Drużyna Jakuba Głuszaka nie urwała nawet seta Dynamu Kazań w 2. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzyń. Nie brakowało jej chęci do walki, ale umiejętności tak. Im dłużej trwało spotkanie w Koszalinie, tym częściej Chemik Police naciskał na faworyta, ale w decydującej fazie wszystkich partii nie był w stanie go wyprzedzić. Rosjanki były po prostu lepsze.
- Spodziewałem się, że Dynamo będzie mocno zagrywać i atakować. Tak w rzeczywistości było. W jego kadrze są wysokie zawodniczki, posiadające parametry, z jakimi nie jesteśmy w stanie zderzyć się w polskiej lidze. Nie udało nam się tego meczu wygrać, dostaliśmy naukę na przyszłość i nasza postawa w rewanżu będzie już zdecydowanie lepsza. W Kazaniu postawimy się mocniej Dynamu - zapowiada Głuszak.
Mistrz Polski przegrał gładko z klubem, którego na przełomie 2014 i w 2015 roku zmusił do rozegrania tie-breaka w Kazaniu, a następnie pokonał we własnej hali. Trzy lata później przewaga Dynama była niepodważalna, choć przyjezdne pokonały w kilka dni sześć stref czasowych.
- Pomimo porażki cieszę się, że nie poddaliśmy się i walczyliśmy do końca o każdą piłkę. Fajnie pograliśmy w obronie, a także w ataku na wysokiej piłce. Nad tym drugim elementem pracowaliśmy na treningach. Było w tym meczu dużo pozytywów. Były też mankamenty, które przeanalizuję z zespołem - twierdzi Głuszak.
ZOBACZ WIDEO Jaki był 2017 rok dla polskiej siatkówki? Łukasz Kadziewicz: Nie był najlepszy, świadczą o tym wyniki
Po porażce w Koszalinie misja awans Chemika skomplikowała się. W puli jest jeszcze wystarczająco dużo punktów do zdobycia, żeby przeszedł do fazy pucharowej, ale margines błędu zmniejszył się. W następnym meczu z Maricą Płowdiw porażka nie wchodzi w grę.
- Walczymy w każdym meczu o zwycięstwo i nie zrezygnowaliśmy z pierwszego miejsca w grupie. Może też być tak, że powalczymy z Maricą o drugą lokatę. Po jednej porażce nie złożyliśmy broni. Cały czas naszym celem jest wypaść jak najlepiej w tej grupie i awansować - mówi szkoleniowiec.
Policzanki zadebiutowały w środę w Koszalinie. Ich hala nie spełnia wymogów Ligi Mistrzyń i władze klubu musiały znaleźć nową "rezydencję" na mecze w europejskich pucharach. Trybuny wypełniły się w 80 procentach, zasiadło na nich 2603 kibiców.
- Hala jest bardzo przyjemna. Rozmawialiśmy dzień przed meczem, że pasuje do siatkówki. Trybuny są blisko boiska, co pomaga poczuć sportową atmosferę. Przyszło na nasz mecz dużo ludzi i mam nadzieję, że wynikiem 0:3 nie zniechęciliśmy ich. Ze swojej strony deklarujemy, że w następnych starciach w Koszalinie postaramy się zagrać zdecydowanie lepiej i wygrać - obiecuje szkoleniowiec.
żałosne... najgorszy trener w LSK... albo i dalej... tragedia...
Widać jak zawodniczki cofają się w rozwoju... Malwina... ach dziewczyno... ki Czytaj całość