W kategorii +45 faworytem była drużyna Banku Spółdzielczego w Jastrzębiu Zdroju, która jak przewidywano wygrała. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, a spotkanie rozstrzygnął tie-break. - Mimo zmęczenia czuje się bardzo dobrze, wygrana wynagradza wysiłek. Turniej był ciężki, graliśmy 3 dni, a w sobotę był bankiet. Na boisku było widać brak świeżości, jednak podeszliśmy do finału bardzo zmobilizowani i wygraliśmy - tłumaczył Leszek Dejewski.
Dodatkową mobilizacją była obecność wielu znanych zawodników. - Graliśmy z bardzo dobrą drużyną. Większość jej zawodników zajmowała się kiedyś zawodowo siatkówką. Można wymienić Mistrza Olimpijskiego Ryszarda Boska. Miło było popatrzeć na drugą stronę siatki - dodaje Dejewski.
Drugi szkoleniowiec Jastrzębia wspomina o tym, że jego zespół od początku bierze udział w Mistrzostwach i co roku starają się grać coraz lepiej. - Jesteśmy starszymi roczkami, zrobionymi z innego materiału. Zbędne kilogramy, który pojawiły się po zaprzestaniu grania, musimy nadrobić walką - powiedział Leszek Dejewski.
Pytany czy trzecie miejsce było szczytem możliwości drużyny Jastrzębskiego Węgla, zdecydowanie odpowiada, że finał był w ich zasięgu. - Mieliśmy pecha, bo tak jak w poprzednich latach na drodze do finału, i w lidze, i w PP stanęła nam Skra. Jest to zespół bardzo dobry, jeden z lepszych w Europie. Z nimi można wygrać jedno spotkanie, ale trzy są poza zasięgiem polskich ekip - twierdzi.
Dejewski unika wyjawienia planów na przyszły sezon. - Dostaliśmy 2 tygodnie wolnego, więc nie mam pojęcia co się dzieje w klubie. Z tego co wiem prowadzone są rozmowy z zawodnikami i nowymi sponsorami, ale nie znam szczegółów - kończy.