MŚ 2018. Ostatnia nadzieja w naszych "Brate". Polsko-serbski bój o wszystko

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: radość polskich siatkarzy
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: radość polskich siatkarzy

W ostatnim dniu II fazy mistrzostw świata rozstrzygnie się los reprezentacji Polski. Do meczu z Serbią może przystąpić z pewnym awansem albo myślą, że nie ma już szansy na pomyłkę i porażkę.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeżeli można było sobie przed startem II fazy wyobrazić najbardziej skomplikowany scenariusz, to Polacy właśnie go zrealizowali. Po pięciu wygranych w I rundzie zmagań, mieli praktycznie autostradę do Top 6. Potrzeba było bardzo niewiele, ale pierwszym warunkiem było rozprawienie się z Argentyną. Tymczasem okazało się, że nie ma kadry bez Michała Kubiaka.

Starcie z Francją, choć przegrane 1:3, było już nieco lepsze w wykonaniu reprezentacji i dało nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Biało-Czerwoni ciągle mogą awansować do szóstki, zrealizować tym samym swój cel.

Najlepiej liczyć na samych siebie, czyli pokonać po prostu Serbów. Jednak jeśli wcześniej Argentyna zwycięży z Francją lub przynajmniej doprowadzi do tie-breaka, to nieco ułatwi sprawę. Jeśli Trójkolorowi polegną, Polacy będą mieć awans, a jeżeli wygrają za dwa punkty, Biało-Czerwoni będą mogli przegrać, ale w tie-breaku.

Koniec gdybania, sprawdźmy, z kim przyjdzie się mierzyć kadrze Vitala Heynena.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Mateusz Bieniek: Nie mam pojęcia, co kombinuje trener Serbów

To, co najważniejsze, to fakt, że wielu Serbów przyjaźni się z Polakami, a wszystko wynika z tego, że serbscy zawodnicy chętnie grają w Pluslidze. Srećko Lisinac, Aleksandar Atanasijević, Marko Ivović, Milan Katić czy Neven Majstorović mają za sobą kilka sezonów spędzonych w naszym kraju, a przez ich niezwykle pozytywne usposobienie, zyskali sobie mnóstwo fanów. Dzięki temu mogli czuć się w Polsce jak w domu.

Wielu polskich zawodników na słowo "Brate" (w dosłownym tłumaczeniu "brat") szeroko się uśmiecha i jeśli tylko ich reprezentacja nie gra z naszą, to w mediach społecznościowych łatwo zauważyć, że siatkarze trzymają kciuki właśnie za Serbów.

A ci najwyraźniej kryzys mają już za sobą. Początek sezonu mieli niewyraźny. Podobnie jak Polska, awansowali do Final Six Ligi Narodów, ale zaprezentowali się tam bardzo słabo. I choć defensywa i rozegranie nie są najwyższym poziomie, oba skrzydła i środek funkcjonują znakomicie. Aleksandar Atanasijević wyrównał nawet rekord zdobytych punktów w jednym meczu na MŚ (38).

Serbowie mają jednak już zapewniony awans do kolejnej rundy, bo Francuzi ze względu na aż trzy porażki, nie są w stanie ich wyprzedzić. Trener Nikola Grbić będzie mógł więc rozdawać karty, ale trudno się spodziewać, by wystawił rezerwy, wyciągając tym samym rękę Polakom. Zresztą atutem serbskiej kadry jest szerokiskład, dwóch znakomitych atakujących, a także nieźli zmiennicy na przyjęciu i środku.

Polacy bardzo by chcieli wyjść z tej potyczki zwycięsko, przerwać niefortunną serię i awansować do kolejnej rundy. Nie mogą jednak liczyć na to, że rywal się przed nimi położy. Muszą liczyć na siebie i zagrać tak, jak w ostatnich meczach I rundy.

Polska - Serbia / niedziela, 23 września 2018, godz. 19:40

Źródło artykułu: