Adela Helić: Ten cały "Euro Trip" jest strasznie męczący. Ale przetrwamy!

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Adela Helić
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Adela Helić

29 meczów w niespełna pięć miesięcy - tyle mają już za sobą siatkarki Developresu SkyRes Rzeszów. Pozostał im jednak jeden, najważniejszy cel do zrealizowania: walka o mistrzostwo Polski. Tak zapowiada atakująca ekipy z Podkarpacia, Adela Helić.

Rzeszowianki chcą dźwignąć się po "łódzkim kryzysie", czyli porażkach w ćwierćfinale Pucharu Polski z ŁKS-em Commercecon Łódź (1:3) i ligowej klęsce z Grot Budowlanymi Łódź (0:3). Zrobiły ku temu dwa pierwsze kroki. W sobotę pokonały Impel Wrocław w czterech setach, zaś we wtorek w takim samym stosunku wygrały na wyjeździe z ASPTT Miluza.

[b]

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Potrzebowałyście chyba takich meczów, żeby podnieść się po porażkach w Łodzi. Jak to się robi?[/b]

Adela Helić, atakująca Developresu SkyRes Rzeszów: Mamy świadomość, że jesteśmy już zmęczone, ale musimy być zespołem. Nie możemy wygrać indywidualnościami przy takiej intensywności gier, jaką teraz mamy. To było widać w obu tych meczach. Grałyśmy z naprawdę walecznymi zespołami. Cieszę się, że oba zakończyłyśmy zwycięsko.

Macie też za sobą dziesiątki tysięcy przebytych kilometrów.

Tak, wciąż jeszcze jesteśmy w takim "Euro Tripie". To brzmi śmiesznie, ale to przecież prawda. Z Rumunii przyleciałyśmy do Wrocławia, a potem wyleciałyśmy do Francji. Teraz czekają nas mecze w sobotę w Dąbrowie Górniczej, a potem w środę znowu w Łodzi. Mamy jeszcze jeden mecz z Pałacem Bydgoszcz, który trzeba będzie w to wpasować. Życzę tylko nam wszystkim, byśmy były zdrowe, bo tylko tak możemy to przetrwać.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS: Vital Heynen został wybrany znaczącą większością głosów

Z wielu frontów pozostał wam jeden, chyba najważniejszy.

Strasznie żałujemy, że odpadłyśmy z Pucharu Polski, bo miałyśmy szansę, by odwrócić spotkanie z ŁKS-em Commercecon. To zabrzmi oczywiście jak typowa formułka, ale możemy teraz skupić wszystkie siły na lidze.

Z drugiej strony znam wiele zawodniczek, które lubią grać dwa razy w tygodniu.

Dla mnie to dobry rytm, lubię taki rytm. Ale terminarz jest potwornie wymagający. Pamiętajmy, że sezon zaczęłyśmy od dwóch rund kwalifikacyjnych do Ligi Mistrzyń jeszcze w październiku. My w tym rytmie już funkcjonujemy kilka miesięcy! Zostały nam dwa. Ale przetrwamy.

Kryzys już za wami?

Mam nadzieję, że tak. W Lidze Mistrzyń mogłyśmy zagrać bez zbędnego ciśnienia i to też dobrze podziałało. Ale potrzebujemy tych zwycięstw. Przede wszystkim dla nas samych, byśmy powróciły do dobrego rytmu. Przydałoby się jeszcze zwycięstwo z rywalem z czołówki, a przed nami wciąż starcia z ŁKS-em Commercecon [w LSK - przyp. red.] i Chemikiem Police. A wygrywać i tak trzeba z każdym, bo punkty sam bardzo potrzebne w pogoni za pierwszą dwójką. Więc w sobotę w Dąbrowie Górniczej także bezwzględnie trzeba wygrać.

Taki dołek formy musi chyba dopaść każdego. Patrząc na pierwszą czwórkę ligi, chyba każdy już miał lub wciąż ma zadyszkę.

Pewnie, że tak! Nawet Chemik, który w pierwszej rundzie gładko przegrał z nami, potem męczył się we Wrocławiu i stracił jeden punkt. Takich przykładów można mnożyć wiele na przykład - ŁKS poległ w Pile, a Legionovia pokonała Grot Budowlanych w Łodzi. To tylko potwierdza, że trudno jest utrzymać jeden równy poziom przez cały sezon.

Bez ogródek można powiedzieć, że walczycie nie tyle o grę w finale, co o złoto?

Tak, chcemy tego. Wiemy, na co nas stać, ale też wiemy, jak trudne to będzie. Choć samo to, że walczymy o tytuł, o medal to tylko słowa. Tu chodzi o to, że każda z nas ma też swoją motywację. W każdym momencie naszych treningów i meczów przyświeca nam ten jeden cel. I pomaga przetrwać wtedy, gdy doskwiera ból i zmęczenie.

Źródło artykułu: