Chyba nikt się nie zdziwi gdy siatkarze Polski i Kanady stwierdzą, że mają siebie dość. Od ubiegłego weekendu obie reprezentacje rozegrały ze sobą cztery spotkania, a ostatniego dnia pierwszego weekendu Ligi Narodów zmierzą się jeszcze raz.
Kanadyjczycy w odróżnieniu od Polski, która obie swoje dotychczasowe rywalizacje wygrała do zera, a w sobotę rozłożyła na łopatki obecny skład mistrzów Europy, grają w kratkę. Z Rosją w piątek polegli do zera, a w sobotę z Koreą wygrali też do zera.
- Z Koreą było nam łatwiej. Graliśmy po prostu dobrze, w końcu naszym celem było wygrywać 3:0 wszystko co możliwe. Jesteśmy gotowi na Polskę, mam nadzieję, że w niedzielę będziemy grać lepiej niż w piątek. Na pewno będzie trudno - mówił trener Stephane Antiga.
Po zeszłotygodniowych sparingach obu ekip trudno wytypować wygranego niedzielnej rywalizacji Ligi Narodów. Z pewnością tymi na, których Polacy będą musieli zwrócić szczególną uwagę to Stephen Maar oraz duet środkowych Jansen Vandoorn i Graham Vigrass.
- Nie wiem czy do sparingów można przywiązywać dużą wagę, dla nas były dawno temu. Trudniej będzie dla Polski, bo wszyscy zawodnicy już grali i pewnie znowu będzie inna konfiguracja jutro. To będzie ciekawy mecz. Zobaczymy czy Heynen wyjdzie z drużyną, która wygrała z Rosją czy nie - dodał Antiga.
Pierwszy gwizdek polsko-kanadyjskiej rywalizacji już o godzinie 16.
ZOBACZ WIDEO Kadrowicze zadowoleni z pracy z Vitalem Heynenem. "Jest bardzo oryginalnym trenerem"