Liga Mistrzyń: popisowa gra Joanny Wołosz. Jej zespół nie zwalnia tempa

Olga Krzysztofik 10 Stycznia 2018, 22:52

Materiały prasowe / imocovolley.it / Na zdjęciu: Joanna Wołosz (numer 14)

• Liga Mistrzyń: Chemik Police bezbronny wobec siły Dynama Kazań

Premierowy set przebiegł pod zdecydowane dyktando gospodyń. Zawodniczki Imoco Volley prezentowały bardzo ciekawą grę, a Joanna Wołosz raz po raz gubiła blok rywalek. Skuteczny atak i zagrywka pozwoliły włoskiej drużynie na objęcie przewagi, która przy serwisie Samanty Fabris urosła do ośmiu punktów (18:10).

Po złej grze podopieczne Miroslava Cady przebudziły się. Druga odsłona była bardziej zacięta (12:11), ale przyjezdne musiały gonić rywalki. Po fenomenalnej serii przy zagrywkach Andrei Kossanjowej Agel wyszedł na prowadzenie 19:14, którego już nie oddał.

Przebieg trzeciego seta zaskoczył, gdyż ze skutecznej gry Agela nie pozostało zbyt wiele. W ataku zawodziła nominalna liderka Helena Horka (w tym meczu atakowała ze skutecznością 30 proc., 9/30 skończonych piłek). Gospodynie zdominowały rywalki na siatce, dzięki czemu grały swobodnie.

Wydawało się, że Agel doprowadzi do tie-breaka, gdyż w czwartej odsłonie prowadził 13:9. Jednak Imoco Volley odrobiło straty w jednym ustawieniu, przy zagrywkach Robin De Kruijf obejmując prowadzenie 14:13. Siatkarki z Prościejowa nie wykorzystały ważnych akcji, a gospodynie świetnie rozegrały kontry, co było kluczem do ich wygranej 3:1.

Na przestrzeni całego pojedynku Joanna Wołosz zdobyła jeden punkt atakiem. Polska rozgrywająca pokazała, że jest w bardzo dobrej dyspozycji, wielokrotnie popisując się nietuzinkowymi rozegraniami.

Imoco Volley Conegliano - Agel Prościejów 3:1 (25:14, 21:25, 25:16, 25:17)

Imoco Volley: Bricio Ramos 13, De Kruijf 18, Danesi 8, Fabris 22, Wołosz 1, Hill 12, De Gennaro (libero) oraz Fiori, Nicoletti 1.

Agel: Kossanjowa 12, Horka 10, Trnkova 3, Weiss 3, Herelova 12, Emonts Weihenmaier 11, Kovarova (libero) oraz Nova 1, Slavikova.

[b]ZOBACZ WIDEO Jaki był 2017 rok dla polskiej siatkówki? Łukasz Kadziewicz: Nie był najlepszy, świadczą o tym wyniki