KMŚ 2017. Nicolas Uriarte: Zakładaliśmy, że będzie to trudne spotkanie

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Nicolas Uriarte
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Nicolas Uriarte

Jak się okazało Sada Cruizero nie jest już tak skuteczna w międzynarodowych konfrontacjach poza Brazylią. W tegorocznej edycji Klubowych Mistrzostw Świata musiała zadowolić się zdobytym brązem po zwycięstwie nad PGE Skrą Bełchatów 3:0.

Pięć meczów i dwie porażki. Tak wygląda bilans obrońców ubiegłorocznego tytułu najlepszych na świecie - Sady Cruizero. W polskiej edycji Klubowych Mistrzostw Świata siatkarzy podopieczni Marcelo Mendeza nie sięgnęli po raz czwarty po trofeum, choć z taką nadzieją przyjeżdżali do Krakowa. W półfinale w fatalnym stylu polegli z późniejszym triumfatorem Zenitem Kazań, ale dzień później w walce o 3. miejsce wyładowali się na PGE Skrze Bełchatów (3:0) i pewnie sięgnęli po brąz.

- Zakładaliśmy, że będzie to trudne spotkanie, ale dobrze je rozpoczęliśmy, a następnie utrzymaliśmy jakość gry do samego końca. Cieszę się, że po porażce z Zenitem udało nam się zakończyć turniej na podium. Przy okazji miło było spotkać się i zagrać przeciwko kolegom z byłego klubu, jednak sam pojedynek nie należał do najtrudniejszych. Cieszę się, że wróciłem do Polski, ponieważ spędziłem tutaj cztery lata. Wiele się tu nauczyłem, dlatego też zawsze ciepło wspominam ten czas - powiedział po meczu Nicolas Uriarte.

Argentyński rozgrywający przez lata reprezentował żółto-czarne barwy. Do PGE Skry trafił w 2013 roku i od tamtej pory wywalczył z nią mistrzostwo Polski, dwa brązy i srebro. W niedzielę nie miał sentymentów bowiem był jednym z katów bełchatowskiego zespołu.

- Brąz nie jest aż takim złym wynikiem, tyle że mogliśmy zagrać lepiej w tym turnieju. Naszym celem było wejście do finału, co nam się nie udało. Nasza gra z Zenitem nie wyglądała dobrze, ale w niedziele udało się poprawić. Weszliśmy w mecz skoncentrowani, bardzo spokojni co nam pomogło, bo rzutowało na naszą grę - podsumował całość turnieju finałowego Roberlandy Simon, który przez wielu uważany jest za najlepszego środkowego na świecie.

Po krakowskim Final Four KMŚ, gdzie Sada zajęła pierwsze miejsce, Cucine Lube drugie, a Zenit pierwsze, brazylijskich siatkarzy czeka długa droga do domu. Po powrocie będą mieć jeszcze dłuższą chwilę na przeanalizowanie rywalizacji w Polsce, gdyż rozgrywki ligowe wznowią po nowym roku.

ZOBACZ WIDEO Srećko Lisinac tłumaczy, za co dostał czerwoną kartkę. "Sędzia nie może jej dać w takim momencie"

Komentarze (0)