Horror i złote medale dla Muszynianki - relacja z meczu Muszynianka Fakro Muszyna - Aluprof Bielsko-Biała

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przed rozpoczęciem trzeciego meczu finałowej rundy play off wiadomo było, że zespół Aluprofu stoi przed niezwykle trudnym zadaniem. Wielu uważało to zadanie za niewykonalne, choć niewiele brakowało, aby rywalizacja w finale Plus Ligi Kobiet przedłużyła się przynajmniej o jeden mecz. Joanna Mirek i spółka zafundowały wszystkim dramatyczną końcówkę udowadniając jednak, że zespół z Muszyny był bezapelacyjnie najlepszą żeńską drużyną siatkarską w Polsce

Muszynianka Fakro Muszyna - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:2 (20:25, 25:23, 19:25, 27:25, 15:11)

Muszynianka: Izabela Bełcik, Dorota Pykosz, Kamila Frątczak, Joanna Mirek, Sylwia Pycia, Aleksandra Jagieło, Mariola Zenik (libero) oraz Ivana Plchotova, Agnieszka Śrutowska, Milena Rosner, Joanna Kaczor

Aluprof: Anna Barańska, Eleonora Dziękiewicz, Helena Horka, Katarzyna Skorupa, Jolanta Studzienna, Natalia Bamber, Agata Sawicka (libero) oraz Iwona Waligóra, Berenika Okuniewska, Anna Kaczmar, Katarzyna Galgał, Karolina Ciaszkiewicz.

MVP: Mariola Zenik.

Sędziowali: Tadeusz Strzylak i Janusz Soból.

Widzów: 1000.

Pierwszy set wyglądał tak, jak cała rywalizacja Muszynianki i Aluprofu w finale tegorocznych rozgrywek. Zacięta walka punkt za punkt, która niespodziewanie wyprowadziła ekipę z Bielska na pięciopunktowe prowadzenie, którego podopieczne Igora Prielożnego nie oddały już do końca. Od początku tej partii widać było, że siatkarki Aluprofu są wyjątkowo skoncentrowane i zdeterminowane aby odrobić straty. Zawodniczki Bogdana Serwińskiego rozpoczęły mecz nazbyt rozluźnione, co spowodowało, że mimo niezłej gry, punkty niepostrzeżenie uciekały. Po drugiej stronie siatki szalała Natalia Bamber, która kończyła praktycznie wszystkie akcje bielszczanek. Zespół Igora Prielożnego postanowił pokonać Muszyniankę jej własną bronią, ustawiając szczelny blok, na który kilkakrotnie nadziała się Sylwia Pycia.

Drugą partię lepiej rozpoczęły przyjezdne, zdobywając dwa punkty z rzędu przy zagrywce Eleonory Dziękiewicz. Później było tylko lepiej. Atak niezawodnej Natalii Banber, dotknięcie siatki po stronie Muszynianki i wynik brzmiał 4:1. W tym momencie do roboty wzięły się Mistrzynie Polski, a po kilku akcjach, na tablicy wyników pojawił się remis - 5:5. Na pierwszą przerwę techniczną siatkarki schodziły przy stanie 8:7 dla przyjezdnych. Bielszczanki popełniały w tej partii znacznie więcej prostych błędów, których unikały w poprzednim secie. Muszynianka tymczasem zaczęła wreszcie grać tak, jak tydzień wcześniej w Bielsku. Dwa dobre bloki miejscowych wyprowadziły siatkarki trenera Serwińskiego na pierwsze w tym meczu prowadzenie - 9:8. Po kolejnych dwóch oczkach na koncie Muszynianki, o pierwszą przerwę poprosił Igor Prielożny. Gospodynie nie zwalniały jednak tempa, powiększając tylko przewagę. Trener zespołu z Bielska próbował jeszcze coś zmienić. Na parkiecie pojawiły się Berenika Okuniewska, Anna Kaczmar i Katarzyna Gajgał, jednak siatkarki z Muszyny nie dały już odebrać sobie zwycięstwa.

Trzecią partię miejscowe rozpoczęły z Sylwią Pycią, którą w drugim secie zastąpiła Ivana Pchlotova. Po kilku akcjach okazało się jednak, że manewr jest nieskuteczny i Czeszka wróciła na plac gry. Tymczasem na tablicy wyników najczęściej pojawiał się wynik remisowy. Dopiero dwa asy serwisowe Heleny Horki doprowadziły do stanu 12:8 dla Aluprofu. Pokerowe zagranie trenera Serwińskiego, który w miejsce Joanny Mirek wprowadził Milenę Rosner, odmieniło jednak sytuację. To gospodynie zdobyły trzy punkty z rzędu, a Igor Prielożny musiał poprosić o czas. Kolejne akcje to gra punkt za punkt przy ciągłym prowadzeniu bielszczanek. Szkolny błąd w przyjęciu Muszynianki pozwolił siatkarkom z Bielska wyjść na czteropunktowe prowadzenie, a Bogdan Serwiński znów poprosił o przerwę. Na niewiele się to zdało. Przy stanie 24:19 atak Karoliny Ciaszkiewicz załatwił sprawę i przyjezdne objęły prowadzenie 2:1 w setach.

W czwartej partii zespół Bogdana Serwińskiego powrócił do wyjściowego ustawienia z Sylwią Pycią i Joanną Mirek. Znów seta lepiej rozpoczęły przyjezdne, wychodząc na prowadzenie 4:1. Trener "Mineralnych" poprosił o czas, który wiele w grze jego podopiecznych nie zmienił. Mistrzynie Polski grały chaotycznie, popełniając mnóstwo prostych błędów. Po dwóch kolejnych przegranych akcjach, znów o czas poprosił Serwiński i znów bez widocznego efektu. Zagrywki Natalii Bamber siały spustoszenie po stronie Mistrzyń Polski, a pierwszą przerwę techniczną mieliśmy w Muszynie przy stanie 8:1! W tym momencie na boisku pojawiły się: Joanna Kaczor i Agnieszka Śrutowska, a Muszynianka mozolnie zaczęła odrabiać straty. Kiedy przewaga jego podopiecznych zmalała do czterech punktów, Igor Prielożny nie czekał dłużej i poprosił o czas. Świetna seria zawodniczek z Muszyny trwała jednak nadal. Zagrywki Joanny Kaczor i ataki Joanny Mirek pozwoliły na zmniejszenie przewagi Aluprofu do jednego punktu. Później kolejną serię zanotowały bielszczanki, a w Muszynie oglądaliśmy siatkówkę w iście męskim stylu. Potężne ataki Anny Barańskiej były nie do zatrzymania dla miejscowych. Druga przerwa techniczna to prowadzenie przyjezdnych 16:11. Po skutecznej akcji Joanny Kaczor, Bogdan Serwiński zdecydował się na znaną z wcześniejszych meczów zmianę - Ivana Pchlotova za Dorotę Pykosz na zagrywce. Zaraz po wejściu Czeszka zaliczyła as serwisowy, na którego dwoma punktami odpowiedziały bielszczanki.

To, co działo się w końcówce czwartego seta, zasługuje na osobny akapit. Siatkarki z Muszyny zafundowały swoim kibicom prawdziwy horror. Muszynianka zdołała zmniejszać stratę do jednego punktu (19:20), by chwilę później przegrywać trzema oczkami i znów niwelować przewagę do stanu 22:23. Udana kiwka Agnieszki Śrutowskiej i prowadzenie Aluprofu przeszło do historii. Wtedy kontrowersyjną decyzję podjęli sędziowie, pokazując dotknięcie siatki po stronie „Mineralnych”. Trener Serwiński długo nie mógł się pogodzić z taką decyzją, szukając wsparcia nawet na stanowiskach telewizyjnych. Jego zawodniczki nic sobie z tego jednak nie robiły, broniąc kolejne meczbole. Atak ze środka Sylwii Pyci odwrócił zupełnie sytuację - to Muszynianka prowadziła 26:25 stając przed szansą na wygranie przegranego seta! Atak Natalii Bamber w aut i w Muszynie stał się cud. Gospodynie wygrały seta do 25, choć przegrywały w tej partii najpierw różnicą 7, a potem 5 punktów.

Zaraz po zakończeniu czwartego seta zawodniczki z Bielska opuściły parkiet. Podbudowane zwycięstwem siatkarki Muszynianki wyglądały tak, jakby już nie mogły się doczekać tie breaka. Piąta partia to walka punkt za punkt od samego początku. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, aż do stanu 8:7 dla miejscowych. Dwa ataki bielszczanek w aut oznaczały sporą zaliczkę, której siatkarki z Małopolski nie mogły już roztrwonić. Zarówno siatkarki jak i kibice z Bielska przestali wierzyć w końcowy sukces. Dwa ataki w blok Muszynianki odebrały bielszczankom resztki ochoty do gry. Igor Prielożny prosił jeszcze o czas, jednak nic już nie było w stanie zatrzymać starych/nowych Mistrzyń Polski.

Nieprawdopodobna wrzawa w hali Muszynianki, atak Kamili Frątczak i "We are the champions" po końcowym gwizdku. Tak pokrótce można opisać, jak zakończyła się rywalizacja o Mistrzostwo Polski sezonu 2008/09. Później były jeszcze łzy pokonanych i podziękowania drużynie z Bielska za walkę od wszystkich kibiców zgromadzonych w hali. Chwila dla fotoreporterów i cały zespół Muszynianki Fakro Muszyna utonął w confetti z pucharem i złotymi medalami Plus Ligi Kobiet.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)