Dominika Pawlik: Droga do Kazania przez Niemcy i Włochy (komentarz)

Polskie drużyny poznały swoich przeciwników w fazie play-off Ligi Mistrzów. Trudno być w pełni optymistycznym, ale pewne jest to, że ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel nie mają powodów do narzekań.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Losowanie fazy play-off Ligi Mistrzów było nie lada wyzwaniem dla oficjeli CEV. O ile w przypadku kobiecych rozgrywek wszystko było jasne i klarowne, tak w męskiej edycji było sporo regulaminowych haczyków.

Trzy włoskie (wszystkie rozstawione) i trzy polskie drużyny musiały poukładać się w drabince tak, by maksymalnie do Final Four awansowały po dwie z każdego kraju. Dodatkowo zespoły nie mogły grać z rywalami grupowymi. Po kombinacjach z wymianą losów, kulek i łamańcami językowymi dla prowadzących w postaci Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle - udało się.

Tak, udało się podwójnie. Drabinka została rozlosowana, a obie ekipy nie mogły szczególnie narzekać, bo... trafiły na siebie. Z jednej strony niedobrze, bo przecież jedna z polskich drużyn odpadnie, ale z drugiej - przynajmniej jedna zagra w 1/3 finału. Faworytem na papierze na pewno jest ZAKSA, ale Jastrzębski Węgiel w tym sezonie dla każdego jest groźnym rywalem. Ku radości obu drużyn odpadają dalekie podróże, a to spory atut.

Blisko będzie również do kolejnego rywala, bo w tej samej części drabinki eliminować się nawzajem będą VfB Friedrichshafen i Berlin Recycling Volleys. Wygrany trafi na polski zespół. Kilka sekund po losowaniu już pojawiły się opinie o "autostradzie", "pewnym miejscu dla polskiej drużyny w Final Four"... To nie są europejscy giganci pokroju włoskich czy rosyjskich klubów, jednak zdarzało się im (i nie tylko) w przeszłości już udowadniać, że nie trzeba wielkich gwiazd, by inne gwiazdy odprawiać z kwitkiem. Oczywiście, to losowanie dla ZAKSY i JW jest bardzo dobre, bo mogli trafić naprawdę źle, a tymczasem los okazał się bardzo łaskawy.

Mniej szczęścia miała PGE Skra Bełchatów, która zagra z Cucine Lube Civitanova, a w przypadku awansu do 1/3 finału trafi na Diatec Trentino lub po raz trzeci (i czwarty) w tegorocznej edycji na Chaumont VB 52.

Tak naprawdę trudno powiedzieć, jakie szanse na awans ma PGE Skra. A wszystko za sprawą tego, że drużyna Roberto Piazzy praktycznie w każdym meczu prezentuje inne oblicze. Gdyby zagrali tak, jak przeciwko rosyjskim drużynom w fazie grupowej, wtedy można by było mówić o szansach. Tymczasem bełchatowianie stanowią zagadkę dla rywali i samych siebie.

W tym roku wyjątkowo, dzięki temu, że Final Four jest w Kazaniu, o nikim nie można za to powiedzieć, że już na starcie nie ma szans.

Dominika Pawlik

ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy
Ile polskich zespołów awansuje do Final Four?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×