Przez długie fragmenty premierowej odsłony meczu rozgrywanego w Hali Sportowo-Widowiskowej "Urania" w Olsztynie, pomiędzy miejscowym Indykpolem AZS-em a Cerradem Czarnymi Radom, można było mieć wrażenie, że to przyjezdni odniosą zwycięstwo. Prowadzili bowiem kilkoma punktami, ale w samej końcówce roztrwonili przewagę, przegrywając ostatecznie 25:27. To mocno "podcięło im skrzydła".
- Wydaje mi się, że możemy mieć sami do siebie pretensje za przegranego pierwszego seta, gdzie mieliśmy trzy bardzo proste kontry do skończenia, a tego nie zrobiliśmy. Jeszcze w końcówce, w jednej z akcji, były według mnie cztery odbicia po stronie przeciwnika. Byłoby prawdopodobnie 23:20 dla nas, ale później nie skończyliśmy ataku na pojedynczym bloku. Szkoda, bo zasłużyliśmy na wygranie chociaż jednego seta - zaznaczył Robert Prygiel.
Podobnie było w drugiej części, jednak i ta padła łupem Akademików (25:22). - Gdybyśmy zwyciężyli w pierwszej partii, to potem byśmy zupełnie inaczej grali. Agresja byłaby większa, a tak to z seta na set "opadały nam jaja" i graliśmy coraz mniej agresywnie - mocno skomentował szkoleniowiec Wojskowych.
- W porównaniu z ostatnimi meczami, zawiodła nas trochę ofensywa, na każdej pozycji. To zadecydowało o tym, że drużyna z Olsztyna zasłużenie wygrała. Wszyscy zawodnicy rywala spisali się dobrze, ale to, co pokazał Janek Hadrava, to chapeau bas, zasłużenie otrzymał statuetkę MVP. Pomimo tego, że wiedzieliśmy, że wystawy będą szły do niego, to kończył praktycznie z każdej pozycji, nie oddał nam chyba ani jednego punktu, a my w całym meczu oddaliśmy dziesięć bezpośrednich punktów w ataku, co nie pamiętam, kiedy nam się ostatni raz zdarzyło, także za dużo było błędów własnych - podkreślił Prygiel.
Atakujący Indykpolu AZS-u skończył 20 z 40 piłek, myląc się tylko raz. Ponadto zaledwie dwukrotnie został zablokowany. Zdobył łącznie 23 "oczka", zdecydowanie najwięcej spośród wszystkich siatkarzy. W całym spotkaniu gospodarze popełnili trzy błędy w ofensywie.
- Tyle szans mieliśmy i nie skończyliśmy prostych piłek, co się zemściło. Znam swoją drużynę i wiem, że wygrywając 1:0, chłopaki mieliby pewność siebie. Trzeba pamiętać, że mamy bardzo młody zespół i pewność siebie jest bardzo ważna. Po meczu z Resovią takowa była, ale tym razem, z seta na set uciekała. Myślałem, że trochę bardziej powalczymy i wydaje mi się, że mimo porażki 0:3 nie możemy się wstydzić naszej gry. Trzecie spotkanie przegrane przez Cerrad Czarnych do zera, mało było takich meczów w tym sezonie. Szkoda, że akurat teraz, no trudno - zakończył Prygiel.
ZOBACZ WIDEO PA: Chelsea gra dalej, pomógł ogromny błąd bramkarza [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]