Dafi Społem - PGE Skra: rezerwy nie wystarczyły. Wicelider PlusLigi stracił punkt w Kielcach

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / PGE Skra Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / PGE Skra Bełchatów

Zawodnicy Dafi Społem chcą pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie, zanim opuszczą siatkarską elitę. Pogodzeni ze spadkiem kielczanie stawili mocny opór wiceliderowi PlusLigi, przegrywając z PGE Skrą Bełchatów dopiero po tie-breaku.

Podopieczni Roberto Piazzy w starciu ze zdegradowanym już Dafi Społem Kielce byli murowanymi faworytami. Szkoleniowiec gości zdecydował się więc dokonać kilku zmian w wyjściowej szóstce. Na ławce rezerwowych zasiedli między innymi Mariusz Wlazły, Grzegorz Łomacz i Srećko Lisinac. Dariusz Daszkiewicz postawił na sprawdzonych graczy, choć na pozycji libero mecz rozpoczął tym razem nie Mateusz Czunkiewicz, ale Szymon Biniek.

Mimo zmian personalnych w wyjściowym składzie, bełchatowianie od początku radzili sobie doskonale. Bardzo dobrze na rozegraniu spisywał się Marcin Janusz, który równomiernie rozdzielał piłki do swoich kolegów. Wyróżniającą się postacią był Nikołaj Penczew, praktycznie nie mylący się w ataku. Gospodarze bazowali na tercecie Jakub Wachnik - Łukasz Łapszyński - Tomislav Dokić. O dziwo jednak, przez dłuższy czas ten pomysł na grę się sprawdzał, bowiem przyjezdni nie byli w stanie wypracować bezpiecznej przewagi (13:12). Popisem podopiecznych Piazzy była dopiero druga połowa seta. W ofensywie uaktywnił się Karol Kłos, coraz lepiej radził sobie także Szymon Romać dzięki czemu goście odjechali od przeciwników na sześć punktów (20:14). Udane bloki Pawła Moroza w końcówce partii, ożywiły nadzieje kielczan na skuteczny pościg, jednak niewymuszone błędy przypieczętowały ich porażkę w pierwszej partii.

Zaskakujący przebieg miała druga odsłona, bowiem to kielczanie od początku prezentowali się lepiej. Trudny do zatrzymania na skrzydle był Łukasz Łapszyński. Goście mieli problem z kończeniem ataków ze skrzydeł, w związku z czym ciężar zdobywania punktów na swoje barki zmuszeni byli wziąć Patryk Czarnowski i Karol Kłos (10:10). W połowie partii rozkręcił się Bartosz Bednorz. Mimo to, konsekwentnie grający kielczanie nadal posiadali inicjatywę. Po kilku udanych akcjach w wykonaniu Pawła Moroza, podopieczni Dariusza Daszkiewicza po raz pierwszy odskoczyli na trzy punkty (18:15). Przebudzenie Nikołaja Penczewa i zagrywki Szymona Romacia doprowadziły do emocjonującej końcówki, jednak ambitnie walczący gospodarze nie wypuścili swojej szansy z rąk.

Dziesięć minut przerwy najwyraźniej "ostudziło" graczy obu ekip, którzy od początku trzeciego seta mylili się na potęgę (5:5). Szybciej swój rytm gry odnaleźli goście. Skuteczne ataki Bartosza Bednorza i Patryka Czarnowskiego pozwoliły bełchatowianom przejąć inicjatywę (11:8). Chwilę później, Roberto Piazza uznał,że żarty się skończyły. Na boisku po raz pierwszy w tym meczu pojawili się Grzegorz Łomacz i Mariusz Wlazły. To znacznie pomogło przyjezdnym w przejęciu kontroli nad przebiegiem seta (20:14). W końcówce, na plac gry powrócili Marcin Janusz i Szymon Romać. Mimo to, siatkarze PGE Skry bez problemów dowieźli przewagę do końca partii.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Już dziś nie zgadzam się z prezesem. On widzi problemy, ja możliwości

Na początku czwartej odsłony przypomniał o sobie Jakub Wachnik. Skrzydłowy gospodarzy, wraz z Tomislavem Dokiciem, pomogli kielczanom przejąć inicjatywę. Goście, występujący w dużej mierze w rezerwowym składzie, ponownie mieli problemy z atakiem ze skrzydeł. Sytuacji nie poprawiały błędy w ataku. Roberto Piazza sytuację próbował ratować już przy wyniku 6:10, posyłając do boju duet Wlazły - Łomacz. Tym razem to posunięcie nie przyniosło efektów. Były atakujący reprezentacji Polski spisywał się bowiem w kratkę, z kolei siatkarze Dafi Społem imponowali konsekwencją (12:15). Po asie serwisowym Aleksiej Nalobina, włoski szkoleniowiec postawił wszystko na jedną kartę, sięgając po Milada Ebadipoura (16:20). To także nie pomogło, bowiem zespół Dariusza Daszkiewicza w końcówce kapitalnie czytał grę, stawiając skuteczne bloki.

Trener Roberto Piazza przed decydującą odsłoną postanowił nie ryzykować. Piątego seta w wyjściowej szóstce rozpoczęli Ebadipour, Łomacz i Wlazły. To miało pozbawić gospodarzy złudzeń i odebrać nadzieję na sprawienie wielkiej niespodzianki. Takową byłaby bowiem porażka wicelidera w Kielcach. Miejscowi walczyli jednak bardzo ambitnie, w pewnym momencie wypracowując nawet trzy punkty przewagi (6:3). Perspektywa wygranej chyba jednak sparaliżowała podopiecznych Dariusza Daszkiewicza, bowiem z biegiem czasu oddali oni inicjatywę przyjezdnym. Emocje były jednak do ostatniej piłki.

Dafi Społem Kielce - PGE Skra Bełchatów 2:3 (20:25, 25:23, 19:25, 25:18, 13:15)

Dafi Społem: Stępień, Wachnik, Nałobin, Dokić, Łapszyński, Morozow, Biniek (libero) oraz Adamski, Więckowski.

PGE Skra: Penczew, Czarnowski, Romać, Janusz, Kłos, Bednorz, Milczarek (libero) oraz Łomacz, Wlazły, Nedeljković.

MVP: Patryk Czarnowski (PGE Skra).

Komentarze (1)
ORH-
30.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skra ledwo ledwo tam wygrała. Mariusz Wlazły tylko wchodzącym?