Zawiercianie nie byli faworytem w starciu z Cuprum Lubin, a mimo to prowadzili 2:1 i mogli pokusić się o zwycięstwo za trzy punkty. Jednak w dwóch kolejnych partiach lepiej zagrali lubinianie, którzy triumfowali po tie-breaku. - Jest duży niedosyt, choć każdy punkt wywieziony z Lubina jest na wagę złota. Będzie on miał przełożenie na dalszą rywalizację i może nam bardzo pomóc w utrzymaniu, mimo iż nasze ambicje są znacznie większe. A niedosyt polega na tym, że ograniczyliśmy poczynania najważniejszych graczy rywali, z powodu kontuzji wyleciał Kaczmarek. Mimo ich braków kadrowych, przy naszej fajnej postawie mogliśmy przechylić szalę na swoją stronę - powiedział Łukasz Kaczorowski, który był liderem beniaminka PlusLigi.
Po spotkaniu niedosyt odczuwał również Matej Patak. - Mało brakowało, a mielibyśmy zwycięstwo. Szkoda, prowadziliśmy 2:1 i mogliśmy wygrać - przyznał.
Za Aluronem Virtu Wartą Zawiercie dwa historyczne wydarzenia. W ramach 6. kolejki beniaminek zanotował pierwszą wygraną w ekstraklasie (3:2 z Indykpolem AZS-em Olsztyn), a tydzień później zdobył punkt w pierwszym wyjazdowym meczu. - Fajnie, że potrafimy nawiązywać walkę - tak jak tydzień temu z Indykpolem, tak teraz z Cuprum, to jest tylko na plus. Mam nadzieję, że nasza forma zdrowotna i ogólna dyspozycja będą szły tylko wzwyż i będzie to jeszcze lepiej wyglądało, bo na pewno potrafimy grać dużo, dużo lepiej. Mogę obiecać kibicom, że poniżej tego poziomu prezentowanego w drugim czy trzecim secie nie powinniśmy zejść - podkreślił Łukasz Kaczorowski.
Czy wygrana z Indykpolem AZS-em i punkt wywieziony z Lubina są dobrymi prognostykami na przyszłość? - Trudno powiedzieć. Przegraliśmy z Cuprum, gdybyśmy wygrali, to emocje byłyby inne. Po porażce musimy obejrzeć nagranie wideo, wyciągnąć wnioski, by następnym razem było lepiej - zaznaczył Matej Patak.
W ramach 8. kolejki PlusLigi Aluron Virtu Warta Zawiercie będzie podejmować Cerrad Czarnych Radom. Spotkanie odbędzie się w poniedziałek 6 listopada, początek został zaplanowany na godzinę 18:00.
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"