Aby tradycji nie stało się zadość
Tradycyjnie już przed kolejnym sezonem w drużynie Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok doszło do dużych zmian. Roszady ta miały jednak tylko jeden cel. Było nim uniknięcie spotkań barażowych, a co za tym idzie - w miarę możliwości jak najszybsze zagwarantowanie sobie spokojnego bytu w lidze. Władze AZS postarały się więc zatrzymać "trenera - cudotwórcę", który w sezonie 2007/08 wyciągnął ekipę ze stolicy Podlasia z głębokiego dołka. Team pod wodzą Dariusz Luksa zaczął wygrywać i bez większych problemów uniknął spadku do niższej klasy rozgrywkowej, który przed jego przyjściem wydawał się wręcz nieunikniony. Jednak po zatrzymaniu w Białymstoku byłego szkoleniowca Jadaru Radom kibice odetchnęli z ulgą, bowiem w krótkim czasie zdążył on już zyskać szacunek i poparcie ze strony tamtejszego środowiska siatkarskiego.
Po podpisaniu nowego kontraktu z Luksem, zaczęto się rozglądać za potencjalnymi nowymi twarzami, które mogłyby wzmocnić zespół AZS. Pierwszy ruch transferowy zwiastował zbudowanie drużyny na miarę pierwszej połówki tabeli PlusLigi Kobiet. Przyjście do Białegostoku byłej reprezentantki Polski, Izabeli Żebrowskiej, sprowokowało lawinę komentarzy. Nikt nie spodziewał się, że do Białegostoku zawita tak dobra atakująca. Wkrótce jednak okazało się, że władze podlaskiego klubu nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Kontrakty z drużyną podpisały Czeszka Lucie Muhlsteinova, Słowaczka Katerina Truchanova oraz Anna Manikowska. Jednak to nie te transfery wywołały popłoch w innych ekipach PlusLigi Kobiet, ponieważ dużym sukcesem białostockiej drużyny było sprowadzenie do stolicy Podlasia Marleny Mieszały, a także kolejnej byłej reprezentantki Polski - Agaty Karczmarzewskiej-Pury.
Poczynione ruchy transferowy dawały nadzieje nie tylko na bezproblemowe utrzymanie w PlusLidze Kobiet, ale też na osiągnięcie zdecydowanie lepszego wyniku. Zaczęto spekulować, ze z takim składem można by powalczyć nawet o miejsce w okolicach strefy medalowej. Jak jednak już niejednokrotnie pokazała to historia - nazwiska na parkiecie nie grają, o czym nie pierwszy już raz przekonał się klub z Białegostoku.
Obiecujące początki
Początek sezonu w wykonaniu AZS Białystok był bardzo udany. W inauguracyjnym pojedynku białostoczanki pokonały ówczesne wicemistrzynie Polski, siatkarki Farmutilu Piła, aż 3:0. Po tej konfrontacji coraz śmielej zaczęto mówić o wysokiej pozycji, na jaką stać team Dariusza Luksa. Kolejne mecze również potwierdzały tezę, jakoby ekipa z Podlasia wreszcie się przełamała i zaczęła grać na odpowiednio wysokim poziomie. W Białymstoku powstał zespół z prawdziwego zdarzenia - walczący, grający zespołowo. Nawet porażki z typowanym wtedy na niekwestionowanego mistrza kraju Aluprofem Bielsko-Biała oraz zawsze niewygodnym dla Podlasianek MKS Dąbrowa Górnicza nie podłamały drużyny Luksa. Szkoleniowiec nie rwał sobie włosów z głowy, tylko wpajał swoim podopiecznym umiejętność zespołowej walki do samego końca - Trzeba trenować i głęboko wierzyć w to, że to, co robimy, ma sens i przynosi efekty - mówił po porażkach swoich siatkarkom.
Jak to zresztą było widać, jego filozofia im odpowiadała, gdyż po mniej owocnym okresie ponownie przyszły zwycięstwa. Wygrane z Gedanią Żukowo, Stalą Mielec i Gwardią Wrocław, a więc potencjalnymi rywalami w batalii o wejście do najlepszej ósemki ligi, dały ekipie z Białegostoku zastrzyk energii. Po pierwszej połowie fazy zasadniczej team ten miał na swoim koncie dwanaście oczek i plasował się na bardzo dobrej pozycji. Wydawało się więc, że wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku.
Zmarnowana szansa
Jednak druga połowa fazy zasadniczej nie była już dla białostoczanek tak udana. Wszystko zaczęło się od bolesnego rewanżu z ekipą Jerzego Matlaka. Nie udało się powtórzyć sukcesu z pierwszej kolejki sezonu 2008/09, kiedy to AZS pokonał Farmutil 3:1. Po nieco słabszym starcie sezonu, pilanki odzyskały odpowiedni rytm gry i odgryzły się swoim rywalkom za wymierzony im "policzek", jakim niewątpliwie była owa porażka w inaugurującym kolejny rok w PlusLidze Kobiet pojedynku. Od tego momentu postawa siatkarek Dariusza Luksa przestała napawać optymizmem. Przyszły kolejne porażki, w konsekwencji których białostocki team znalazł się niebezpiecznie blisko kolejnej walki o utrzymanie.
- Zabrakło zespołowości, którą zawsze nadrabiałyśmy wszelkie braki w różnych elementach - stwierdziła była już przyjmująca ekipy z Podlasia, Agata Karzmarzewska-Pura. Ponadto w klubie doszło do pewnych zawirowań. Zmieniły się władze, zaś w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach z klubu odeszła Katerina Truchanova. Pewnego dnia po prostu nie zjawiła się na treningu, przez co została zawieszona. Wiadomo było jedynie, iż wróciła do swojego kraju, jednak przyczyny jej zachowania do tej pory nie zostały jednoznacznie ujawnione. Jej powrót na Słowację wiązał się jednak z tym, iż Białystok został z trzema przyjmującymi w składzie. Spowodowało to konieczność ponownego przestawienia Joanny Szeszko z pozycji atakującej na przyjmującą, gdyż Ilona Gierak, nominalna zmienniczka Agaty Karczmarzewskiej oraz Katarzyny Walawender, wchodziła na boisko głównie w celu wykonania zagrywki.
Duża nerwówka w końcówce
Niestabilna forma podopiecznych Dariusza Luksa spowodowała, że widmo kolejnych już batalii o utrzymanie w barażach przestało już być tylko i wyłącznie przykrym wspomnieniem lat ubiegłych. Dodatkowo team podłamały ambitne i zarazem niezwykle waleczne siatkarki z Żukowa, które wygrały praktycznie przegraną już konfrontację z białostoczankami. Gospodynie miały już Gedanię "na widelcu", jednak dały im się odrodzić w partii trzeciej, co w konsekwencji spowodowało porażkę 2:3 i duże nerwy na "ostatniej prostej" fazy zasadniczej PlusLigi Kobiet. Wtedy to jednak przyszło przełamanie. Podlasianki wygrały arcyważne spotkanie. Później okazało się, że gdyby w meczu AZS Białystok i Stali Mielec lepsze okazały się przyjezdne, białostoczanki musiałyby szukać swojej szansy w barażach. - Dzięki zwycięstwu utrzymaliśmy ligę w Białymstoku - mówił uszczęśliwiony trener Luks.
W samej końcówce była jeszcze szansa na zajęcie korzystniejszej lokaty po fazie zasadniczej, co wiązało się z trafieniem na teoretycznie słabszego rywala w pierwszej fazie play-off. Jednak porażki z Gwardią Wrocław i Muszynianką Muszyna, a także rewelacyjna wiktoria Gedanii Żukowo nad niepokonanym wtedy jeszcze zespołem z Bielska sprawiły, że AZS spadł na ósme miejsce. Oznaczało to, że w play-offach Białystok zmierzy się z najtrudniejszym przeciwnikiem - drużyną Igora Prielożnego
Bez sukcesów w Pucharze Polski
Zanim AZS Białystok przystąpił do bezpośredniej rozgrywki o mistrzostwo Polski, zakończył swój udział w krajowym Pucharze. Po dwóch łatwych zwycięstwach nad niżej klasyfikowaną drużyną TPS Rumii w VI rundzie rywalizacji o Puchar Polski, przyszedł czas na stawienie czoła jednej z najmocniejszych drużyn w stawce - naszpikowanej reprezentacyjnymi gwiazdami Muszyniance Muszyna. Jak się szybko okazało - było to zadanie ponad siły białostoczanek, które z podopiecznymi Bogdana Serwińskiego próbowały powalczyć jedynie w pierwszym meczu na swoim terenie. Ostatecznie jednak uległy przyszłym mistrzyniom Polski i odpadły z PP.
Mogło być dużo, dużo lepiej
O pierwszych spotkaniach fazy play-off siatkarki z Białegostoku z pewnością chciałyby jak najszybciej zapomnieć. Nie stawiły bowiem praktycznie żadnego oporu siatkarkom z Bielska, które przewyższały je w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Owa rywalizacja zakończyła się na trzech spotkaniach, co spowodowało, że ekipie Luksa pozostała jedynie gra o miejsca 5-8. Wydaje się jednak, iż był to jak najbardziej sprawiedliwy wynik.
W kolejnej części play-offów AZS przekreślił realne szanse na zajęcie piątego miejsca, które gwarantowało udział w przyszłorocznej edycji europejskich pucharów. Białostoczanki w wyśmienitym stylu pokonały w pierwszej potyczce MKS Dąbrowa Górnicza, dzięki czemu przełamały kompleks ekipy, w której kluczową zawodniczką była trudna do rozszyfrowania Magdalena Śliwa. Niestety jednak potem było już tylko gorzej. Białostoczanki na własne życzenie oddały rywalkom kolejne dwa mecze. Na obcym terenie ponownie powróciły do starych "grzeszków", w konsekwencji których musiały pożegnać się z rywalizacją o miejsce piąte. Pozostała im więc jedynie walka o "lokatę pocieszenia", jaką było miejsce siódme.
Przeciwniczkami Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok w batalii o siódmą lokatę były nieobliczalne zawodniczki Gedanii Żukowo. Jednak trzeba przyznać, że na tym etapie brakuje już zazwyczaj sił i ambicji na walkę do ostatniej piłki. - Końcówka play-off dla zespołów grających o miejsca 5-8, to walka drużyn nie do końca usatysfakcjonowanych i zmęczonych sezonem - stwierdził Rafał Prus, drugi trener białostockiego zespołu. Mimo to obie ekipy chciały zakończyć sezon 2008/09 na wyższym niż ósme miejscu. Dla podopiecznych Dariusza Luksa byłoby to wykonanie planu minimum, zaś dla gedanistek, zważywszy na ich młody wiek, sporym sukcesem. Lepiej jednak z własną publicznością pożegnały się zawodniczki z Podlasia, który wygrały w pierwszym spotkaniu 3:0. Co prawda w kolejnym lepsze okazały podopieczne Grzegorza Wróbla, lecz ostatecznie na miejscu siódmym uplasowały się siatkarki z Podlasia.
Dobrze, ale mogło być lepiej
Drużyna Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok ma za sobą najlepszy sezon w całej historii klubu. Nigdy wcześniej ekipa ta nie zakwalifikowała się do fazy play-off w najwyższej klasie rozgrywkowej, dlatego też miejsca siódme jest najwyższym, jakie dotąd zdołała osiągnąć. Plan minimum został więc wykonany z nadwyżką - AZS uplasował się na miejscu gwarantującym spokojny byt w PlusLidze Kobiet w przyszłym roku.
- Wszyscy się cieszymy, że dotrwaliśmy do końca i że mamy to wszystko za sobą - powiedział po ostatnim gwizdku w sezonie 2008/09 Rafał Prus. - Myślę, że nasz zespół może być zadowolony z osiągniętego wyniku - podkreślił. Mimo to jednak pozostaje pewien niedosyt. Dowodem na to jest polubowne rozstanie się z dotychczasowym szkoleniowcem - Dariuszem Luksem. Jak już wiemy, stanowisko nowego trenera drużyny obejmie Alojzy Świderek. Skoro więc zakończony sezon można zaliczyć do udanych, skąd ta zmiana na tak newralgicznej dla zespołu pozycji, jaką niewątpliwie jest miejsce na ławce trenerskiej? Nie jest tajemnicą, że od pierwszego roku w najwyższej klasie rozgrywkowej wszyscy w Białymstoku marzą o miejsce w czołowej czwórce ekip w Polsce. Poza tym zmarnowana została szansa na zajęcie lokaty premiowanej udziałem w europejskich pucharach. Jednak dopiero czas pokaże, czy decyzja o zmianie szkoleniowca pozytywnie wpłynie na zespół z Białegostoku.
Podsumowując - sezon 2008/09 w wykonaniu drużyny z Podlasia był mimo wszystko pozytywny. Najlepszym na to argumentem jest fakt, iż miejsce siódme to najlepsza lokata w całej historii klubu z Podlasia. Na więcej na razie ekipy Akademiczek nie stać, lecz kto wie - może w przyszłym roku team z Podlasia wreszcie będzie miał w sobie to "coś"?
Wyniki AZS Białystok w sezonie 2008/09
PlusLiga Kobiet
Faza zasadnicza
AZS Białystok - Farmutil Piła 3:1
AZS Białystok - Calisia Kalisz 3:2
Aluprof Bielsko-Biała - AZS Białystok 3:1
AZS Białystok - MKS Dąbrowa Górnicza 0:3
Gedania Żukowo - AZS Białystok 2:3
AZS Białystok - Centrostal Bydgoszcz 1:3
Stal Mielec - AZS Białystok 1:3
Gwardia Wrocław - AZS Białystok 2:3
AZS Białystok - Muszynianka Muszyna 0:3
Farmutil Piła - AZS Białystok 3:0
Calisia Kalisz - AZS Białystok 0:3
AZS Białystok - Aluprof Bielsko-Biała 0:3
MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Białystok 3:0
AZS Białystok - Gedania Żukowo 2:3
Centrostal Bydgoszcz - AZS Białystok 3:1
AZS Białystok - Stal Mielec 3:0
AZS Białystok - Gwardia Wrocław 2:3
Muszynianka Muszyna - AZS Białystok 3:0
Play-off
Aluprof Bielsko-Biała - AZS Białystok 3:0
Aluprof Bielsko-Biała - AZS Białystok 3:0
AZS Białystok - Aluprof Bielsko-Biała 1:3
AZS Białystok - MKS Dąbrowa Górnicza 3:0
MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Białystok 3:0
MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Białystok 3:1
AZS Białystok - Gedania Żukowo 3:0
Gedania Żukowo - AZS Białystok 3:1
Gedania Żukowo - AZS Białystok 1:3
Puchar Polski
Runda VI
TPS Rumia - AZS Białystok 1:3
AZS Białystok - TPS Rumia 3:0
1/4 finału
AZS Białystok - Muszynianka Muszyna 1:3
Muszynianka Muszyna - AZS Białystok 3:0