Mariusz Wlazły: Nie możemy myśleć, że nikt nam już nie podskoczy

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły po prawej stronie, z numerem 2
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły po prawej stronie, z numerem 2

- Nie można osiąść na laurach po wygranej z Asseco Resovią i traktować to zwycięstwo tak, że wszystko już umiemy i nikt nam nie podskoczy - twierdzi kapitan PGE Skry Bełchatów, Mariusz Wlazły po wygranej jego zespołu nad ekipą z Rzeszowa (3:0).

Bełchatowianie w dwóch pierwszych partiach hitowego starcia PlusLigi pozwolili zdobyć Pasom po 17 punktów. W trzeciej walki było już nieco więcej, ale mimo tego gospodarze wygrali, choć już z tylko dwoma punktami przewagi (25:23).

- Każdy z nas dołożył tę tradycyjną cegiełkę do zwycięstwa i jako zespół możemy cieszyć się, że błędów nie było tak dużo. Zagrywka ustawia bardzo wiele. Wtedy lepiej się blokuje. Dlatego mieliśmy trochę prościej na siatce. Rzeszowianie nie mogli rozgrywać sobie piłki tak, jak by chcieli. Każdy z nas dawał z siebie 100 procent na zagrywce - zaznaczył Mariusz Wlazły.

Atakujący PGE Skry Bełchatów docenił również wkład całego zespołu w zagrywkę, co bardzo pomogło odnieść pierwsze domowe zwycięstwo w sezonie.

- Nasze działania na siatce bardzo pomogły. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale ta zagrywka faktycznie była na wysokim poziomie. Na tym etapie jest ona bardzo ważnym elementem. Ustawia bardzo wiele i gra się zupełnie inaczej niż przeciwnik - zaznaczył zawodnik wicemistrzów Polski.

Wlazły zwrócił uwagę na to, że zawodnicy są jednak odczuwają jednak zmęczenie mimo zaledwie trzech rozegranych partii.

- Każdy z nas stracił dużo siły. Przygotowanie fizyczne i taktyczne jest bardzo istotne. Te wszystkie rzeczy, które oglądamy na wideo, musimy przełożyć na boisko, więc ta koncentracja musi być non stop na sto procent. To też kosztuje fizycznie. Niby mecz 3:0, proste dwa pierwsze sety, ale nie zapominajmy, że ekipa z Rzeszowa, to bardzo dobry zespół. Zobaczmy, co się stało w trzeciej partii - przypomniał Wlazły.

Postanowiliśmy też zajrzeć w kulisy zagrywki siatkarzy PGE Skry Bełchatów. Zespół prowadzony przez Roberto Piazzę aż dziewięciokrotnie wypunktował Asseco Resovię w tym elemencie podczas trzysetowego pojedynku.

- Trzeba szukać utrudnienia na tyle, aby linia ataku i bloku mogła wybierać sobie poszczególne opcje. Też nie jest tak, że zawsze gramy siła razy ramię. Czasem w secie można tak zagrać. A jeśli się okaże, że tak jak Srećko w tym spotkaniu, trafia się ciągle z tą samą siłą w to samo miejsce, to wiadomo, że ten ktoś nie będzie zwalniał ręki - tłumczył Wlazły.

Choć była to czwarta kolejka, żółto-czarni mają na swoim koncie dopiero dwa rozegrane spotkania. W piątej serii gier, która odbędzie się już w środę, bełchatowianie udadzą się do Olsztyna na mecz z Indykpolem AZS-em. Siatkarzy Asseco Resovii czeka z kolei przerwa, bo ze względu na mistrzostwa Europy w akrobatyce sportowej, spotkanie z Aluron Virtu Wartą Zawiercie zostało przełożone na 22 listopada.

ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"

Komentarze (0)