Pewni siebie gdańszczanie potrafili odwrócić losy meczu. "Ufaliśmy własnej grze"

Materiały prasowe / sport.trefl.com / Na zdjęciu: TJ Sanders
Materiały prasowe / sport.trefl.com / Na zdjęciu: TJ Sanders

Trefl Gdańsk 3:0 zwyciężył z MKS-em Będzin, choć początek meczu nie zapowiadał takiego wyniku. Gdańszczanie szybko jednak poprawili własną grę. O tym, co zadecydowało o zwycięstwie Trefla, opowiedzieli TJ Sanders, Damian Schulz i Łukasz Kozub.

Początek spotkania z MKS-em Będzin nie wyglądał dobrze dla Trefla Gdańsk. Gospodarze przegrywali 1:5 - Przeciwnicy od początku grali dobrze, szybko zdobyli przewagę, silnie zagrywali. Myślę, że musieliśmy trochę uspokoić emocje, zwłaszcza, że poprzedni mecz domowy przegraliśmy 0:3 - wyjaśniał TJ Sanders, rozgrywający gdańszczan, wspominając porażkę z GKS-em Katowice. - Może byliśmy trochę zestresowani? Najważniejsze, że udało nam się szybko dogonić rywali i gra zaczęła się od nowa - tłumaczył z kolei atakujący ekipy z Trójmiasta, Damian Schulz.

Rozczarowania nie krył po meczu rozgrywający będzinian, Łukasz Kozub. - Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Mieliśmy w nim swoje szanse i szkoda, że nie udało nam się doprowadzić do końca przewagi, którą zbudowaliśmy na samym początku. Być może losy tego spotkania potoczyłyby się zupełnie inaczej. Tymczasem my nie potrafiliśmy wyprowadzić akcji. Podobnie w samej końcówce trzeciego seta. Może i podbijaliśmy piłki w obronie, ale nie przełożyło się to na kontratak. W tym elemencie gdańszczanie byli lepsi - analizował młody zawodnik.

Wagę końcówek, które udało im się przechylić na swoją korzyść, docenili też siatkarze Trefla. - Najważniejsze w siatkówce jest to, co dzieje się od 20. punktu. Tam już mieliśmy więcej szczęścia. W dodatku przeciwnicy popełnili kilka błędów - przyznał Schulz. - Ufaliśmy własnej grze i wiedzieliśmy, co mamy robić - dodał Sanders.

Ze względu na obowiązki związane z grą w reprezentacji Kanady, rozgrywający gdańszczan nie brał udziału w sezonie przygotowawczym zespołu i dołączył do niego już po pierwszym meczu. Szybko zaaklimatyzował się tak w drużynie, jak i w PlusLidze. - Grałem w Polsce kilkukrotnie z reprezentacją i zawsze bardzo mi się podobało. Stephane Antiga, z którym wiele rozmawiałem o tej decyzji, także w pełni ją poparł - opowiadał siatkarz.

- Gdańsk jest fantastycznym miastem. Mamy przepiękną halę, a na meczach jest świetna atmosfera. Co prawda nie rozumiem polskiego, ale i tak cieszy mnie doping -kibiców. Dobrze pracuje się też z trenerem Andreą Anastasim - uwielbiam jego włoski, ognisty temperament - zachwalał Sanders.

ZOBACZ WIDEO Wielka wpadka sędziego, Barcelona pokonała Malagę [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)