Regulamin napiszcie sami, czyli zaślubiny kadry z Heynenem

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Vital Heynen prowadzi trening siatkarskiej reprezentacji Polski
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Vital Heynen prowadzi trening siatkarskiej reprezentacji Polski

Vital Heynen oficjalnie rozpoczął pracę z polskimi siatkarzami. Już w pierwszych godzinach pokazał, że nie będzie u niego wojskowego drylu. Belg zakłada, że pracuje z dorosłymi ludźmi. I dlatego regulamin kadrowicza zawodnicy mają napisać sami.

W środę wieczorem jako opiekun VfB Friedrichshafen przegrał piąty, ostatni mecz finałów ligi niemieckiej z Berlin Recycling Volleys, a już w czwartek z samego rana wyruszył w drogę do Spały. W podróży, tak jak kilkanaście godzin wcześniej na boisku, nic nie układało się po jego myśli.

- Wyjechałem z Friedrichshafen o 3:45. Na lotnisko dotarłem o 6 i myślałem sobie, że jest świetnie. A potem przyłożyłem bilet do bramki i pokazał się komunikat "lot odwołany". Co mogłem zrobić? Musiałem czekać na kolejny. A potem po drodze z Warszawy do Spały trafiłem jeszcze na korek, bo zderzyły się dwie ciężarówki. No, ale w końcu dotarłem, zdarzają się gorsze rzeczy - opowiadał o swoich perypetiach.

Spóźniony Heynen zjawił się na miejscu około godziny 13. Pracę rozpoczął od spotkania z zawodnikami. Znany z gadatliwości, tym razem wygłosił stosunkowo krótką wstępną przemowę. - Uwinął się w jakieś 40 minut, więc nie było tak źle - śmiał się Dawid Konarski.

Przez pierwsze kilka minut Belg mówił po polsku, a rozpoczął tą samą kwestią, którą wygłosił do dziennikarzy zaraz po otrzymaniu stanowiska: "dlaczego tutaj jestem?". - Mam nadzieję, że dało się mnie zrozumieć. Momentami widziałem u siatkarzy, że tak jest. Na przykład gdy mówiłem "złoty medal" - uśmiechnął się ekscentryczny szkoleniowiec.

Co jeszcze powiedział swoim graczom Heynen na początku współpracy? - Że jest za balansem. Za ekipą, w której są doświadczeni i młodzi, szaleni i spokojni. Oby była to mieszanka wybuchowa - relacjonował Bartosz Kurek. - Powiedział też, że teraz najważniejsze jest dla niego to, żebyśmy codziennie poprawiali się jako zawodnicy.

Kurek poprosił o przekazanie, że dla zawodników najważniejsze nie jest to, żeby trener mówił do nich po polsku, a żeby był w stanie przekazać im swój pomysł na siatkówkę. Heynen ma jednak swoje powody. - W ten sposób pokazuję szacunek. Moim zawodnikom, federacji, która mnie zatrudniła, wam dziennikarzom, kibicom. Nigdy nie będę mówił po polsku perfekcyjnie, ale będę się starał i pokazywał w ten sposób, że chcę coś zrobić dla tego kraju - mówił.

Zasady obowiązujące u nowego selekcjonera są proste - nie spóźniać się na zajęcia i trenować z maksymalnym zaangażowaniem. Resztę reguł zawodnicy mają ustalić sami. - Nie chcę myśleć za nich, dlatego zobligowałem ich do stworzenia regulaminu kadrowicza. Zawsze tak robię w drużynach, które prowadzę, więc mam kilka przykładowych regulaminów, na których mogą się wzorować. Mogą zmieniać, dodawać i wykreślać co chcą. Ich wybór. Kiedy zapytałem o regulamin z poprzedniego sezonu okazało się, że taki nie istniał. Teraz będzie - zapewnił były trener reprezentacji Niemiec i Belgii.

Z wyznaczeniem sobie zasad drużyna poczeka na kapitana Michała Kubiaka, który przyjedzie na zgrupowanie w piątek. Pod jego nieobecność kapitańskie obowiązki pełni Konarski, którego wmanewrował w tę rolę Damian Wojtaszek.

- Jak przyjedzie Michał Kubiak, usiądziemy i pomyślimy nad tym regulaminem. Trener przekazał nam dwie, trzy zasady, których będzie się trzymał, a reszta to już nasza sprawa, bo on nie zwraca uwagi na to, w jakiej koszulce ktoś przyjdzie na kolację. Duperele go nie interesują. Mamy być punktualni i dawać z siebie wszystko - zdradził tymczasowy kapitan.

Oś sztabu szkoleniowego kadry Heynena stworzą Michał Gogol, Sebastian Pawlik i Paweł Woicki, choć ich role nie zostały jeszcze ostatecznie ustalone. - To jednak logiczne, że Paweł, jako rozgrywający, powinien się zająć rozgrywającymi. Z kolei Sebastian ma dobry kontakt z młodszymi zawodnikami, w końcu prowadził ich do sukcesów w wieku juniorskim. A w Michale widzę swojego asystenta - tłumaczył Belg. Zaznaczył jednak, że nie wierzy w sztywny podział ról i obowiązków. Dla niego lepszy jest taki sztab, który działa jak żywy organizm i potrafi się dostosować.

Treningi zawodnicy rozpoczynali na raty od godziny 16:30. Jedni już pracowali na boisku, inni wciąż udzielali wywiadów. Wariackich ćwiczeń Heynena, o których krążą legendy, przynajmniej na razie nie było, za to kilka niesztampowych już tak. Odbijanie piłki w parach jedną ręką, przy jednoczesnym przemieszczaniu się wzdłuż boiska i zakończenie wędrówki posłaniem piłki do kosza. Trening zagrywki i przyjęcia z utrudnieniem w postaci piłek w obu dłoniach, których poza momentem wykonania zagrania trzeba było pilnie strzec. Minigierka, w której pierwsze zagranie trzeba było wykonać nogą.

Efekt był taki, że zawodnicy nadzwyczaj często, jak na "zapoznawcze zajęcia", upadali na parkiet. Nie wyglądali jednak wtedy na cierpiących, raczej na ubawionych. Widać, że Heynen od początku chciał się im pokazać jako trener inny niż wszyscy. Taki, u którego każde zajęcia będą zaskoczeniem i który chce, by jego siatkarze widzieli w pracy przyjemność.

Woicki, którego obecność w sztabie zaskoczyła najbardziej, bo to przecież wciąż aktywny zawodnik, za najważniejszą cechę Heynena nie uważa jednak nieszablonowości. - Dla niego jego zawodnicy zawsze są najlepsi. Stoi za nimi murem. Ja po tylu latach kariery wiem, że wsparcie trenera jest najważniejsze. A Vital to wsparcie zapewnia - powiedział.

Na razie wszystko wygląda ładnie, ale, jak powiedział jeden z bardziej doświadczonych dziennikarzy, nie był to dzień, który zmieni oblicze polskiej siatkówki. Zaledwie przywitanie, oficjalny uścisk ręki przed wspólną drogą. Droga zaczyna się w Spale i w tym roku będzie wyjątkowo długa.

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

Zacznie się od dwóch spotkań z Kanadą i dobrym znajomym Stephane'em Antigą w Katowicach i Opolu. Potem będą dwa weekendy Siatkarskiej Ligi Narodów w Polsce, najpierw w Katowicach i Krakowie, następnie w Łodzi. A później rozpocznie się już wielka wędrówka na trasie Osaka - Chicago - Melbourne. Do pokonania ponad 60 tysięcy kilometrów. Na szczęście wiemy już, że rotacja w tym okresie będzie duża i żaden z zawodników nie zostanie przeczołgany po wszystkich trzech kursach.

Najważniejszą imprezą tego sezonu są mistrzostwa świata, które we wrześniu zostaną rozegrane we Włoszech i w Bułgarii. Do tego czasu powinniśmy już wiedzieć, czy człowiek, o którym mówi się, że jest wariatem na punkcie siatkówki, to odpowiednia osoba do prowadzenia reprezentacji Polski.

Komentarze (4)
ferdynand
11.05.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
"W ten sposób pokazuję szacunek. Moim zawodnikom, federacji, która mnie zatrudniła, wam dziennikarzom, kibicom. Nigdy nie będę mówił po polsku perfekcyjnie, ale będę się starał i pokazywał w te Czytaj całość