Vital Heynen przed Final Six Ligi Narodów: Mamy jedną przewagę nad rywalami

Mamy nad rywalami jedną przewagę - nikt nie wie, w jakim składzie zaczniemy mecz. Rosjanie nie wiedzą tego na pewno - mówi przed turniejem finałowym Ligi Narodów selekcjoner siatkarskiej reprezentacji Polski Vital Heynen.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Vital Heynen WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Vital Heynen

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Na co stać pana drużynę w Lille?

Vital Heynen, selekcjoner siatkarskiej reprezentacji Polski: Trzeba postawić sprawę jasno. Zagramy z Rosją i USA w najsilniejszych składach, a my zabieramy do Lille tylko kilku doświadczonych zawodników. Nie jesteśmy faworytami, według mnie są nimi Amerykanie i Francuzi. Ale skoro wywalczyliśmy awans, to spróbujemy sprawić niespodziankę. Mamy nad rywalami jedną przewagę - nikt nie wie, w jakim składzie zaczniemy mecz. Kiedy graliśmy z Brazylijczykami i ich trenerzy zobaczyli pierwszą szóstkę, z Marcinem Januszem na rozegraniu, nie wiedzieli co się dzieje. Asystent Renana Dal Zotto Marcelo Fronckowiak, mój dobry kolega, mówił mi: "Vital, nic nie wiem o waszym rozgrywającym, pierwszy raz go widzę". Tacy Rosjanie, z którymi zagramy we Francji pierwszy mecz, na pewno nie będą wiedzieli, kto zagra przeciwko nim od początku.

Spodziewał się plan w ogóle, że przy tak dużej rotacji w składzie uda się zdobyć miejsce w turnieju finałowym?

Szczerze mówiąc, nie stawiałem za cel awansu do Final Six. Chodziło o to, żeby zachowywać szanse na ten awans i podróżując po całym świecie nie grać o nic. Wszystko zmieniło się po trzecim weekendzie rozgrywek, pierwszym turnieju, który zagraliśmy poza Polską. W Japonii wygraliśmy wszystko i od tego momentu szansa na występ we Francji była bardzo realna. Na grupie pojawiła się presja, i to dobrze, bo w takiej sytuacji dużo więcej się uczysz.

W fazie grupowej bardzo dużo grali młodzi zawodnicy. Na ich nauce zależało panu najbardziej?

Artur Szalpuk po zakończeniu fazy grupowej wyglądał na bardzo zmęczonego. Trudno się jednak dziwić, skoro przez kilka tygodni latał po całym świecie, grał i trenował. Bartosz Kwolek w Australii nie był już sobą, nie skakał, nic mu nie wychodziło. Jednak to, co ci gracze przeżyli w tym roku, zaprocentuje w kolejnych sezonach. A teraz, dzięki udziałowi w Final Six, dostajemy jeszcze dodatkową szansę, żeby się pokazać. Dzięki temu mam więcej czasu nie podjęcie trudnych decyzji. Na razie musiałem tylko poprosić Łukasza Kaczmarka, żeby został w domu.

Czy to oznacza, że Kaczmarek został w tyle w wyścigu o pozycję pierwszego atakującego?

Na razie jest poza kadrą, postanowiłem dać szansę innym graczom, którzy są w takiej samej sytuacji jak on - muszą zbierać doświadczenie. Nie ukrywam, że trudno było mi powiedzieć mu: "Walczyliśmy o awans przez pięć tygodni, udało się nam, ale na turniej finałowy nie mogę cię zabrać".

Szczerze mówiąc, po całej fazie grupowej Ligi Narodów nie mam pojęcia, kto na ataku jest numerem 1, a kto numerem 5.

Ja też nie. Ale to dotyczy również innych pozycji, chociażby przyjęcia. Na rozegraniu postawiliśmy sprawę jasno - opieramy się na starszych graczach, młodzi są po to, żeby im pomagać. Nie zmieniły tego dobry występ Marcina Komendy przeciwko Japonii i świetny mecz Marcina Janusza z Brazylią. Podobnie jest z pozycją libero - tu stawiamy na Pawła Zatorskiego. Uważam, że to było potrzebne, żeby zespół zachował równowagę. Przy tak dużej rotacji składem niektóre rzeczy muszą być pewne. Rozgrywający i libero to oś zespołu, a na przyjęciu, ataku i środku robimy wiele zmian.

Poza Kaczmarkiem zostawił pan w domu również Dawida Konarskiego. To spora niespodzianka.

Tak naprawdę Dawid nie powinien w ogóle grać w Lidze Narodów. Na początku miał znaleźć się tylko w osiemnastoosobowej kadrze. Przed startem sezonu reprezentacyjnego rozmawiałem z nim w Ankarze. Mówiłem: "Masz dużo międzynarodowego doświadczenia. Czy możesz ustąpić miejsca młodszym?". On się zgodził, ale potem rozszerzono listę nazwisk z 18 do 21, więc powołałem Dawida. Umówiliśmy się, że zagra w pierwszych tygodniach Ligi Narodów. Teraz też jest gotowy, ale daje innym szansę wykazania się.

Dlaczego to Bartosz Kurek, Damian Schulz i Maciej Muzaj mają się wykazać?

Kurek przez dwa lata nie grał jako atakujący i potrzebuje rytmu meczowego. Schulzowi brakuje międzynarodowego doświadczenia, Muzajowi też. Wszyscy mają okazję czegoś się nauczyć w czasie turnieju finałowego. Konarski musi poczekać.

ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak zakończył udział w Lidze Narodów. "W Final Six też nie zagram"
Czy polscy siatkarze zdołają awansować do półfinału Ligi Narodów 2018?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×