- Telenowela związana z trenerem polskiego zespołu jakoś nie może dobrnąć do szczęśliwego finału. Cały czas pojawia się jakiś Alejandro, który psuje miłosne perypetie bohaterów, czyli działaczy PZPS i regularnie zwalnianego szkoleniowca. Jesteśmy krajem, który najczęściej zmienia trenerów reprezentacji. Nie jest więc powiedziane, że nowy trener, który mnie powoła do kadry, długo w niej popracuje. Raczej, patrząc na statystykę, nie zanosi się na to - powiedział Zbigniew Bartman w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
Doświadczony atakujący od kilku sezonów jest regularnie pomijany przy powołaniach do drużyny narodowej. Uważnie obserwuje jednak to, co dzieje się wokół kadry. Wychowanek Metro Warszawa przyznaje, że jest zażenowany sytuacją z wyborem selekcjonera ekipy mistrzów świata.
- To jest jak telenowela brazylijska, która nigdy nie może się skończyć. Znowu szukamy kolejnego. Ciężko mi stwierdzić, czy opcja z Polakiem jest słuszna. Każda, która przyniesie sukces, jest słuszna. A tego nikt nie jest w stanie teraz zagwarantować. Oczywiście są trenerzy, z którymi szanse na sukces rosną, ale to nie jest matematyka i nie musi wypalić. Z polskich trenerów, którzy w ostatnich latach osiągali sukcesy, jest tylko Andrzej Kowal. Wywalczył srebrny medal Ligi Mistrzów z Resovią. On ma największe rekomendacje. Miałem przyjemność z nim pracować i bardzo dobrze tę współpracę wspominam - przyznał 137-krotny reprezentant kraju.
30-latek zgadza się jednak z opinią, że polską siatkówkę dotknął kryzys, z którego należy znaleźć wyjście. - Jest marazm i potrzebny jest trener, który nasz narodowy zespół z niego wyciągnie. Mamy dobrych szkoleniowców, ale problemem jest brak zaufania do nich. Chciałbym, żeby krajowy trener dostał taki sam bagaż swobody i zaufania, jaki zwykle mają w naszym kraju zagraniczni szkoleniowcy - uważa Zbigniew Bartman.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)