Mistrzowie horrorów - podsumowanie sezonu 2008/2009 Domexu Tytan AZS Częstochowa

Niedoceniany i z góry skazany przez wielu na pożarcie zespół Domexu Tytan AZS Częstochowa okazał się największą rewelacją tegorocznego sezonu siatkarskiej PlusLigi. Zespół trenera Radosława Panasa, który w lecie został zbudowany niemal od podstaw w lidze otarł się o półfinały, a jakby tego było mało Akademicy rzucili na kolana całą siatkarską Europę, awansując do ćwierćfinału prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzów. Nie ulega zatem wątpliwości, że częstochowianie miniony sezon mogą zaliczyć do udanych.

W tym artykule dowiesz się o:

Letnia rozbiórka

W sezonie 2007/2008 podopieczni Radosława Panasa w rozgrywkach ligowych zaprezentowali się wyśmienicie i po dwóch latach posuchy, częstochowianie wywalczyli drugie miejsce w rozgrywkach ligowych, ustępując w końcowym rozrachunku jedynie PGE Skrze Bełchatów. Dodatkowo wywalczyli Puchar Polski. Wygrana w krajowym pucharze okazała się przepustką do gry w siatkarskiej Champions League. W letniej przerwie "srebrny" zespół rozpadł się jednak niczym domek z kart. Częstochowski klub najpierw opuścił Piotr Gacek, a następnie w jego ślady poszli Paweł Woicki, Marcin Wika oraz Krzysztof Gierczyński, którzy zdecydowali się solidarnie zasilić szeregi Asseco Resovii Rzeszów. Wkrótce później otoczenie zmienili także Robert Szczerbaniuk oraz Brook Billings i stało się jasne, że Akademicy w następnym sezonie mogą zapomnieć o walce o medale. Mając na uwadze ograniczone środki finansowe częstochowscy działacze postanowili w głównej mierze sięgnąć po młodzież. Częstochowski klub od zawsze słynął bowiem ze znakomitej pracy z młodzieżą i stawiania na młodych, "nieopierzonych" graczy. Pod Jasną Górę ściągnięto zupełnych debiutantów na ligowych parkietach Fabiana Drzyzgę, Pawła Zatorskiego, Łukasza Wiśniewskiego. Motorem napędowym zespołu mieli być natomiast Zbigniew Bartman oraz Bułgarski atakujący, Smilen Mljakow, który do Częstochowy trafił z drużyny mistrza Włoch, Itasu Diatec Trentino. Jak się później okazało, właśnie wspomniana dwójka w głównej mierze decydowała o sile zespołu.

Trudne początki

Jak to zwykle bywa w przypadku nowo zbudowanej drużyny, Akademicy sezon rozpoczęli bardzo słabo, choć w przedsezonowych sparingach i turniejach towarzyskich sygnalizowali dobrą dyspozycję. Początek sezonu ostudził jednak nadzieje kibiców. Częstochowianie na inaugurację sezonu musieli uznać wyższość J.W. Construction OSRAM Politechniki Warszawa 2:3, a w drugiej kolejce w Bełchatowie nie mieli już zbyt wiele do powiedzenia. Czas pracował jednak na korzyść zespołu, który z każdym kolejnym spotkaniem wyraźnie się rozkręcał. Przełamanie nastąpiło w trzeciej kolejce w meczu z Treflem Gdańsk. Beniaminek dysponujący znacznie większymi finansami mimo, że prowadził w Częstochowie już 2:0 ostatecznie musiał przełknąć gorycz porażki. Podopieczni Radosława Panasa odwrócili bowiem losy spotkania i w trzymającym w napięciu do końca spotkaniu triumfowali po tie-breaku. - Każda wygrana będzie nas cementować i wzmacniać psychicznie - mówił po meczu z gdańszczanami Wojciech Gradowski, który szybko wyrósł na podstawowego gracza w talii trenera Radosława Panasa.

Nierówna gra piętą achillesową

Zwycięstwo w meczu z Treflem wyraźnie dodało "wiatru w żagle" częstochowianom. W kolejnych meczach wicemistrzowie Polski pokonali bowiem w pięknym stylu Asseco Resovię Rzeszów i Jastrzębski Węgiel, w dodatku na wyjeździe. W przekroju całej rundy zasadniczej piętą achillesową drużyny była jednak nieustabilizowana forma. Po efektownych zwycięstwach nad ligowymi potentatami częstochowianie nie ustrzegli się potknięć. Wszelkie słabości Akademikom z zimną krwią obnażył AZS Olsztyn, a także ZAKSA Kędzierzyn- Koźle, na którą swoją drogą długo nie było mocnych na krajowym podwórku. Pierwszą część rundy zasadniczej częstochowski zespół zakończył dwoma pewnymi zwycięstwami nad bezpośrednimi rywalami w walce o ligowy byt, Delectą Bydgoszcz oraz Jadarem Radom, dzięki czemu sytuacja w tabeli wydawała się ustabilizowana i bezpieczna. W rundzie rewanżowej występy częstochowian były podobne. Akademicy potrafili sprawiać ogromne niespodzianki, zwłaszcza na "własnych śmieciach", gdzie problemy mieli najwięksi i najmożniejsi w naszej lidze: PGE Skra Bełchatów, czy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Na wyjazdach częstochowianie poczynali sobie natomiast w kratkę. Podopieczni Radosława Panasa zwyciężyli jednak w Olsztynie i Gdańsku, co w końcowym rozrachunku okazało się na wagę złota. Do rundy play-off Akademicy przystępowali z szóstej pozycji.

W Europie celująco!

Wyniki, jakie odnosili podopieczni Radosława Panasa na ligowych parkietach nie były przekonujące w kontekście nadchodzącej gry w Lidze Mistrzów. Częstochowianie trafili do grupy A, gdzie ich rywalami byli Iraklis Saloniki, Fenerbahce Stambuł oraz CSKA Sofia. Początek nie był najlepszy w wykonaniu biało-zielonych, bowiem przegrali dwa pierwsze spotkania, co zdawało się potwierdzać jedynie tezy o tym, że nie mają nawet szans na wyjście z grupy. Słońce zaświeciło nad głowami graczy AZS po dwukrotnym pokonaniu CSKA Sofia i sytuacja nie wyglądała już tak tragicznie. Ale częstochowianie "typowym" dla siebie zwyczajem "musieli" utrudnić sobie sytuację przegrywając w przedostatniej kolejce z Iraklisem. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim spotkaniu. Akademicy podejmowali u siebie turecki Fenerbahce i pokonali go w dobrym stylu w trzech setach. Ta wygrana zaważyła o awansie do 1/8 finału Champions League. Młodzi gniewni odnieśli pierwszy poważny sukces – równie dobrze mogli pozostać w tym miejscu, bowiem i tak zrobili więcej, niż się po nich spodziewano.

Pogromcy Włochów

W 1/8 finału drużynę spod Jasnej Góry czekało nie lada wyzwanie – pojedynek z utytułowanym przeciwnikiem, włoską Coprą Piacenza. Pierwsze spotkanie rozgrywane było we Włoszech i jakież zaskoczenie było, gdy po pierwszych dwóch setach prowadzili właśnie częstochowianie! Biało-zieloni jednak nie byliby sobą, gdyby nie zafundowali sobie i kibicom horroru w postacie tie-breaka. Na szczęście w finałowej partii zachowali więcej zimnej krwi od rywali i oto pierwszy krok do awansu stał się faktem. Ten właśnie krok zaszokował Europę, a najbardziej trenera Piacenzy Angelo Lorenzettiego, który swoimi słowami wywołał prawdziwą burzę, za którą zresztą słono zapłacił. Przed spotkaniem rewanżowym zarówno zawodnicy, jaki kibice, byli przygotowani niczym przed bitwą stulecia. I udało się. Rozjuszeni częstochowianie roznieśli Włochów, a po meczu Zbigniew Bartman przepraszał gości za to, że "ogórki z Polski i słabo wyszkoleni zawodnicy ograli ich dwukrotnie".

Co by się dalej nie wydarzyło, takiego sukcesu częstochowianom nie mógł już nikt odebrać. Rywalami w ćwierćfinale była kolejna włoska ekipa - Itas Diatec Trentino - z dwoma Polakami w składzie. - Myślę, że mogliśmy się tutaj spodziewać wszystkiego. Częstochowa nie przez przypadek znalazła się w walce o wielki finał w Pradze - mówił po spotkaniu rewanżowym Łukasz Żygadło. I chociaż nie udało się "przejść" Itasu, to i tak biało-zieloni zasłużyli na ogromne brawa i podziękowania za niesamowite emocje na najwyższym poziomie.

Pucharu nie obronili...

Rozgrywki Plus Ligi, występy na parkietach Europy w ramach Champions League, a do tego Puchar Polski - częstochowianie w minionym sezonie rozegrali rekordową ilość spotkań. - Gramy praktycznie co trzy dni - mówił po jednym ze spotkań Bartosz Janeczek. - To jest właśnie cała siatkówka, że w ciągu kilku dni drużyna może pokazać dwa zgoła odmienne oblicza - tłumaczył słabsze występy. A do takich niewątpliwie należało spotkanie z Pamapolem Wieluń. Jego wynik był zaskoczeniem dla wszystkich, jak i również postawa Akademików, którzy przegrali bez walki 0:3. - Jak mamy coś zrobić łatwo i prosto, to się nie da, bo sami sobie komplikujemy sytuację - oceniał poczynania swojej drużyny Zbigniew Bartman. Ale nawet po tak fatalnych występach, częstochowianie potrafili się podnosić i dodatkowo przechylać szalę zwycięstwa na własną stronę. Tak też było w rewanżu z Wieluniem, który to wygrali i awansowali do dalszej rundy PP. Tam już czekała na nich ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która okazała się silniejszym rywalem, nie dając częstochowianom możliwości awansu do turnieju finałowego i obrony trofeum z zeszłego roku.

Horrorów z tie-breakami w tle ciąg dalszy

Kiedy zakończyły się rozgrywki pucharowe przyszedł czas na fazę play-off. W meczach pierwszej rundy "nowa" Częstochowa miała się zmierzyć ze "starą", jak ironicznie nazywano Resovię Rzeszów. O ile w fazie zasadniczej bilans spotkań tych drużyn wyszedł na remis, o tyle w play-offach tak łatwo już nie było. Trzy zwycięstwa potrzebne do dalszego awansu po trzech spotkaniach zapewnili sobie rzeszowianie, a Akademikom pozostała walka o jak najwyższe miejsce poza czwórką. Pierwszym przeciwnikiem w meczach o miejsca 5-8 była ekipa stołecznych Inżynierów, z którą to AZS przegrał dwukrotnie w sezonie 2008/2009. Dlatego też nie dziwi fakt, że spotkania wzbudziły dużo emocji. Tym bardziej, że częstochowscy specjaliści od kłopotów postarali się, aby kibice się nie nudzili. Z zaliczką w postaci wygranej w Warszawie drugie spotkanie w Częstochowie miało być formalnością. Ano miało, ale stało się inaczej i o awansie musiało zadecydować trzecie spotkanie. Tu już szczęśliwie obyło się bez tie-breaka i wiadomo było, że w meczach o 5. miejsce zmierzą się akademickie drużyny spod Jasnej Góry oraz z Warmii i Mazur. W pierwszym pojedynku górą byli podopieczni Radosława Panasa, z którymi rywale nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki. Następnie rywalizacja przeniosła się do Olsztyna, gdzie miała swój finał. Ale nie wszystko było od razu oczywiste, gdyż po drodze musiał "przydarzyć się" jakiś tie-break. Częstochowianie wydłużyli sobie sezon o jedno spotkanie, ale było warto, bowiem w trzecim meczu to oni byli górą i zapewnili sobie piąte miejsce. Tym samym podtrzymali tradycję występowania w europejskich pucharach i najbliższy sezon będzie 21. z rzędu, kiedy to Akademicy będą starali się namieszać na Starym Kontynencie.

Sinusoidalni

Trudno jednoznacznie ocenić miniony sezon w wykonaniu częstochowian. Na pewno obfitował w wiele emocji i niezapomnianych chwil, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Po burzach wychodziło słońce, po słabszych momentach nadchodziły lepsze. Jedno jest pewne: bez takiej drużyny rozgrywki byłyby szalenie nudne.

Wyniki AZS Częstochowa w sezonie 2008/2009

Runda zasadnicza

Domex Tytan AZS Częstochowa - JW Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawska 2:3

PGE Skra Bełchatów - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:0

Domex Tytan AZS Częstochowa - Trefl Gdańsk 3:2

Domex Tytan AZS Częstochowa - AZS UWM Olsztyn 0:3

KS Jastrzębski Węgiel - Domex Tytan AZS Częstochowa 2:3

Domex Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 3:2

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:1

Domex Tytan AZS Częstochowa - Delecta Bydgoszcz 3:0

Jadar Radom - Domex Tytan AZS Częstochowa 0:3

JW Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawska - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:0

Domex Tytan AZS Częstochowa - PGE Skra Bełchatów 2:3

Trefl Gdańsk - Domex Tytan AZS Częstochowa 1:3

AZS UWM Olsztyn - Domex Tytan AZS Częstochowa 2:3

Domex Tytan AZS Częstochowa - KS Jastrzębski Węgiel 1:3

Asseco Resovia Rzeszów - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:0

Domex Tytan AZS Częstochowa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

Delecta Bydgoszcz - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:2

Domex Tytan AZS Częstochowa - Jadar Radom 3:1

Play-off

I runda

Asseco Resovia Rzeszów - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:1

Asseco Resovia Rzeszów - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:1

Domex Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 2:3

II runda

JW Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawska - Domex Tytan AZS Częstochowa 1:3

Domex Tytan AZS Częstochowa - JW Construction OSRAM AZS Politechnika 2:3

Domex Tytan AZS Częstochowa - JW Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawska 3:1

III runda

Domex Tytan AZS Częstochowa - AZS UWM Olsztyn 3:1

AZS UWM Olsztyn - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:2

AZS UWM Olsztyn - Domex Tytan AZS Częstochowa 1:3

Liga Mistrzów

Faza grupowa

Fenerbahce Stambuł – Domec Tytan AZS Częstochowa 3:0

Domex Tytan AZS Częstochowa – Iraklis Saloniki 2:3

CSKA Sofia – Domex Tytan AZS Częstochowa 1:3

Domex Tytan AZS Częstochowa – CSKA Sofia 3:0

Iraklis Saloniki – Domex Tytan AZS Częstochowa 3:1

Domex Tytan AZS Częstochowa – Fenerbahce Stambuł 3:0

1/8 finału

Copra NordMeccanica Piacenza – Domex Tytan AZS Częstochowa 2:3

Domex Tytan AZS Częstochowa – Copra NordMeccanica Piacenza 3:0

1/4 finału

Trentino Volley – Domex Tytan AZS Częstochowa 3:1

Domex Tytan AZS Częstochowa – Trentino Volley 0:3

Puchar Polski

VI runda

Domex Tytan AZS Częstochowa – Pamapol Siatkarz Wieluń 0:3

Pamapol Siatkarz Wieluń – Domex Tytan AZS Częstochowa 0:3

1/4 finału

Domex Tytan AZS Częstochowa – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Domex Tytan AZS Częstochowa 0:3

Autorami tekstu są Kinga Popiołek i Adrian Heluszka

Źródło artykułu: