Liga Narodów Kobiet: mocny start finałów. Amerykanki uratowały mecz w dobrym stylu

Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Polski mężczyzn
Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Polski mężczyzn

Drużyna Turcji wygrywała 2:0 z reprezentacją USA, ale trener Karch Kiral wiedział, jakie zmiany w składzie pomogą naprawić sytuację. Mistrzynie świata wygrały w pięciu setach i efektownie zaczęły Final Six Ligi Narodów Kobiet.

W tym artykule dowiesz się o:

Turczynki już raz pokonały w Lidze Narodów Kobiet rywalki z USA (3:2 podczas turnieju w Lincoln) i najwyraźniej zamierzały udowodnić w chińskim Nanjing, że są w stanie to powtórzyć. Siatkarki Giovanniego Guidettiego w niczym nie ustępowały aktualnym mistrzyniom świata, a do tego miały w swoich szeregach świetnie dysponowaną Melihę Ismailoglu. Żadna ze skrzydłowych kadry Karcha Kiraly'ego nie była w stanie jej dorównać. Być może konkurencją dla Turczynki byłaby Michelle Bartsch-Hackley, ale punktowej liderki Jankesek tym razem zabrakło w ich wyjściowym składzie.

Turcja spokojnie wygrała pierwszego seta do 17 i nie pozwoliła sobie na chwilę załamania, gdy przeciwnik w kolejnej partii wyszedł na prowadzenie 13:10. Po dwóch blokach z rzędu Edy Erdem Dundar i dużych problemach amerykańskiego przyjęcia z właściwym dograniem piłki europejski zespół zaczął wygrywać, a potem zmusił rywala zza oceanu do przestoju i zablokował niemal wszystkie jego próby zmniejszenia strat. Siatkarki USA rzuciły się do zrywu ostatniej szansy, gdy Turcja miała piłkę setową i szło im dobrze aż do błędu Jordan Larson, która przeszła linię środkową.

Kiraly zdecydował się na zmiany, które odniosły połowiczny skutek: Bartsch-Hackley kończyła zaledwie co piątą akcję, za to nieco więcej wniosła swoją aktywnością przy siatce TeTori Dixon. Dzięki zwyżce skuteczności Kelly Murphy i kapitalnej pracy Amerykanek w obronie udało im się zneutralizować rywala i wygrać trzecią partię do 21 mimo starań młodej i szalenie ambitnej Ebrar Karakurt. Odrabianie strat spodobało się mistrzyniom świata na tyle, że poszły za ciosem w kolejnej części meczu. Grę zawodniczek ze Stanów Zjednoczonych rozkręciła znana polskim kibicom Micha Hancock, zaś zawodniczki Guidettiego mimo jego napomnień nie umiały wrócić do agresji i skuteczności z pierwszej części spotkania.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Majdan nie zgadza się ze słowami Nawałki. "Sami zabraliśmy sobie szansę zmianami"

Stało się jasne, że skończy się na podziale punktów. Trener Turcji zdecydował się na postawienie w tie-breaku na Ebrar Karakurt i Handel Baladin, ale szybko okazało się, że pierwszą gwiazdą widowiska zamierza zostać Barstch-Hackley, która od czwartego seta kończyła niemal wszystko. Równa walka trwała do stanu 8:8, potem amerykańskie siatkarki zadbały o cztery punkty z rzędu, które bardzo ułatwiły im doprowadzenie spraw do szczęśliwego końca.

USA - Turcja 3:2 (17:25, 21:25, 25:21, 25:15. 15:10)

USA: Larson, Murphy, Hill, Akinradewo, Gibbemeyer, Lloyd, Robinson (libero) oraz Hancock, Drews, Bartsch-Hackley, Dixon.

Turcja: Ismailoglu, Erdem Dundar, Boz, Gunes, Ozbay, Ercan, Sebnem Akoz (libero) oraz Baladin, Karakurt, Alikaya, Sarioglu.

Komentarze (0)