauderna (libero) oraz Marek (libero), Macionczyk, Bucki, Piotrowski, Cedzyński.
Asseco Resovia: Tichacek, Możdżonek, Depowski, Śliwka, Jarosz, Lemański, Masłowski (libero) oraz Rusek (libero), Rossard, Kędzierski, Schoeps, Krastins, Perłowski.
MVP: Jakub Jarosz (Asseco Resovia)