We wtorek Biało-Czerwone po dramatycznym pojedynku wygrały 3:2 z aktualnymi mistrzyniami olimpijskimi Chinkami i to na ich terenie. Dzień później podopieczne Jacka Nawrockiego czekał kolejny trudny sprawdzian. Tym razem ich przeciwnikiem były Serbki, aktualne mistrzynie Europy i wicemistrzynie olimpijskie.
Premierową odsłonę meczu Biało-Czerwone rozpoczęły imponująco. Świetnie funkcjonował blok, a do tego na skrzydłach nie myliły się Martyna Grajber, Natalia Mędrzyk i Malwina Smarzek. Świetna dyspozycja na siatce pozwoliła Polkom zbudować aż 10 punktów zaliczki (20:10). Wówczas, z początkowego letargu obudziły się jednak Serbki. Lepsza zagrywka, kilka skutecznych kontr, dwa efektywne bloki i prowadzenie Polek zmalało tylko do trzech punktów (23:20). W kolejnej akcji Bojana Milenković zaserwowała jednak w siatkę, a po chwili blok, najjaśniejszy element w polskim zespole, zakończył seta (25:20).
Lepszą grę z końcówki pierwszej partii podopieczne Zorana Terzicia przeniosły na kolejnego seta. Za sprawą mocnej, wykonywanej z wyskoku, zagrywki Brankicy Mihajlović odskoczyły na 5:1. Kilka minut później prowadziły już 13:6. Polki zrobiły jednak przejście, a następnie zapisały na swoim koncie kolejne trzy "oczka" za sprawą skutecznej zagrywki Martyny Grajber. Od tej pory set się wyrównał. Mistrzynie Europy nadal były z przodu, ale Polki traciły tylko trzy, cztery punkty. Pod sam koniec partii nasze zawodniczki straty odrobiły z nawiązką. To zasługa Martyny Łukasik, która świetnie zastąpiła na chwilę Smarzek. Nasza drużyna miała nawet setbola (24:23), ale Serbki się wybroniły, a później dzięki trudnej zagrywce przechyliły na swoją korzyść zwycięstwo w secie.
Trzecia odsłona przyniosła również sporo emocji. Tym razem zespoły nie zdobywały już punktów takimi seriami jak w poprzednich partiach. Walka była bardziej wyrównana. Grę Polek napędzała Smarzek. Po drugiej stronie coraz pewniej radziła sobie Ana Bjelica, a ważne punkty dokładała także Bojana Milenković. Po drugiej przerwie technicznej Polki osiągnęły trzypunktowe prowadzenie (19:16). Szybko jednak je straciły (19:20) i losy seta znów rozstrzygnęły się po walce na przewagi. Drugi raz z rzędu Biało-Czerwone nie wykorzystały setbola. W dwóch następnych akcjach zagrały zbyt nerwowo, co bezlitośnie wykorzystały wicemistrzynie olimpijskie (26:24).
ZOBACZ WIDEO: Wielkie nadzieje kadry siatkarzy mówią o Heynenie. "W godzinę zadał mi 4 tysiące pytań"
Po dwóch przegranych na styku setach Polki wyraźnie spuściły głowy. W ich grze nie było już widać takiej radości i zapału jak w trzech pierwszych odsłonach pojedynku. W samych elementach siatkarskich brakowało im głównie skuteczności w pierwszej akcji po przyjęciu. Ich kolejne nieudane ataki, bezlitośnie wykorzystywały Serbki. Trener Nawrocki dokonał zmian, znów wprowadził na parkiet Julię Nowicką i Martynę Łukasik, ale tym razem niewiele to pomogło. Rozpędzone Serbki ograniczyły własne błędy, same wyprowadzały skuteczne akcje i osiągnęły siedmiopunktowe prowadzenie (16:9). To pozwoliło im do końca seta i meczu kontrolować już jego przebieg. Ostatecznie mistrzynie Europy wygrały partię do 15 i cały mecz 3:1.
Dla Serbek to czwarte zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Narodów. Polki pozostają z dwoma zwycięstwami. Najważniejsze jednak, że podopieczne Nawrockiego pokazały w środę, że ich triumf z Chinkami nie był przypadkowy. Gra naszych reprezentantek idzie do przodu i są powody do optymizmu.
W czwartek w Makao Polki zmierzą się z Tajlandią. Początek meczu o 11:30 czasu polskiego. Relacja na żywo i podsumowanie spotkania na WP SportoweFakty.
Polska - Serbia 1:3 (25:20, 25:27, 24:26, 15:25)
Polska: Grajber, Mędrzyk, Smarzek, Pleśnierowicz, Efimienko, Kąkolewska, Witkowska (libero) oraz Twardowska, Łukasik, Nowicka, Mucha
Serbia: Antonijević, Mihajlović, Bjelica, Stevanović, Rasić, Milenković, Popović (libero) oraz Boskovic, Aleksić, Mirković, Blagojević
***
W drugim środowym pojedynku w Makao Chinki przed własną publicznością zrehabilitowały się za porażkę z Polkami. Tym razem podopieczne Jenny Lang Ping wygrały za trzy punkty (3:1) z Tajlandią. To starcie, podobnie jak mecz Polek z Serbkami, był jednak dość zacięty, a dopiero w ostatniej partii Chinki miały wyraźną przewagę punktową.
Chiny - Tajlandia 3:1 (25:23, 26:24, 22:25, 25:17)
Chiny:
Yang, Liu, Ding, Yan, Duan, Hu, Wang (libero) oraz Gong, Yao, Lin (libero)
Tajlandia: Thinkaow, Sittirak, Bamrungsuk, Tomkom, Kokram, Kongyot, Pannoy (libero) oraz Guedpard, Kanthong, Moksri, Pairoj (libero)
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)