MŚ 2018: mistrzowie pierwszego seta! Polacy w półfinale, Włosi za burtą

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: radość polskich siatkarzy w meczu grupy J mistrzostw świata z Włochami
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: radość polskich siatkarzy w meczu grupy J mistrzostw świata z Włochami

W tym meczu liczył się tylko pierwszy set, a w nim Polacy zmiażdżyli Włochów 25:14. Reszta, w tym wygrana rywali 3:2, nie miała już znaczenia. Biało-Czerwoni wykonali swoje zadanie perfekcyjnie i są w półfinale MŚ. W sobotę bój o finał z Amerykanami.

W tym artykule dowiesz się o:

"Gra z liczydłem", "potrzeba cudu", "ekstremalnie trudne zadanie" - tak włoskie media zapowiadały piątkowy mecz z Polską. Mecz, w którym drużyna z Italii musiała zagrać perfekcyjnie, a Biało-Czerwonym wystarczało, że rywale tej perfekcji nie pokażą.

Po porażce Włochów z Serbami 0:3 i wygranej Polaków 3:0 z tym samym zespołem nasza ekipa mogła sobie pozwolić nawet na porażkę bez wygrania jednego seta, pod warunkiem, że udałoby się zdobyć 61 lub więcej małych punktów (w przypadku trzech setów bez gry na przewagi). Jedna zwycięska dla naszej ekipy partia kończyła granie o stawkę i oznaczała występ w sobotnim półfinale.

Dwa dni wcześniej potężne serwisy serbskich graczy i presja dwunastu tysięcy kibiców w Pala Alpitour w Turynie powaliły Włochów na ziemię i nie pozwoliły im wstać choćby na krótką chwilę. Teraz nikt nie spodziewał się powtórki takiego scenariusza. Italia to wciąż siatkarski drapieżnik. Taki, który zagrożony gryzie i drapie pazurami najmocniej, zwłaszcza na własnym terytorium.

Trybuny turyńskiej hali już dwie godziny przed meczem były w większej części zapełnione i przypominały gniazdo os, z każdą minutą brzęczące coraz głośniej. Najpierw były okrzyki "Italia, Italia!", potem meksykańska fala. Gdy zespół trenera Vitala Heynena wybiegł na boisko, tylko nieliczni próbowali zagłuszać gwizdy brawami. A kiedy przy dźwiękach głośnej muzyki pojawili się Włosi, rykopisk fanów był trudny do zniesienia.

Dla Polaków, którzy na boisko wybiegli w swoim "żelaznym" zestawieniu, najważniejsze było przetrwanie początkowego naporu, bo to, że Włosi od razu skoczą nam do gardła, uznawaliśmy za pewnik. Bardziej nie mogliśmy się pomylić - w tym przedstawieniu to nasi gracze występowali w roli młotka. I to bardzo ciężkiego, z hukiem wbijającego w parkiet włoskiego gwoździa.

Mimo ofiarnego wsparcia kibiców drużyna Gianlorenzo Blenginiego nie otworzyła spotkania od mocnego uderzenia. Od pierwszej piłki to nasz zespół wyglądał lepiej, atakował pewniej, a po serii mocnych zagrywek Bartosza Kurka odskoczył na 7:3. Kurek miał kłopoty ze skończeniem ataku, ale nadrabiał w innych elementach. Rolę głównego punktującego wziął na siebie Michał Kubiak. Świetnie funkcjonował polski blok (6 punktów w secie), a wielbiony przez publikę przy każdym dotknięciu piłki Iwan Zajcew bardziej pomagał Polakom, niż swojemu zespołowi, jak wtedy, gdy oddając nam piłkę za darmo nie trafił w boisko.

Na drugiej przerwie technicznej było 16:9 dla Biało-Czerwonych i jedną stopą byliśmy już za linią wyznaczającą w tym spotkaniu metę. Dla Italii lont bomby wyrzucającej ją z turnieju palił się w zastraszającym tempie, zbyt szybko, by dało się go zadeptać. Polacy wyczyniali cuda w obronie, Zajcewowi całkowicie odebrali ochotę do gry i konsekwentnie trzymali bezpieczny dystans. Po asie Mateusza Bieńka było już 24:14. Chwilę później Piotr Nowakowski "zaczapował" na środku Simone Anzaniego i set skończył się miażdżącym zwycięstwem Polaków 25:14! Awans do półfinału i batalia z Amerykanami o finał stała się faktem. Mecz o miejsce w strefie medalowej się skończył, rozpoczęło się granie towarzyskie.

Na drugiego seta Heynen posłał zawodników rezerwowych, Damiana Schulza ,Grzegorza Łomacz , Bartosza Kwolka , Aleksandra ŚliwkęJakuba Kochanowskiego i Damiana Wojtaszka. Blengini zostawił na boisku najsilniejszy skład, żeby po eliminacji z turnieju dać kilkunastu tysiącom kibiców chociaż wątpliwej wartości zwycięstwo.

Polscy rezerwowi walczyli dzielnie, widok 21-letniego Kwolka zatrzymującego blokiem Zajcewa był budujący, ale w drugiej odsłonie nie zdołali pokonać złamanych już Włochów. Końcówkę mieli niezłą i zdobyli w sumie 21 punktów. Zdecydowanie lepiej było w secie numer 3, gdy kilka razy z zagrywki "kopnął" Kwolek, ważne punkty zdobywał polski blok, a Zajcew nadal był polskim agentem w niebieskiej koszulce. Na drugiej przerwie technicznej nasi rezerwowi prowadzili 16:13, potem 21:16 i 24:18. W ostatniej akcji seta Gabriele Maruottiego zatrzymali Kochanowski i Dawid Konarski, dając polskiej ekipie prowadzenie 2:1.

Na czwartego seta we włoskiej drużynie nie wyszli już Filippo Lanza i Juantorena. W ich miejsce na dłużej pojawili się Luigi Randazzo oraz Maruotti. Najwięcej problemów sprawił naszym graczom ten pierwszy, który w ataku był prawie nieomylny. Polska drużyna po niezłym początku zgasła w drugiej części partii i przegrała 17:25.

W tie-breaku Biało-Czerwoni rozpoczęli nieźle, przy zmianie stron prowadzili nawet 8:6, ale potem popełnili kilka prostych błędów i stracili cztery punkty z rzędu. Po chwili asa dołożył Michał Baranowicz i zrobiło się 9:13. Tej straty nasi zmiennicy już nie odrobili. Przegrali seta 11:15 i cały mecz, który po pierwszej partii po prostu musiał się odbyć, 2:3. Ale to oni są jego zwycięzcami.

W sobotę o godzinie 21:15 nasi najlepsi gracze zmierzą się z Amerykanami. Drużyna trenera Johna Sperawa to główny faworyt do złota. Jest najlepiej przygotowana fizycznie, gra najciekawszą siatkówkę i w wyjściowej szóstce ma najwięcej jakości. W piątek gwiazdy ekipy USA odpoczywały, a rezerwowi wyraźnie przegrali z Brazylią 0:3. Na Biało-Czerwonych wyjdą już jednak giganci siatkówki - Matthew Anderson, Taylor Sander czy Maxwell Holt.

Trudniejszego przeciwnika w tym momencie nie sposób sobie wyobrazić. Na tym turnieju pokazaliśmy już jednak, że umiejętności i charakteru mamy dość, żeby przeciwstawić się każdemu. Nawet tym kosmicznym Amerykanom.

Mistrzostwa świata 2018, grupa J, Turyn:

Włochy - Polska 3:2 (14:25, 25:21, 18:25, 25:17, 15:11)

Włochy: Simone Gianelli, Osmany Juantorena, Filippo Lanza, Iwan Zajcew, Daniele Mazzone, Simone Anzani, Massimo Colaci (libero) oraz Davide Candellaro, Luigi Randazzo, Salvatore Rossini (libero), Gabriele Maruotti.

Polska: Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Artur Szalpuk, Bartosz Kurek, Piotr Nowakowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Schulz, Grzegorz Łomacz, Jakub Kochanowski, Damian Wojtaszek (libero), Bartosz Kwolek, Aleksander Śliwka, Dawid Konarski.

Źródło artykułu: