ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Łuczniczka Bydgoszcz: goście postraszyli, ale nie ustrzelili mistrza

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonali Łuczniczkę Bydgoszcz, inkasując kolejny komplet punktów do ligowej tabeli. Goście momentami sprawili sporo kłopotów faworyzowanym podopiecznym Andrei Gardiniego. Ostatecznie jednak polegli 1:3.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
W starciu mistrza Polski i lidera rozgrywek z jedną z najsłabszych ekip PlusLigi, faworyt mógł być tylko jeden. Podrażnieni po porażce w Warszawie kędzierzynianie, musieli się jednak mocno napracować, aby sięgnąć po kolejny komplet punktów. Podopieczni Jakuba Bednaruka tanio bowiem skóry nie sprzedali.

Początek pierwszego seta nie zapowiadał niespodzianki. Gospodarze przejęli inicjatywę, choć przez dłuższy czas nie byli w stanie wypracować większej przewagi. Dopiero skuteczne ataki Maurice Torresa pozwoliły im odskoczyć (10:6). Łuczniczka, której potencjał ofensywny zdecydowanie się zwiększył za sprawą Pawła Gryca, zastępującego na przyjęciu Jewgienija Gorchaniuka nie zamierzała złożyć broni. Sygnał do odrabiania strat dali Metodi Ananiew i Mateusz Sacharewicz, punktujący rywali blokiem (11:12). Przełom nastąpił po serii skutecznych zagrań Bartosza Filipiaka. Atakujący znad Brdy wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie (14:13). Od tego momentu, ku zaskoczeniu miejscowych fanów, przyjezdni doszli do głosu. Będąc pod presją, gracze trenera Gardiniego nie potrafili odnaleźć się w nowej sytuacji. Kolejne ich błędy przybliżały gości do sukcesu. W końcówce seta ZAKSA zmniejszyła dystans, ale ostatnie słowo należało do bydgoszczan.

Początek drugiej odsłony był równie zaskakujący, bowiem po ataku Bartosza Filipiaka bydgoszczanie prowadzili trzema punktami (10:7). Miejscowym odrabianie strat zajęło niewiele czasu. Błędy Łuczniczki sprawiły, że na tablicy wyników szybko pojawił się remis (7:7). Chwilę później ZAKSA przejęła kontrolę. Zagrywki Łukasza Wiśniewskiego i Maurice Torresa pozwoliły mistrzom Polski odskoczyć na bezpieczny dystans (13:7). Jakub Bednaruk robił co mógł, aby poderwać swoich zawodników do walki. Nie pomogły jednak przerwy na żądanie, ani zmiana rozgrywającego. Krzysztof Bieńkowski tym razem nie odczarował ekipy znad Brdy. Przyjezdnym brakowało dokładnego przyjęcia. Nie zmieniło tego pojawienie się na boisku Jewgienija Gorchaniuka. Mistrzowie Polski zrewanżowali się rywalom za przegraną w inauguracyjnej odsłonie.

Trzeciego seta lepiej rozpoczęli gospodarze. Benjamin Toniutti doskonale kreował grę z wykorzystaniem skrzydłowych, jednak za sprawą duetu Ananiew - Filipiak, zespół znad Brdy długo utrzymywał kontakt z przeciwnikiem (10:10). Dopiero wejście w pole zagrywki Rafała Buszka rozstrzygnęło losy partii. Przyjezdni kompletnie nie potrafili sobie poradzić z odbiorem zagrywki reprezentanta Polski (16:10). Co gorsza, seryjnie w ataku mylić się zaczął Bartosz Filipiak. Na nic zdały się przerwy na żądanie Jakuba Bednaruka. Wyraźna przewaga, jaką wypracowali sobie w połowie partii gospodarze, okazała się wystarczającą zaliczką, aby bezpiecznie dokończyć seta. W końcówce, dystans dodatkowo się powiększył za sprawą udanych ataków Maurice'a Torresa.

Bydgoszczanie, marzący o zdobyciu przynajmniej punktu na terenie mistrza Polski, czwartego seta rozpoczęli udanie. W dalszym ciągu nie zawodni byli Metodi Ananiew i Bartosz Filipiak, co pozwalało przyjezdnym przez chwilę utrzymać niewielką przewagę (6:4). Kędzierzynianie, podrażnieni porażką w inauguracyjnej odsłonie, nie zamierzali jednak przedłużać sobotniego starcia. Beniamin Toniutti, który wielokrotnie pokazywał, że potrafi wyczyniać na siatce cuda, tym razem postawił na proste środki, kierując większość piłek do skrzydłowych. Ci z kolei bezlitośnie punktowali rywali (15:10). Jakub Bednaruk próbował krzyżować szyki rywalom jak to tylko możliwe. Swoją szansę gry otrzymał nawet Patryk Akala, jednak nie przyniosło to efektu. Seria zagrywek Maurice'a Torresa w końcówce seta i błędy bydgoszczan, tylko przyspieszyły to co nieuniknione. ZAKSA kolejny raz sięgnęła po trzy punkty.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Łuczniczka Bydgoszcz 3:1 (22:25, 25:17, 25:17, 25:15)

ZAKSA: Wiśniewski, Toniutti, Bieniek, Torres, Buszek, Szymura, Zatorski (libero) oraz Rejno, Semeniuk.

Łuczniczka: Goas, Ananiew, Gryc, Filipiak, Szalacha, Sacharewicz, A. Kowalski (libero) oraz Bieńkowski, Gorchaniuk, Akala, Jurkiewicz, Bobrowski, W. Kowalczyk (libero), Sieńko.

MVP: Maurice Torres (ZAKSA).

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zwariowany film z Muellerem. Gwiazdor Bayernu bawił się z koniem
Czy wynik meczu można uznać za niespodziankę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×