MŚ 2018. Vital Heynen: Przegrany set mnie nie martwi

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Vital Heynen
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Vital Heynen

Sety nie będą się liczyć, więc ten przegrany mnie nie martwi. A jeżeli Kuba będzie grać tak, jak przeciwko nam w trzeciej partii, to na pewno nie był to ostatni wygrany przez nich set - powiedział po pierwszym meczu Polaków na MŚ Vital Heynen.

W tym artykule dowiesz się o:

W swoim inauguracyjnym występie na mistrzostwach świata Biało-Czerwoni pokonali bardzo młody, niedoświadczony, ale imponujący możliwościami fizycznymi zespół Kuby 3:1. Heynen w pomeczowych rozmowach podkreślał, że rywali miał dobrze rozpracowanych.

- Dużo o nich wiedzieliśmy, już wcześniej mówiłem, że to dobry zespół, który ma bardzo interesujących graczy z dużym potencjałem. Ten zawodnik z numerem 3 (Marlon Yang - przyp. WP SportoweFakty), osiemnastolatek, co za potencjał! Nie najlepiej grał natomiast numer 18 (Miguel Lopez - przyp. WP SportoweFakty), jeden z ich najlepszych siatkarzy - ocenił selekcjoner polskiego zespołu.

Przez pierwsze dwie partie Polacy grali jak profesorowie i wytrącali Kubańczykom wszelkie atuty z rąk. W secie numer trzy obniżyli jednak loty, a przede wszystkim nie byli w stanie poradzić sobie z piekielnie mocnymi serwisami siatkarzy z Karaibów.

- W trzecim secie Kubańczycy zabili nas serwisem. Zdobyli zagrywką chyba 6 albo 7
punktów, cztery bezpośrednio i trzy pośrednio. Grali zgodnie z zasadą "wszystko
albo nic", a serwować to oni potrafią. Po dwóch bardzo dobrych setach w trzecim
zaczęliśmy od 0:3, potem zdobyliśmy cztery punkty z rzędu i wydawało się, że to
koniec, a to był dopiero początek naszych kłopotów. Cieszę się, że podnieśliśmy
się w czwartej partii - mówił Heynen.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Michał Kubiak: Wymówek szukają dzieci. My jesteśmy dorośli. Wiemy, po co przyjechaliśmy

- Przed meczem powiedziałem swoim siatkarzom: "Uważajcie, będą trudne sety". Kuba gra tak, że ma swoje wzloty i upadki, ale jeśli trafi się akurat na wzlot, to
jest naprawdę mocna - dodał.

Belg tłumaczył też swoją zaskakującą decyzję dotyczącą meczowego składu. Nominalny libero Damian Wojtaszek został wpisany do protokołu jako przyjmujący, a rolę drugiego libero dostał grający na przyjęciu Bartosz Kwolek.

- Wpisałem Wojtaszka do składu jako przyjmującego po to, żeby zapewnić drużynie jak najlepszy odbiór zagrywki. Zatorski jest w wysokiej formie i nie planowałem go zmieniać. Musiałem użyć innej opcji i stąd gra Wojtaszka na przyjęciu. Jest o wiele bardziej doświadczony, niż Kwolek, a ja wiedziałem, że czeka nas ciężki mecz, nienajlepszy dla "Kwola" na start. Zdecydowałem, że poczeka jeden dzień, ale przeciwko Potoryko pojawi się na boisku - mówił były trener reprezentacji Niemiec i Belgii.

Heynen stwierdził też, że stracony z Kubą set nie jest dla niego powodem do niepokoju. - Sety nie będą się liczyć, więc ten przegrany mnie nie martwi. Liczą się punkty. Jeśli Kuba będzie grać tak, jak z nami w trzecim secie, to na pewno nie będzie ostatnia wygrana przez nich partia - powiedział.

Ekscentryczny belgijski szkoleniowiec nie zapomniał też o polskich fanach, którzy w środę pojawili się w Pałacu Kultury i Sportu w Warnie w liczbie około trzech tysięcy. - Jesteśmy szczęściarzami, że mamy takich świetnych kibiców. W czwartek znów będziemy ich potrzebowali, bo czekają nas tutaj same trudne mecze - podkreślił.

Źródło artykułu: