KMŚ 2017: "Jastrzębie oko" wzbudza kontrowersje. Był aut czy nie?

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Siatkówka
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Siatkówka

Jedno ujęcie z kamery Polsatu podczas meczu Cucine Lube Civitanova i Sady Cruizero wystarczyło, by po raz kolejny rozpalić dyskusję o przydatności technologii hawk eye (jastrzębie oko) w siatkówce.

Kwestię na Twitterze podniósł Kawika Shoji, libero reprezentacji Stanów Zjednoczonych. - Różnica między systemem hawk eye a ludzkim okiem wciąż miesza mi w głowie. Serw Micah Christensona był wyraźnie ponad linią w bliskim ujęciu kamery wzdłuż linii końcowej, ale za to wideoweryfikacja mówi wyraźnie "in" - napisał kadrowy kolega rozgrywającego Cucine Lube Civitanova i podesłał zdjęcie:

Temat podchwycili nie tylko kibice i inni siatkarze, ale także dziennikarze włoskiego portalu Volelyball.it., którzy nie omieszkali dodać kilku złośliwości wobec takiego działania technologii rozstrzygającej sporne sytuacje. - Sokole oko do okulisty! - krzyczał nagłówek, a autor tekstu sugerował, że "jastrzębiemu oku" przydałoby się kilka lekcji od włoskiej wideoweryfikacji.

Rozsądnym głosem wykazał się Mark Lebedew, trener Jastrzębskiego Węgla, który zauważył, że ocena hawk eye w tym wypadku nie musi być jednostronna. - Nigdy do końca nie wiedziałem, jak program przewidując miejsce uderzenia piłki o boisko może być dokładniejszy od kamery, która zatrzymuje konkretny obraz. W obrazie TV tak dobrze tego nie widać, ale nie jest jasne, czy widzimy piłkę przed czy po kontakcie z parkietem. Zakładam, że ktoś odpowiedzialny w telewizji wybrał obraz przed kontaktem. To nie znaczy, że tak było - stwierdził australijski szkoleniowiec, który przyznał, że woli system challenge z wykorzystaniem kamer niż "jastrzębie oko".

W tym wypadku obraz wyrysowany przez algorytmy technologii hawk eye pomogły ekipie z Civitanovy, ale Włosi od pewnego czasu są zdecydowanymi przeciwnikami tego rodzaju challenge'u w siatkówce. Zwłaszcza od czasów niedawnych potyczek męskiej kadry Włoch z Brazylią w ostatniej edycji Ligi Światowej, kiedy udowadniano, że promowany przez FIVB system niepotrzebnie bierze pod uwagę cień rzucany przez piłkę i ocena miejsca jej lądowania potrafi być niezgodna z rzeczywistością nawet o kilka centymetrów.

ZOBACZ WIDEO: Nowy trening Agnieszki Radwańskiej? Dawid Celt wyjaśnia

Komentarze (0)