Espadon - PGE Skra: dublerzy z Bełchatowa na pierwszym planie

PGE Skra Bełchatów wygrała 3:0 z Espadonem Szczecin w 27. kolejce PlusLigi. Nie musiała wystawiać wszystkich najsilniejszych armat, żeby poradzić sobie z coraz niżej notowanym rywalem.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
PGE Skra Bełchatów WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / PGE Skra Bełchatów
PGE Skra Bełchatów zwycięża w PlusLidze od dwóch miesięcy, a Espadon Szczecin wygrał w tym roku tylko jedno spotkanie z najgorszym w tabeli Dafi Społem Kielce. Ta i inne porównania przemawiały wyraźnie na korzyść wicelidera, który zamierzał wywiązać się z roli faworyta i zrobić to jak najszybciej. Przed nim w tym tygodniu jeszcze dwa pojedynki na wyjeździe i każda możliwość oszczędzenia energii jest bezcenna. Skra pamiętała o tym i wykonała swoje zadanie bez potknięcia.

W porównaniu z poprzednim spotkaniem z Cucine Lube Civitanova w wyjściowym składzie bełchatowian zmieniło się czterech siatkarzy. Rozgrywał Marcin Janusz, na jego wystawy czekali Milan Katić i Patryk Czarnowski, a rolę libero pełnił Robert Milczarek. Przemeblowana drużyna wygrała pięć akcji z rzędu od stanu 4:4 w pierwszym secie, a zdobyta w tym momencie przewaga 9:4 została "dowieziona" do końca rundy. Momentami Skrze było gorąco w Szczecinie, ponieważ Espadon zmniejszał jej prowadzenie do jednego "oczka", ale dopaść przeciwnika nie potrafił. Stanęło na wyniku 25:21 dla faworyta.

Espadon był personalnie silniejszy w porównaniu z poprzednim pojedynkiem z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Z problemami zdrowotnymi uporali się Eemi Tervaportti, Jeffrey Menzel i Bartłomiej Kluth. Od razu zajęli miejsca w szóstce, a zmiennikiem był Mateusz Malinowski. Wzmocniona drużyna podjęła walkę w pierwszym secie, zamierzała zrobić to samo w drugim, jednak Skra była zawsze krok albo kilka przed nią. Ważne punkty dla niej zdobywali Milad Ebadipour i Srećko Lisinac. Poprowadzili oni gości do zwycięstwa 25:19 w drugim secie.

Skra popełniała mniej błędów od przeciwnika, czy to w polu serwisowym, czy w ataku. W trzecim secie wystartowała piorunująco i wyszła na prowadzenie 6:1. To jeszcze nie była krótka prosta do wygrania meczu. Najlepiej dysponowany spośród szczecinian Michał Ruciak poprowadził pościg Espadonu do stanu 16:16. Skra na własne życzenia dostarczyła sobie trochę adrenaliny w końcówce widowiska. Trener Roberto Piazza zachował spokój i tylko na moment wprowadził duet Grzegorz Łomacz i Mariusz Wlazły. Nie musiał używać najsilniejszych armat, żeby zwyciężyć z Espadonem 27:25 i w całym meczu 3:0.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS: Vital Heynen został wybrany znaczącą większością głosów

Już dzień przed meczem Espadon wylądował na miejscu barażowym. W poniedziałek Skra dodatkowo skomplikowała jego sytuację. Przed nim jeszcze trzy kolejki, w których może opuścić strefę tabeli zagrożoną spadkiem. Warunkiem jest zatrzymanie licznika porażek i punktowanie.

Z kolei Skra umocniła się na pozycji wicelidera.

Espadon Szczecin - PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 19:25, 25:27)

Espadon: Tervaportti, Ruciak, Menzel, Gawryszewski, Duff, Kluth, Mihułka (libero) oraz Murek (libero), Kowalski, Gałązka, Malinowski.

PGE Skra: Janusz, Bednorz, Katić, Ebadipour, Lisinac, Czarnowski, Milczarek (libero) oraz Łomacz, Wlazły.

MVP: Marcin Janusz (PGE Skra).




Czy Espadon Szczecin utrzyma się w tym sezonie w PlusLidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×