ZAKSA Kędzierzyn-Koźle udowodniła, że istnieje życie bez Sama Deroo. "Mamy wartościowych zmienników"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Mimo słabszej dyspozycji swojej czołowej postaci, mistrzowie Polski odwrócili losy meczu 2. kolejki Ligi Mistrzów z zespołem Diatec Trentino.

Kędzierzynianie pokonali na własnym terenie wicemistrzów Włoch 3:2, choć pierwsze dwa sety padły łupem gości. W trzecim również zanosiło się na ich sukces, ponieważ prowadzili już 20:17. Wtedy jednak trener ZAKSY Andrea Gardini zdjął z boiska swojego asa - Sama Deroo.

Belg wyraźnie nie miał dobrego dnia. W ataku zanotował tylko 32-procentową skuteczność (8/25), męczył się też w odbiorze. Zastąpił go Rafał Szymura. I, jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Młody przyjmujący odegrał jedną z kluczowych ról w odwróceniu scenariusza rywalizacji. - Rafał już nie pierwszy raz udowodnił, że potrafi dać nam drugi oddech, a nawet zmienić obraz gry tuż po wejściu na boisko. Na jego przykładzie widać, że mamy bardzo wartościowych zmienników - mówi Paweł Zatorski, libero ZAKSY.

Szczególnie dużo problemów sprawiały zawodnikom Diatecu Trentino szybujące zagrywki Szymury. Przy jego obecności w polu serwisowym, drużyna z Kędzierzyna-Koźla zdobyła kilka bezcennych punktów. - Rafał posyła ostre floaty z naprawdę dużą regularnością. Jego dużym atutem jest również to, że z takiego samego podrzutu potrafi zaserwować dużo mocniej. Przy jego zagrywce często zdobywamy punkty seriami - dodaje Zatorski.

Choć ZAKSA popisała się w starciu z Trentino heroiczną pogonią, to w jej dokonaniu wydatnie pomogli kędzierzynianom także rywale. Od czwartego seta gracze włoskiego klubu popełniali bowiem z dużą częstotliwością błędy, jakich na tym poziomie robić po prostu nie wypada.

- Czasami się dziwiliśmy, że przeciwnicy częściej nie korzystali z wideoweryfikacji, bo kilka piłek było naprawdę na styku. Rzeczywiście tak dużą przewagę w ostatnich dwóch odsłonach zbudowaliśmy między innymi dzięki ich pomyłkom, ale nie tylko. Samemu dużo lepiej radziliśmy sobie też przede wszystkim w ataku z wysokiej piłki oraz obronie - podsumowuje Zatorski.

W 2017 roku jego zespół rozegra jeszcze dwa mecze - oba w PlusLidze. Najpierw zmierzy się 23 grudnia na wyjeździe z Treflem Gdańsk, zaś tydzień później podejmie Skrę Bełchatów.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak: Niech prezes Mioduski zajmie się Legią

Komentarze (0)