Polska nie była faworytem półfinałowego starcia z Amerykanami. Nie układało się ono po naszej myśli, bo po trzech setach Biało-Czerwoni przegrywali 1:2. Naszym siatkarzom udało się jednak doprowadzić do tie-breaka, w którym zmietli rywala z parkietu. Tym samym po raz drugi z rzędu awansowali do finału siatkarskich mistrzostw świata.
- W szatni powiedziałem moim zawodnikom, że ich poziom jest wystarczający, by dorównać Amerykanom. Nie mogłem zagwarantować zwycięstwa, ale przekonywałem, że będziemy blisko. Każdemu tak mówiłem i miałem rację - powiedział Vital Heynen w rozmowie WP SportoweFakty.
Z kolei przed kamerami Polsatu Sport trener polskiej reprezentacji nie ukrywał, że nasi siatkarze mieli problem z przyjęciem mocnej zagrywki Amerykanów, przez co mecz wymykał się spod kontroli. Kluczowe dla jego losów okazało się pojawienie na boisku Aleksandra Śliwki.
- Amerykanie są bardzo dobrzy, jeśli chodzi o zagrywkę i to był bardzo trudny mecz. Gdy na boisku pojawił się Śliwka, zaczęliśmy lepiej grać. Robiliśmy swoje. Mieliśmy swój plan na ten mecz i unikaliśmy błędów. Kilku chłopaków zdobyło bardzo ważne punkty, ale na końcu wygrała drużyna - dodał Heynen.
Szkoleniowiec ma świadomość, że w finale Polacy ponownie nie będą faworytami. Heynen zapowiada jednak, że jego drużyna zrobi wszystko, aby pokonać Brazylię. - To niezwykły turniej w naszym wykonaniu. Brazylia będzie świeża, podczas gdy my mamy cztery mecze w cztery dni. Nie wiem jak sobie z tym poradzimy, ale bycie w finale to wspaniałe osiągnięcie. Będziemy walczyć o zwycięstwo. Skoro weszliśmy do finału, to nie chcemy się zadowolić drugim miejscem - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: MŚ 2018. Artur Szalpuk: Nie interesuje mnie, kto jest faworytem finału
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)