- Nie zaczęliśmy nowego roku rewelacyjnie, dwie porażki na dzień dobry... Na pewno nas to boli - zaczął swoją wypowiedź w środowy wieczór Paweł Rusek, libero Asseco Resovii Rzeszów. Chwilę wcześniej ekipa znad Wisłoka przegrała z PGE Skrą Bełchatów 0:3 w ćwierćfinale Pucharu Polski. W efekcie pożegnała się z rozgrywkami.
- Musimy pogratulować Skrze, bo byli lepsi i nie ma co tego ukrywać. W pierwszym i drugim secie mieliśmy swoje szanse, piłki po których mogliśmy wszystko obrócić na swoją korzyść. Natomiast w trzecim rywal wysoko podniósł poprzeczkę jeżeli chodzi o serwis i szkoda, bo początek partii był niezły w naszym wykonaniu. Przestój w trzecim secie był kluczowy. Fajnie zaczęliśmy, prowadziliśmy już nawet 8:3, a potem już długa seria rywala. Skra z tego słynie, że jak da się jej złapać wiatr w żagle i się rozkręcą, to z 3:8 wyszła na prowadzenie i doprowadziła mecz do końca na swoją korzyść - komentował Rusek.
Porażka z bełchatowianami jest drugą Asseco Resovii w tym roku. Parę dni przed rywalizacją z siatkarzami Roberto Piazzy, rzeszowianie sensacyjnie polegli z okupującą dół tabeli drużyną Dafi Społem Kielce 1:3. Ich obecny bilans meczowy to 0:2, ale mimo to zapewniają, że niepowodzenia nie wynikają z braku woli walki.
- Do ostatniego punktu walka się nie kończy. Może to wygląda jakby ktoś się poddawał, ale tak nie jest. Walczymy zawsze obojętne jaki jest wynik - zapewnił doświadczony libero.
Porażka z PGE Skrą wyeliminowała Pasy z walki o Puchar Polski i teraz rzeszowianom pozostała już tylko rywalizacja na krajowym podwórku o mistrzostwo Polski oraz na arenie europejskiej o Puchar CEV. Już w najbliższą sobotę, w ramach 17. kolejki, Resovia zagra z BBTS-em Bielsko-Biała w hali Podpromie. Początek rywalizacji jest planowany na godzinę 17:00.
ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #8. Michał Kołodziejczyk: Kamil Grosicki jest za dobrym piłkarzem na Hull City