Kazimierz Pietrzyk nie pokazał karteczki od razu. Najpierw potrzymał wszystkich w niepewności i zaczął wspominać początek sezonu. - Musimy pamiętać, że w zespole jest siedmiu nowych zawodników, zmienił się także trener. Nie jest to łatwa sytuacja. Zespół potrzebował czasu, żeby się zgrać. Między innymi przez to przed sezonem eksperci oceniali, że będziemy walczyć o miejsca 5-6. Mogliśmy się tego spodziewać, ponieważ na ocenę składała się analiza składów i potencjał ekonomiczny - powiedział prezes kędzierzyńskiej ZAKSY.
Pietrzyk podkreślił, że od wielu lat drużyna z Kędzierzyna próbował wrócić do czołówki. - Aby zespół ze środka tabeli mógł grać o medale musi rewelacyjnie zagrać w rundzie zasadniczej. My to zrobiliśmy - zauważył. Prezes ZAKSY wspomina półfinałową rywalizację z Resovią. - Budując ekipę wierzyliśmy, że Martin i Novotny wytrzymają do końca sezonu. Niestety w Rzeszowie ich kontuzje się odnowiły. Kamil Kacprzak i Dominik Witczak, którzy zajęli ich miejsce na boisku, spisali się rewelacyjnie. Moim zdaniem zagrali mecz życia. Mimo to nie udało nam się wygrać - wspomniał.
Wreszcie Pietrzyk przeszedł do słynnej koperty. - Przed sezonem obserwowałem zespół. Widząc jaka atmosfera panowała na treningach, napisałem na karteczce o co, moim zdaniem, będziemy walczyć - zaczął. - Dzisiaj postanowiłem zdradzić swoje typy. Na karteczce napisałem: "Będziemy grali o miejsca 3-4". Teraz można powiedzieć, że miałem rację - powiedział prezes ZAKSY.
- Dzisiejszą porażką nie ma się co przejmować, taki jest sport. Poza tym nic jeszcze nie jest stracone. Mam nadzieje, że rywalizacja w trzech meczach się nie skończy - powiedział. Prezes kędzierzyńskiego klubu zauważa, iż przegrane mecze w Rzeszowie spowodowały, że kibice odwrócili się od zespołu. - Jak sięgnę pamięcią na początek sezonu, kiedy to wygraliśmy trzy pierwsze mecze, wszyscy byli podekscytowani. Po tym jak odpadliśmy z walki o złoto, zainteresowanie kibiców jest zdecydowanie mniejsze - dodał Pietrzyk.
- Wielu ludzi odbiera jako porażkę fakt, że nie gramy w finale. Moim zdaniem to, że jesteśmy w najlepszej czwórce jest ogromnym sukcesem. Fakt, że gramy o brąz jest jakby walką o złoto. To jest szczyt naszych możliwości. Cieszę się, że byliśmy w stanie go osiągnąć. Należy pamiętać, że w rundzie zasadniczej graliśmy bardzo równo. Wiele spotkań rozstrzygało się w tie-breaku. Nasz zespół potrafił wykorzystywać słabości innych ekip - podsumował prezes.