PGE Skra - Asseco Resovia: hit bez emocji

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

Nie było większej historii w hicie kolejki. PGE Skra Bełchatów od początku do końca kontrolowała mecz z Asseco Resovią Rzeszów i ostatecznie wygrała 3:0.

Już w pierwszym meczu sezonu w Hali Energia kibice mieli okazję obejrzeć spotkanie pomiędzy miejscową PGE Skrą, a jednym z największych ligowych rywali od lat - Asseco Resovią Rzeszów. W poprzednim sezonie bełchatowianie odprawili przeciwników w półfinale zmagań.

Nadal w wyjściowej szóstce PGE Skry brakowało Karola Kłosa, który wciąż wraca po chorobie do formy. W jego miejsce oddelegowany został Patryk Czarnowski.

Przewaga bełchatowian zarysowała się błyskawicznie. Znacznie lepsza zagrywka i świetna praca blokiem sprawiły, że gospodarze zbudowali sobie solidną przewagę. Z boiska zszedł Thibault Rossard, a w jego miejsce pojawił się Dominik Depowski. Przyjęcie w rzeszowskim zespole niewiele się poprawiło, ale rozkręcił się Jakub Jarosz.

To nie wystarczyło jednak na odrobinie strat. Wicemistrzowie Polski konsekwentnie zdobywali kolejne punkty, doprowadzając do pewnej wygranej w premierowej odsłonie do 17.

ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"

W drugim secie Roberto Serniotti znów postawił na Rossarda. Początkowo gra toczyła się punkt za punkt, mecz się wyrównał. Inicjatywa jednak była po stronie gospodarzy, którzy częściej punktowali bezpośrednio z zagrywki i byli nieco czujniejsi w obronie. Końcówka należała do Milada Ebadipoura, który najpierw zaliczył serię w polu zagrywki, a następnie skończył set atakiem z drugiej linii.

Rzeszowski szkoleniowiec zdecydował się na bardziej drastyczne ruchy, wymienił atakującego i środkowego, a po kilku piłkach również przyjmującego.

Efektów to nie przyniosło. Resovia doprowadziła do remisu 13:13, ale po chwili Srećko Lisinac znów pozwolił swojej drużynie na uzyskanie przewagi, notując dobre zagrywki. Goście niewiele mogli zdziałać przy tak prezentujących się rywalach i nie wrócili już do gry. Całe spotkanie atakiem z lewego skrzydła skończył Bartosz Bednorz.

PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:17, 25:17, 25:23) 

PGE Skra: Łomacz, Wlazły, Czarnowski, Lisinac, Bednorz, Epadipour, Piechocki (libero) oraz Romać, Penczew.

Resovia: Lemański, Tichacek, Jarosz, Rossard, Śliwka, Możdżonek, Masłowski (libero) oraz Rusek (libero), Depowski, Kędzierski, Dryja, Schoeps, Krastins.

MVP: Srećko Lisinac (PGE Skra).

Komentarze (9)
avatar
jozef123
16.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawi mnie kto taką pakę skompletował w Rzeszowie,jest jeszcze do wzięcia Murek,Ruciak i jeszcze kilku z tego rocznika. 
avatar
panda25
15.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ano hit to nie był :-)
Liczyłem na bardziej wyrównany pojedynek. Nawet ten trzeci set nie wywołał we mnie przekonania, że w tym dniu rzeszowianie mogą ugryźć. A mają zawodników na lepszą grę. 
avatar
ares909
14.10.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Myślę, że problemem Resovii nie jest atak i blok, lecz zagrywka i przyjęcie oraz błędy własne. Przy naszej szkolnej zagrywce Łomacz mógł robić co tylko chciał. Natomiast Tichackowi ciężko było Czytaj całość
avatar
jonny
14.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Miał być hit a dzięki Resovii wyszedł kit! 
avatar
Sartael
14.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zwycięstwo bełchatowian łatwe, lekkie i przyjemne. Brawo