MŚ 2018. Earvin N'Gapeth. Szalony Francuz na drodze Polaków

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Earvin N'Gapeth
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Earvin N'Gapeth

Jest w stanie wygrać reprezentacji każdy mecz. Jest też w stanie pobić konduktora albo po pijaku samochodem potrącić pieszych. W sobotę poprowadzi swoich kolegów w meczu przeciwko Polakom.

W tym artykule dowiesz się o:

Skazany w maju przez sąd w Modenie na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu za potrącenie 3 osób, a następnie ucieczkę z miejsca zdarzenia. To jeden z z wybryków Earvina Ngapeth, do którego doszło w listopadzie 2015 roku. Przyjmujący przyznał się do zdarzenia dopiero kolejnego dnia. Zgłosił się do prokuratury w Modenie i stwierdził, że to on spowodował wypadek.

N'Gapeth nigdy nie był święty. Lista jego wybryków jest bardzo długa. W 2017 roku prowadził auto pod wpływem alkoholu. Dopuszczalne normą przekroczył prawie czterokrotnie! (miał we krwi 1,98 promila). Stracił prawo jazdy, a samochód został odholowany na policyjny parking.

W 2015 roku zaatakował konduktora pociągu relacji Paryż - Bordeaux. Uderzył go w twarz. Tak to tłumaczył: - Chciałem tylko uprzejmie go poprosić o ewentualną możliwość opóźnienia pociągu. Miałem zarazem jak najlepsze intencje - opowiadał Ngapeth. Nikt nie uwierzył w kolejną bajkę. Musiał zapłacić 5 tysięcy euro grzywny.

Z kolei w 2012 uczestniczył w bójce w klubie nocnym. Policja wpakowała go do aresztu na 48 godzin. Potem zawodnik nie stawiał się na rozprawy sądowe. Jego adwokat Baptiste Scherrer śmiało bronił siatkarza przed sądem: - Nie powinnyśmy skazywać człowieka, który przynosi dumę Francji! Ostatecznie oczyszczono go z zarzutów, brakowało twardych dowodów.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Wielkie zamieszanie w tie-breaku. "Argentyńczycy mogli czuć się pokrzywdzeni"

Tykająca bomba

Za liczne wybryki karany był także przez federację siatkarską. Pierwszy raz w 2010 roku. Selekcjoner Philippe Blain siłą wyrzucił Ngapetha z szatni, a potem z kadry. Trener Francuzów bił się w pierś, że nie ochronił zespołu, że spóźnił się z radykalną decyzją. Drużyna była całkowicie rozbita.

- Rok później wróciłem, bo obydwie strony tego potrzebowały - przekonywał siatkarz. - Nie mam tego za złe Philippe’owi. Mam do trenera duży szacunek, przecież był nawet świadkiem na ślubie moich rodziców - argumentował.

Ngapeth miał wtedy 19 lat, wygrał mistrzostwo Francji, a świat stał przed nim otworem. To była jednak tykająca bomba, co się później potwierdziło.

Na cześć Magica

Earvin to syn byłego reprezentanta Kamerunu i Francji, Erica N’Gapetha. Można powiedzieć - od wczesnego dzieciństwa był skazany na sport. Jego ojciec uwielbia koszykówkę, stąd swojemu starszemu dziecku dał imię na cześć legendarnego Earvina Magica Johnsona. - Mieliśmy w domu z piętnaście tysięcy kaset z nagraniami meczów Los Angeles Lakers, które byłem zmuszony oglądać, nawet jak nie miałem ochoty - wspomina zawodnik.

Sukcesy w gronie kadetów spowodowały, że kwestią czasu wydawał się debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej we Francji. Na 17-letniego gracza parol zagięli przedstawiciele Tours VB, a jemu nie pozostało nic innego jak skorzystać z oferty zespołu z czołówki ligi. To był strzał w dziesiątkę. W ciągu trzech lat spędzonych w mieście nad Loarą, Earvin miał znaczny udział w zdobyciu mistrzostwa kraju w sezonie 2009/2010 oraz trzech Pucharów Francji. A dokonał tego wszystkiego mając zaledwie 20 lat!

Obecny selekcjoner Francuzów zdaje sobie sprawę, że jego as uwielbia być gwiazdą. - On ma taką potrzebę, nie znosi ograniczeń - tłumaczy Laurent Tillie. - Nie mam zamiaru mu niczego udowadniać, tylko wcielam się ewentualnie w rolę doradcy. Poza treningami i meczami w ogóle mnie nie interesuje, co robi. Najważniejsze, że to świetny zawodnik.

N’Gapeth kapitalny miał poprzedni rok: w Lidze Światowej Francja, dowodzona przez niego, grała jak z nut. Trójkolorowi zwyciężyli, a MVP zostały wybrany nie kto inny jak przyjmujący. Popisał się też znakomitą akcją, która przeszła do historii rozgrywek.
Podczas meczu półfinałowego Ligi Światowej Francja - Kanada (3:1). Najpierw podbił piłkę poza bandami reklamowymi, a później jeszcze w tej samej akcji zdobył punkt. To było niesamowite.

Strach przed mundialem

Francuzi wstrzymali oddech po koniec sierpnia. Dwa tygodnie przed startem mistrzostw świata Ngapeth doznał podczas treningu kontuzji. Ostatecznie przyjmujący wrócił do sił i przyjechał na turniej.

N’Gapeth nie zawodzi. We wtorek niemal w pojedynkę skrzydłowy zapewnił Les Bleus triumf nad Kanadą 3:1 i awans na trzecie miejsce w grupie B mistrzostw świata. Gdyby nie przyjmujący, Francja mogłaby pakować walizki do domu. Ich szanse na odegranie znaczącej roli w turnieju spadłyby praktycznie do zera.

Po mundialu czeka go kolejne wyzwanie. Od przyszłego sezonu Francuz zostanie następcą Wilfredo Leona w Zenicie Kazań. - Podjąłem decyzję z dwóch powodów: po pierwsze czuję, że zakończyłem pewien etap w Modenie. Byłem tam cztery i pół roku i oprócz Ligi Mistrzów wygrałem wszystko. Pod koniec pojawiła się rutyna. Tęsknię za wyzwaniami. Czuję potrzebę zobaczenia czegoś nowego, aby odzyskać motywację - tłumaczył w "L'Equipe".

Początek meczu Polski z Francją w sobotę o 19:40.

Źródło artykułu: