Jakub Bednaruk: Gdybyśmy przegrali ten mecz, chyba bym skoczył z dachu hali Łuczniczka

Chemik Bydgoszcz na inaugurację sezonu 2018/2019 pokonał PGE Skrę Bełchatów 3:2. Trener Jakub Bednaruk po spotkaniu przyznał, że starcie z mistrzami Polski kosztowało go wiele emocji, a możliwa porażka podsuwała do głowy najczarniejsze myśli.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Jakub Bednaruk PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Jakub Bednaruk
- Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jesteśmy na początku sezonu. Oni nie zagrali w takim zestawieniu jeszcze żadnego meczu, ale mimo że wyszli najmocniejszym składem, to walczyliśmy z nimi jak równy z równym. Nie możemy się jednak za długo podniecać tą wygraną, chociaż jest czym, bo zagraliśmy bardzo dobry mecz. Ja nie pamiętam takiego spotkania tutaj. Cieszmy się, ale nie za długo - powiedział Jakub Bednaruk po wygranej Chemika Bydgoszcz nad PGE Skrą Bełchatów 3:2.

Triumf ekipy znad Brdy był sensacyjny. Przed spotkaniem, trener bełchatowian Roberto Piazza ostrzegał, że jego zespół nie jest w pełni formy. Sympatycy Chemika Bydgoszcz w najśmielszych snach nie spodziewali się jednak, że zespół mający w wyjściowym składzie aż pięciu złotych medalistów mistrzostw świata, uda się pokonać. Mimo to, w drużynie gospodarzy poniedziałkowego starcia, po ostatnim gwizdku, panował spory niedosyt.

- Straciliśmy punkt, to trzeba powiedzieć. Pomimo że jesteśmy zespołem, który walczy o utrzymanie, graliśmy z mistrzem Polski, to przegraliśmy punkt. Gdybyśmy jednak polegli w tym starciu 2:3, to chyba bym wszedł na dach hali Łuczniczka i skoczył z niego. Po takich fartownych akcjach, które wyciągnęliśmy w trzecim, czwartym i piątym secie, po tej grze na przewagi w tie-breaku stwierdziłem, że jeżeli przegramy, to normalnie skoczę z dachu. Na szczęście wygraliśmy, więc mogę jechać do Lubina - przyznał w swoim stylu bydgoski szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Wilfredo Leon jest niesamowity! To najlepszy siatkarz świata [5/5]

Mimo sensacyjnego triumfu na inaugurację rozgrywek, opiekun siatkarzy znad Brdy z dużym spokojem podchodzi do dalszej części sezonu. Wygrana nad faworytem do zdobycia tytułu mistrza Polski, w najmniejszym stopniu nie zmienia nastawienia sztabu szkoleniowego przed kolejnymi meczami.

- My nagle nie zmienimy swoich celów. Nadal bijemy się o utrzymanie, PGE Skra o  mistrzostwo. W tej kwestii nic się nie zmieni. Zyskaliśmy jednak tym meczem dużo pewności i charakteru. Duży impuls, że idziemy w dobrą stronę. To jest dla nas ważniejsze niż strata punktu. Meczem ze Skrą zyskaliśmy szacunek kibiców, szacunek do samych siebie, ale możemy to wszystko szybko stracić. Mamy jednak pewność, że potrafimy ze sobą grać, jakiś poziom osiągnąć i go utrzymać. Teraz musimy tylko zapanować nad tym, żeby nie zwariować. Za chwilę wyjeżdżamy do Lubina, a za cztery dni gramy z ZAKSĄ. Do północy jest więc czas, żeby się pocieszyć, a później trzeba się skupiać na Cuprum, bo jeżeli tam dostaniemy po głowie, to nikt nie będzie wspominał meczu z mistrzem Polski - przyznał bydgoski szkoleniowiec.

W okresie letnim zespół z Bydgoszczy zmienił nie tylko nazwę, ale również skład. Jak się okazuje, roszady personalne, jakie zaszły w ekipie znad Brdy, póki co przyniosły nadspodziewany efekt.

- Ten zespół mentalnie jest bardzo silny psychicznie, zobaczymy, jak będzie to wyglądało, kiedy nas ze dwa razy złamią. Dobraliśmy osoby z fajnym charakterem, które przyjemnie się prowadzi. W meczu ze Skrą ja nawet przez moment nikogo nie musiałem pobudzać, po prostu sobie stałem i oglądałem mecz - przyznał Jakub Bednaruk.

Czy siatkarze Chemika Bydgoszcz unikną konieczności gry w meczu barażowym o utrzymanie w PlusLidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×