Dąbrowski MKS w końcu pokazał, co potrafi. "Nie wyglądamy już jak zwierzyna wypuszczona w pole"

Materiały prasowe / Daniel Szer / Na zdjęciu: siatkarki MKS-u Dąbrowa Górnicza
Materiały prasowe / Daniel Szer / Na zdjęciu: siatkarki MKS-u Dąbrowa Górnicza

Po trzech długich, bezowocnych miesiącach MKS Dąbrowa Górnicza wygrał po pięciu setach z Eneą PTPS Piła i zdobył ligowe punkty. - Nareszcie pokazałyśmy, że umiemy grać - cieszyła się libero Kamila Colik.

W trzecim secie ostatniego starcia MKS-u Dąbrowa Górnicza z Eneą PTPS Piła, kiedy przyjezdne prowadziły 21:18 i szykowały się do zgarnięcia trzech punktów, niektórzy kibice mogli już szykować się do wyjścia z hali lub przełączenia na inny kanał. Tymczasem siatkarki Jacka Pasińskiego na własne życzenie utraciły kontrolę nad przebiegiem spotkania i pozwoliły wygrać MKS-owi 25:23. To pobudziło dąbrowianki, do tej pory pokornie przyjmujące ciosy od boiskowych rywali. Zagłębianki jeszcze nigdy w tym sezonie nie były tak zdeterminowane i pewne swoich poczynań. To przełożyło się na wynik czwartego, a także piątego seta.

- Po dwóch pierwszych setach też bym nie powiedziała, że to my będziemy świętować zwycięstwo, tym bardziej się z niego cieszę. Najważniejsze, że przełożyłyśmy w końcu naszą pracę z treningów na mecz. Zadziałało wszystko, zwłaszcza pod względem psychiki i fizyczności - radowała się Kamila Colik. Była libero ostrowieckiego KSZO wystąpiła w miejsce Kingi Drabek i doskonale spisywała się w obronie, zresztą jak cała ekipa Andrzeja Stelmacha.

Sporo dobrego swoją postawą dała także Ana Grbac, sprowadzona do dąbrowskiej drużyny w celu poprawienia skuteczności ataku. Reprezentantka Chorwacji zagrała swój pierwszy mecz w Hali Centrum i choć nie szalała w przyspieszaniu i kreowaniu gry, widać było, że przy niej zespół z Dębowego Miasta stać na powtarzalność i konsekwencję. - Ana daje nam dużo spokoju i pewności, przy niej czujemy się bardzo dobrze. Wiadomo, że nasze rozgrywające są od niej młodsze, mniej doświadczone, ale na pewno będą podpatrywać Anę i dzięki temu grać jeszcze lepiej - stwierdziła 26-letnia zawodniczka

- Od kilku meczów słyszałyśmy o sobie, że prezentujemy się dobrze na treningach, a podczas grania o punkty wygląda to dużo gorzej. I zgadzam się z tym, bo wcześniej wyglądałyśmy na parkiecie jak zwierzyna wypuszczona w pole, mało było w tym wszystkim siatkówki. Nareszcie pokazałyśmy, ze potrafimy grać, te dwa punkty są dla nas szalenie ważne - oceniła barwnie Colik, podkreślając, że dwa punkty zdobyte w meczu z Eneą PTPS-em może być zbawienne dla morale wszystkich siatkarek w jej zespole.

Dzięki poniedziałkowemu zwycięstwu MKS przerwał czarną serię i ma na swoim koncie sześć punktów w tabeli Ligi Siatkówki Kobiet. Dokładnie tyle samo traci on do przedostatnich Poli Budowlanych Toruń. To spora strata, ale w Dąbrowie Górniczej zaczynają wierzyć, że da się ją odrobić i uratować sezon. - Czasami traciłyśmy punkty w trochę dziwny sposób, ale to nie znaczy, że nie byłyśmy skoncentrowane w stu procentach na tym, co mamy robić. Był jasny podział obowiązków na parkiecie, wiedziałyśmy, co mamy robić i wspierałyśmy się wzajemnie. W czwartym i piątym secie pokazałyśmy naszą siatkówkę i bardzo dobrze! Tak musimy grać, jeśli myślimy o utrzymaniu. Trzeba wierzyć w to, że damy radę - uśmiechała się libero.

ZOBACZ WIDEO Złoci juniorzy pojadą na "dorosłe" MŚ? "Trzy nazwiska są oczywiste"

Komentarze (0)