Andrea Gardini: Nie można ciągle wygrywać

Po dwóch latach panowania ZAKSA Kędzierzyn-Koźle została strącona z tronu PlusLigi przez PGE Skrę Bełchatów. Trener wicemistrzów kraju, Andrea Gardini, przyznał, że żółto-czarni w finale byli sportowo lepsi i zasłużyli na tytuł.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
trener Andrea Gardini WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: trener Andrea Gardini
Pierwsze spotkanie kędzierzynianie przegrali 0:3. Drugie rozpoczęli od wygranej w premierowej odsłonie do 15. Później jednak rywale się przebudzili i zaczęli punktować i stopniowo przejmować kontrolę nad tym, co działo się na boisku.

- Uważam, że PGE Skra wykonała kawał dobrej roboty na zagrywce i w kontrataku. A my z kolei gdy mieliśmy kontrę po swojej stronie, nie zdobywaliśmy punktów. Z tym walczyliśmy w obu meczach finałowych. Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale to normalne w meczach takich jak te, że trzeba się spodziewać, że rywal może powstać z kolan. W drugim secie zgubiliśmy zagrywkę i nie mieliśmy argumentów, żeby nawiązać walkę - analizował trener ZAKSY, Andrea Gardini.

W całym sezonie ekipy z Kędzierzyna-Koźla i Bełchatowa spotkały się ze sobą pięć razy. Cztery spotkania wygrała PGE Skra. - Byli od nas lepsi, wszak wygrali dwa mecze w finale. W rywalizacji finałowej mieliśmy problemy, zarówno w meczu w Bełchatowie, jak i w Kędzierzynie-Koźlu. Nie wszyscy byli w dobrym stanie, więc staraliśmy się ustawić zespół tak, by wszelkie niedogodności zamaskować - tłumaczył włoski szkoleniowiec ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Zawodnicy ustępujących mistrzów kraju byli bardzo zawiedzeni ostatecznym rozstrzygnięciem. Tymczasem trener Gardini starał się jednak znaleźć pozytyw w zakończonym sezonie ligowym.

ZOBACZ WIDEO Duży błąd Buffona. Juventus i tak krok od mistrzostwa [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]


- Nie możemy mówić, że za nami totalnie nieudane rozgrywki, bo wywalczyliśmy miejsce w finale PlusLigi, zaliczyliśmy serię siedemnastu wygranych meczów z rzędu, a także weszliśmy do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów. Z drugiej strony, nie można ciągle wygrywać. ZAKSA była na tronie przez dwa lata, a tym razem przegrała z PGE Skrą, która w finale była po prostu sportowo lepsza - przyznał Włoch.

Jak wspomniał, dla srebrnych medalistów PlusLigi sezon jeszcze się nie skończył. W kolejny weekend kędzierzynianie udadzą się do Kazania na turniej finałowy Ligi Mistrzów. Jeśli udałoby się wywalczyć miejsce na podium, można będzie mówić o sukcesie.

- Pierwszą rzeczą, o której powinniśmy myśleć po finale PlusLigi jest jak najszybsza regeneracja i zebranie się na dwa mecze, które nas czekają w Kazaniu. Mamy wielu zawodników, którzy mają fizyczne problemy, ale wciąż uważam, że stać nas na granie na wysokim poziomie - zaznaczył Gardini.

W tym roku PlusLiga ułożyła się tak, że pierwsze cztery miejsca należą do drużyn prowadzonych przez trenerów z Włoch. Czy to oznacza, że szkoleniowcy z tego kraju mają receptę na wygrywanie? - Spokojnie, liga jest pełna włoskich trenerów. Zresztą wszyscy są znakomici, nie tylko Włosi. Ale jestem zdania, że każdy z nich wykonał fantastyczną robotę - zakończył trener ZAKSY.

Półfinałowym rywalem w Lidze Mistrzów ekipy z Kędzierzyna-Koźla jest Cucine Lube Civitanova. Mecz zaplanowano na godzinę 15:00 polskiego czasu w sobotę, 12 maja.

Czy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle można uznać sezon w PlusLidze za udany?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×