Kibice PGE Skra Bełchatów z pewnością liczyli na to, że ich zespół zagra lepiej w finałowej fazie krakowskiego turnieju. Pierwszy zawód przyszedł w sobotę, gdy bełchatowianie przegrali z Cucine Lube Civitanova 0:3.
Po tym meczu można było mieć jednak nadzieję, że wicemistrz Polski zagra lepiej w starciu o brąz z Sadą Cruizero. W rywalizacji z Brazylijczykami klub wypadł jednak jeszcze gorzej (0:3). Ani na moment nie zagroził rywalom zza oceanu, w żadnym z setów nie zdobył więcej niż 19 punktów. Można było odnieść wrażenie, że siatkarze Skry byli podłamani swoją grą, ale jak zdradził nam Milad Ebadipour wcale tak nie było. Irańczyk twierdzi, że mimo trudnej sytuacji on i jego koledzy z boiska wciąż wierzyli w to, że losy meczu da się odwrócić.
- Dlaczego mieliśmy zwątpić w zwycięstwo? Jeśli nie wierzylibyśmy w swoje umiejętności, nie doszlibyśmy do finałowej fazy tego turnieju.Wcześniej zagraliśmy naprawdę świetne spotkania. Fantastycznie zaprezentowalismy się w starciu z Zenitem - skomentował Irańczyk.
Siatkarz zwrócił również uwagę na to, że na sromotną porażkę jego zespołu złożyła się nie tylko gorsza gra bełchatowian, ale przede wszystkim fantastyczna dyspozycja zawodników Sady.
- Mówi się trudno. Myślę, że potrzebujemy więcej mocy, musimy być silniejsi na boisko. Powinniśmy postarać się też bardziej na treningach jeśli chcemy myśleć o mistrzostwie Polski - uznał Ebadipour.
ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak: Chciałem Świerczoka w Lechii