Po dwóch partiach wygranych przez żółto-czarnych do 25 i 26 kibice w Atlas Arenie mieli prawo zacząć wierzyć w zwycięstwo za trzy punkty, które zdecydowanie ułatwiłoby sytuację w rewanżu.
- My również - od razu dodał Bartosz Bednorz. A później wicemistrzowie Polski przegrali trzy kolejne partie do 13, 22 i 10 - Ze strony kibiców być może wyglądało to tak, że przestaliśmy wierzyć w siebie. Za szybko uwierzyliśmy, że możemy wygrać z tak mocnym zespołem. Wkradło się rozluźnienie i dekoncentracja. Trudno to inaczej nazwać. Popełniliśmy sporo błędów, to było zupełne przeciwieństwo dwóch pierwszych setów. Podjęli ryzyko na zagrywce, zaczęło im to wychodzić, odrzucili nas od siatki. Mają naprawdę bardzo mocny blok. Przez to grało nam się trudniej - tłumaczył przyjmujący PGE Skry Bełchatów.
Nie da się ukryć, że w trakcie meczu iskrzyło pod siatką. Nie obyło się też bez kilku kontrowersyjnych decyzji sędziów. Obie ekipy miały w głowach spotkanie z grudnia, kiedy to w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata Cucine Lube Civitanova wygrało 3:0, ale ekipa z Bełchatowa nie odstawała wiele od ekipy z Serie A.
- To wszystko działa w jedną i drugą stronę. My też podbijaliśmy piłki, których oni nie uznawali. Tu raczej nie doszukiwałbym się jakiejś winy sędziów. Czasem popełniają błędy, ale to jest ich praca i trzeba to uszanować. Wiedzieliśmy, co się u nich zmieniło od grudnia. Zresztą na Klubowych Mistrzostwach Świata też graliśmy fajną siatkówkę i też przegraliśmy, choć tu byliśmy znacznie bliżej - powiedział Bednorz.
A gdyby ktoś przed meczem w ciemno proponował drużynie Roberto Piazzy? - Ale to się wydarzyło i raczej nie będziemy się cieszyć z jednego punktu. Mając rywala na talerzu tracimy to. Zamiast trzech czy dwóch punktów mamy tylko jeden. Ale nie załamujemy się i będziemy walczyć dalej - zapowiada 23-letni zawodnik.
Jednak jego zdaniem da się z meczu w Łodzi wyciągnąć także pozytywne wnioski. Dla niego samego było to jeden z lepszych meczów od kilku tygodni.
- To nie tak, że są same negatywy. Wygrywaliśmy 2:0 i to nie z byle jakim przeciwnikiem, a jednym z najlepszych zespołów na świecie. Pokazaliśmy, ze potrafimy z nimi walczyć i z takim samym nastawieniem jedziemy do Włoch. Możemy się smucić, że nie mamy trzech punktów, a jeden, ale to nie był zły mecz - podsumował.
Mecz rewanżowy odbędzie się we Włoszech w czwartek, 22 marca o 20:30.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Chcę, żeby ludzie byli dumni z tej reprezentacji