Espadon - Łuczniczka: inni siatkarze, ten sam scenariusz

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Espadon Szczecin
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Espadon Szczecin

Espadon Szczecin wygrał drugi z rzędu mecz w PlusLidze. Historia lubi się powtarzać. Identycznie jak w poprzednim sezonie pokonał Łuczniczkę Bydgoszcz 3:2.

Siatkarze Espadonu Szczecin chętnie wracali myślami do meczu z Łuczniczką Bydgoszcz w listopadzie poprzedniego roku. Jeszcze pod wodzą Milana Simojlovicia wygrali z klubem znad Brdy pierwsze spotkanie po awansie do PlusLigi. Długa batalia zakończyła się tie-breakiem niemal o północy. Wówczas Espadon zaczął mecz od porażki w pierwszym secie 20:25.

W czwartek bydgoszczanie ponownie rządzili na boisku na początku spotkania. Ich taktyką było ostrzeliwanie zagrywkami Jeffreya Menzela, po którego "kulawych" przyjęciach trudno było Espadonowi czymkolwiek zaskoczyć. Łuczniczka z kolei sprytnie atakowała, szczelnie blokowała i punktowała szczecinian do stanu 25:14. Drużyna z Pomorza Zachodniego nie przeszkadzała, a pomagała. Dwa punkty straciła wskutek błędu w ustawieniu.

Trener Michał Gogol rozpoczął pojedynek w identycznym ustawieniu jak trzy poprzednie. Musiał szybko reagować. Na boisko wprowadził z kwadratu rezerwowych Tomasza Kowalskiego, Michała Ruciaka i Bartłomieja Klutha. Ten ostatni, atakujący pozostał już do końca meczu.

Z Kluthem na boisku siła rażenia Espadonu była większa. Nie było o to trudno, ponieważ Mateusz Malinowski atakował wcześniej ze skutecznością 0 procent. Niebiesko-biali byli blisko remisu przy wyniku 9:10, ale dopadli Łuczniczkę dopiero zdobywając punkt na 14:14. Po chwili Bartosz Gawryszewski trafił zagrywką i Jakub Bednaruk zażądał pierwszej przerwy.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło

Trener Łuczniczki nie wybił z uderzenia Klutha, który do coraz bardziej dynamicznych ataków dołożył atomowe zagrywki. Espadon wygrał drugiego seta 25:19, a jego atakujący zmienił jednostronny pogrom w emocjonujący mecz.

W trzeciej partii w drużynie ze Szczecina zagrał Ruciak, ponieważ Bartosz Filipiak i Paweł Gryc zamęczali zagrywkami Menzela. Łuczniczka wyszła na prowadzenie 7:4 i pomimo przejściowych problemów, dotarła z przewagą do końca seta. Przyjezdni zwyciężyli 25:20. Espadon próbował zorganizować się do pościgu, kiedy w pole serwisowe wchodzili Kowalski oraz Tervaportii, jednak Łuczniczka radziła sobie w przyjęciu.

Gospodarze znów musieli wrócić myślami do listopada poprzedniego roku, kiedy doprowadzili do szczęśliwego dla siebie tie-breaka. Po blokach Eemiego Tervaporttiego i Bartosza Gawryszewskiego mieli przewagę 17:11 i zgodnie z powiedzeniem "historia lubi się powtarzać" zaczęli szykować się do decydującej rozgrywki.

Tie-break rozpoczął się od demobilizujących dla Łuczniczki bloków Espadonu i błędów własnych. Kiedy dotychczas rezerwowy Janusz Gałązka ustrzelił przeciwnika zagrywką, zrobiło się 7:4 i drużyna Gogola nie wypuściła przeciwnika z tego uścisku po zmianie stron. Wisienką na torcie w końcówce pojedynku były trzy wygrywające zagrywki Ruciaka.

Espadon Szczecin - Łuczniczka Bydgoszcz 3:2 (14:25, 25:19, 20:25, 25:20, 15:11)

Espadon: Tervaportti, Wika, Menzel, Duff, Gawryszewski, Malinowski, Murek (libero), Mihułka (libero) oraz Kowalski, Ruciak, Jaskuła, Gałązka, Kluth.

Łuczniczka: Goas, Ananiew, Batagim, Szalacha, Jurkiewicz, Gryc, Kowalski (libero) oraz Bobrowski, Filipiak, Rohnka.

MVP: Bartłomiej Kluth (Espadon).

Komentarze (2)
matjol
13.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda tego meczu jak i tego, że klub Łuczniczka ma w nosie swoich kibiców zaprzestajac relacji LIVE na stronie klubu jak i zablokowanie możliwości dodawania komentarzy pod artykułami i dyskus Czytaj całość
tomcug
12.10.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Póki co Jeffrey Menzel nie zachwyca niestety, a miał być liderem Espadonu. Może jeszcze się rozkręci Amerykanin, bo przy parze Ruciak/Wika jednak brakuje siły ognia. Niemniej gratulacje dla Mic Czytaj całość