Czy ZAKSA grała na maksa? - podsumowanie sezonu 2008/09 w wykonianiu ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle stała się jedną z rewelacji tegorocznego sezonu. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha dwukrotnie pokonali mistrzów Polski, a później w play offach bardzo ostro walczyli o awans do finału. Czy jednak czwarte miejsce jest sukcesem? Kazimierz Pietrzyk, a także trener Stelmach z rezultatu są zadowoleni. W przeciwieństwie do kibiców, którzy nie mogą przeboleć, że kędzierzyńskim "trójkolorowym" medal przemknął koło nosa. Jak wszyscy wiemy apetyt rośnie w miarę jedzenia, a po rewelacyjnym początku w Kędzierzynie wszyscy byli głodni sukcesu przez duże "S". Może nowy sezon przyniesie wymarzone podium?

W tym artykule dowiesz się o:

Z parkietu na trenerską ławkę

Przed tegorocznym sezonem prezes ZAKSY Kazimierz Pietrzyk nie zmarnował czasu i postanowił rozpocząć budowanie drużyny od zatrudnienia nowego trenera. Pietrzyk zaskoczył cały siatkarski światek i zagrał va banque. Zaproponował trenerski stołek człowiekowi, który kilka dni wcześniej miał jeszcze na sobie koszulkę zawodniczą. Trenerem kędzierzynian został bowiem Krzysztof Stelmach. – Trochę zaryzykowałem, ale wierzę, że Krzysiek sobie poradzi. Ma ogromne doświadczenie zawodnicze i liczę, że jako trener będzie tak samo skuteczny ja na parkiecie – mówił zaskoczonym obserwatorom. Kiedy już obaj panowie złożyli podpisy na kontrakcie, wzięli się za kompletowanie składu. - To moja autorska drużyna i ja będę odpowiadał za wyniki - deklarował Stelmach, który szybko dogadał się z reprezentacyjnym kolegą i symbolem złotych lat kędzierzyńskiej siatkówki, Robertem Szczerbaniukiem. Namówił na grę w ZAKSIE świetnego rozgrywającego Michała Masnego, a także trochę zapomnianego Michała Ruciaka. Do zespołu dołączyli także dwaj Kanadyjczycy, Terence Martin i Dan Lewis, a skład uzupełnili Wojciech Kaźmierczak, mistrz Polski w siatkówce plażowej Dominik Witczak oraz przyjmujący Kamil Kacparzak. Zmieniła się więc filozofia budowania drużyny. Młode talenty, pokroju Bartka Kurka, czy Kuby Jarosza zostały zastąpione doświadczonymi, walecznymi i sprawdzonymi w boju zawodnikami. Tak utworzony zespół rozpoczął ciężka pracę, a trener Stelmach zapowiedział, że cała dwunastka jest dla niego jednakowo ważna. - Wszyscy mają czyste karty. Jak je zapiszą zależy tylko od nich samych - zapowiedział młody szkoleniowiec ZAKSY. Wiadomo jednak było, że początki nie będą łatwe. Nowi zawodnicy potrzebowali czasu na to, aby stworzyć dobry, rozumiejący się, zespół. Ale już wtedy Stelmach mocno wierzył w efekty ciężkiej pracy i swoich "wojowników", choć eksperci byli innego zdania. - W porównaniu z innymi możnymi naszej ligi, kędzierzyńska ZAKSA nie będzie wyżej niż na szóstym miejscu - prognozowali fachowcy przed pierwszymi spotkaniami PlusLigi.

ZAKSA na maksa

Nie mieli jednak racji. Już inauguracyjny pojedynek z Resovią pokazał, że kędzierzynianie "nie pękają" przed nikim i naszpikowany gwiazdami rzeszowski dream team, musiał przeżyć gorycz porażki. Później przyszły kolejne zwycięstwa, a ZAKSA stała się czarnym koniem rozgrywek. Mimo, iż tak naprawdę nikt nie dawał im większych szans na sukces, w rundzie zasadniczej ZAKSA przegrała zaledwie 4 spotkania (dwa z Jastrzębskim Węglem, z AZS-em Częstochowa oraz Delectą Bydgoszcz). Za to aż dwukrotnie ekipa Krzysztofa Stelmacha pokonała obrońców mistrzowskiego tytułu, Skrę Bełchatów. Kędzierzynianie długo byli liderem rozgrywek, a fachowcy byli zachwyceni grą zespołu. "ZAKSA wraca na szczyty", "Nowa siła w PlusLidze" – to tylko niektóre tytuły relacji prasowych z kolejnych wygranych spotkań. Fani zaś znowu zaczęli wierzyć, że ich ulubieńcy nawiążą do lat świetności Mostostalu i będą walczyć o najwyższe cele. Zwycięstwa nie przychodziły jednak drużynie Stelmacha łatwo. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że siatkarze z Kędzierzyna byli "królami piątego seta", ponieważ aż 7 razy kończyli mecze tie breakiem po ponad 2 godzinach gry. Mimo że w coraz częściej wychodzili na parkiet w roli faworytów, siatkarze nie poddali się presji. Dzięki skutecznej i widowiskowej grze podopieczni Krzysztofa Stelmacha (niewątpliwie ojca sukcesu) do rozgrywek play off przystępowali z pozycji wicelidera. Można nawet zaryzykować tezę, że młody trener wycisnął wszystko co najlepsze z zawodników, a chwytliwe hasło "ZAKSA na maksa" potwierdziło się na parkiecie. -Taka była nasza strategia. By walczyć o medalową lokatę, musieliśmy być bardzo wysoko po rundzie zasadniczej, bo dawało to przywilej gry z trochę słabszymi rywalami w play off - tłumaczył prezes Pietrzyk. To się powiodło, a kibice i zawodnicy coraz głośniej mówili o medalu. - W play off będzie zupełnie inna gra, ale my nie boimy się nikogo - deklarował Michał Masny, który został uznany za jednego z najlepszych rozgrywających PlusLigi. Wtórował mu rewelacyjnie spisujący się Czech, Jakub Novotny.

Sukces czy porażka?

Po rewelacyjnej rundzie zasadniczej, kędzierzynianie musieli zmobilizować się do walki o medale. Początek rywalizacji nie był trudny, bo warszawska Politechnika, dręczona licznymi problemami (choroba trenera, liczne kontuzje, problem ze sponsorem) już wykonała zadanie, a zawodnicy częściej myśleli o zaległych wypłatach, niż walce o miejsce w czwórce. Tylko pierwszy z trzech meczów mógł się kibicom podobać. - Niestety nie mamy tak zbilansowanego zespołu jak ZAKSA - narzekał po trochę pechowo przegranym pierwszym spotkaniu, trener Politechniki Ireneusz Mazur. Kolejne mecze podopieczni Stelmacha rozegrali już na poziomie, którego stołeczni siatkarze przez długi czas nie osiągną. Wyeliminowanie "Inżynierów" pozwoliło ZAKSIE uwierzyć, że medale naprawdę są w zasięgu ich ręki. - Teraz już jesteśmy w czwórce, więc trudno się z tego nie cieszyć. Jestem tym bardziej szczęśliwy, że dokonała tego wyczynu drużyna, bez wielkich gwiazd. Drużyna, która od pierwszego ligowego spotkania walczyła o każdy punkt. Nic tu nie przyszło łatwo - mówił Kazimierz Pietrzyk.

Na drodze do finału mistrzostw Polski stanęła kędzierzynianom Resovia. - Wygraliśmy z nimi dwa razy w rundzie zasadniczej, ale to nic nie znaczy. Zaczynamy pisać nowy rozdział książki pod tytułem play off - mówił trener Krzysztof Stelmach, a jego zawodnicy byli do pojedynków z armadą Ljubo Travicy nastawieni bardzo bojowo. To raczej oni byli faworytami tej rywalizacji. Potwierdził to pierwszy dość gładko wygrany mecz. Niestety jak się później okazało jedyny. Rzeszowianie wznieśli się na szczyty swoich możliwości, a ZAKSA, po stracie kontuzjowanych filarów zespołu nie potrafiła odrobić strat w hali Podpromie. O przegranej kędzierzynian zadecydował niesamowity tie break czwartego meczu. ZAKSA prowadziła w nim 10:7, a jednak pozwoliła rywalom zdobyć pięć punktów z rzędu i przegrała tę "grę o wszystko" 12:15. - Czy jestem rozczarowany? Teraz tak, ale kiedy popatrzę na cały sezon, to uważam, że osiągnęliśmy sukces - mówił prezes Kazimierz Pietrzyk po ostatnim meczu w Rzeszowie, który można śmiało uznać, za najlepsze spotkanie tegorocznego sezonu (finałowe potyczki Skry z Resovią nie były już tak interesujące). I chociaż zawodnicy deklarowali, że walka o brązowy medal jest dla nich tak samo ważna jak finał, okazało się, że energii i werwy prezentowanych w sezonie zasadniczym wyraźnie zabrakło. - Gdzieś uleciało z nas powietrze, ale mam nadzieję, że pomogą chłopakom kibice - mówił przed pierwszym meczem o brąz prezes Pietrzyk. Niestety kibice też "odpuścili" i kędzierzyńska hala świeciła pustkami. ZAKSA przegrała pierwsze z dwóch spotkań u siebie, później wyrównała stan rywalizacji, ale kolejne dwie porażki w Jastrzębiu spowodowały że marzenia o medalu trzeba odłożyć do następnego sezonu. Zespól Krzysztofa Stelmacha musi zadowolić się czwartym miejscem i grą w europejskich pucharach. Co prawda miejsce w czwórce jest niewątpliwym sukcesem, ale tylko nieliczni potrafili patrzeć na wynik zespołu realnie oceniając jego możliwości. Dla większości przegrana walka o złoto było równoznaczna z klęską. - Wielu ludzi odbiera jako porażkę fakt, że nie gramy w finale. Moim zdaniem to, że jesteśmy w najlepszej czwórce jest naprawdę ogromnym sukcesem. To jest na razie szczyt naszych możliwości - mówił prezes Pietrzyk.

Najłatwiejsza droga do Ligi Mistrzów?

Jednym z celów postawionych przed zespołem Krzysztofa Stelmacha, było wywalczenie przepustki do europejskich pucharów. - Najkrótsza droga do Ligi Mistrzów wiedzie przez Puchar Polski - twierdził przed turniejem finałowym rozgrywanym w Kielcach, prezes Pietrzyk. Udział w kieleckim turnieju ZAKSA zapewniła sobie ogrywając dwukrotnie ubiegłorocznych zdobywców tego trofeum, AZS Częstochowę. Kibice szaleli ze szczęścia i wierzyli, że w przyszłym sezonie będą mogli wspierać swoich ulubieńców w Lidze Mistrzów, a ZAKSA była uznawana za jednego z faworytów turnieju. I znowu marzenia pękły niczym bańka mydlana. W półfinale kędzierzynianie grali z AZS Olsztyn. Niestety kolejny pięciosetowy bój okazał się przegrany i to olsztynianie zagrali w finale ze Skra Bełchatów. Niektórzy uznali, że to właśnie przegrana w Pucharze Polski była największym rozczarowaniem w tegorocznych występach drużyny Stelmacha. Sami siatkarze twierdzili, że o porażce trzeba szybko zapomnieć, a pucharowe starty i tak wywalczą w rozgrywkach ligowych.

W przyszłym sezonie podium?

Tak się stało i chociaż odstani akord sezonu nie udał się kędzierzynianom, to jednak całe rozgrywki ZAKSA może uznać za bardzo udane.- Po pięciu latach znów włączyliśmy się do walki o medale. Jestem wiec zadowolony, choć uważam, że gdyby nie kontuzje Novotnego i Martina, to mielibyśmy medal - stwierdził po ostatnim ligowym spotkaniu, prezes Kazimierz Pietrzyk. Nie dziwią więc jego deklaracje, niewielkich zmianach kadrowych. - Będą one kosmetyczne, bo chodzi o dwóch, może trzech zawodników. Trzon drużyny zostanie ten sam - mówił.

Czy będzie kolejne przyspieszenie?

Jakby nie patrzeć tegoroczny sezon, pokazał, że kędzierzyński zespół wraca do czołówki. Pytanie jest jedno. Czy czwarte miejsce to szczyt możliwości drużyny Stelmacha, czy może czeka nas kolejne przyspieszenie? Plany na następny sezon są ambitne, bo jak wszyscy wiemy, apetyt rośnie w miarę jedzenia. - Chcemy w przyszłym sezonie zrobić kolejny krok do przodu. Ze statystyk wynika, że najsłabiej wypadliśmy do tej pory w bloku - tłumaczył prezes ZAKSY, który działa z szybkością samochodu Formuły 1 i już 48 godzin po zakończeniu meczu z Jastrzębiem, znalazł antidotum na ten mankament. Jurij Gladyr, bo o nim mowa, ustalił warunki transferu z władzami ZAKSY. Ukraiński środkowy związał się z klubem kontraktem na 2 lata z opcją przedłużenia na kolejne 4. - To siatkarz bardzo dobry w bloku, ma silny, urozmaicony atak i mocną zagrywkę, co prawda często popełnia w niej błędy, ale kiedy trzeba mocno uderzyć, nie waha się ani sekundy - komplementuje nowego zawodnika Pietrzyk, który jest z transferu bardzo zadowolony. O ile pozyskanie Gladyra było pozytywnym zaskoczeniem, o tyle decyzja Jakuba Novotnego o odrzuceniu oferty ZAKSY i przenosinach do Bełchatowa, skomplikowała plany prezesa i trenera Stelmacha. Zamiast szukać wzmocnień, na pozycji przyjmującego, muszą szybko znaleźć klasowego atakującego.

Na razie ZAKSA nie ma jeszcze podpisanej umowy sponsorskiej na przyszły rok, ale sprawa jest jasna. - Budżet klubu wzrośnie, bo uważamy, że siatkówka świetnie promuje nasze zakłady - mówił nie tak dawno prezes Zakładów Azotowych "Kędzierzyn", Krzysztof Jałosiński, a to pomoże w zakontraktowaniu kolejnych zawodników, którzy w przyszłym sezonie pozwolą na walkę ZAKSY zarówno o medale w PlusLidze, jak i na europejskich, pucharowych arenach. Znając nastawienie Krzysztofa Stelmacha, żadnego z wielu spotkań nie potraktuje ulgowo, a jego zespół znów będzie walczył na… maksa.

Wyniki ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w sezonie 2008/2009

PlusLiga

Faza zasadnicza

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3

Trefl Gdańsk - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Delecta Bydgoszcz 3:1

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jadar Sport Radom 3:1

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska 3:2

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:1

AZS UWM Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - KS Jastrzębski Węgiel 1:3

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Trefl Gdańsk 3:0

Delecta Bydgoszcz - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

Jadar Sport Radom - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3

J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:2

Domex Tytan AZS Częstochowa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - AZS UWM Olsztyn 3:1

KS Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

I runda play-off

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska 3:2

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska 3:0

J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3

II runda play-off

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:0

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 2:3

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

Mecze o 3 miejsce

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - KS Jastrzębski Węgiel 1:3

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - KS Jastrzębski Węgiel 3:1

KS Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0

KS Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1

Puchar Polski

1/4 finału

Domex Tytan AZS Częstochowa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:0

Puchar Polski

Półfinał

AZS UWM Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

Źródło artykułu: