W sobotni wieczór polscy siatkarze stoczyli morderczy bój z Amerykanami. Mecz w hali w Turynie trwał niemal trzy godziny i zakończył się zwycięstwem Biało-Czerwonych 3:2, dzięki czemu po raz drugi z rzędu zagramy w wielkim finale mistrzostw świata. W decydującym spotkaniu rywalem Polski będzie Brazylia.
- Taki był plan, by grać dobrze na mistrzostwach, a nie w memoriałach je poprzedzających. Srebro nas nie zadowala. Pokonaliśmy Amerykanów, czyli zdaniem wielu najlepszą drużynę, to czemu mielibyśmy nie wygrać z Brazylią? - zastanawiał się przed kamerami Polsatu Sport Dawid Konarski, atakujący polskiej reprezentacji.
Konarski doskonale ma w pamięci finał mistrzostw świata sprzed czterech lat. - Tak samo wtedy przeżywaliśmy półfinał. Jednak wtedy to my byliśmy faworytami meczu z Niemcami. Cieszę się, że udało nam się z Amerykanami. Pokazaliśmy ogromną wolę walki - dodał.
Walkę o kolejne złoto zapowiedział też Michał Kubiak. - To nie jest koniec. My chcemy złoty medal - zapowiedział kapitan polskiej reprezentacji.
Sukcesu polskiej drużyny nie byłoby, gdyby nie świetna gra Bartosza Kurka. 30-latek przeciwko Amerykanom zanotował kolejny wielki mecz na tych mistrzostwach. - Zagraliśmy zespołowo. Wspieraliśmy się. Walczyliśmy do końca i nie było chwili zwątpienia. Powtarzaliśmy sobie przez całego tie-breaka, że musimy robić swoją robotę - zdradził lider Biało-Czerwonych.
Kurek zapowiedział, że w niedzielę interesuje go wyłącznie złoto. - Wyjdziemy na boisko po to, by wygrać - zadeklarował.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Fonteles komplementuje Polaków. "Kubiak to lider, Kurek skacze 10 metrów w górę"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)