Krzysztof Ignaczak krytycznie o systemie kwalifikacji do IO 2020. "Na turnieju powinno grać więcej zespołów z Europy"
Krzysztof Ignaczak nie ukrywa, że jest krytycznie nastawiony do nowego systemu kwalifikacji do igrzysk olimpijskich. Zdaniem byłego reprezentanta Polski, ekipy z Europy w dalszym ciągu pozostają niedocenione.
Zdaniem mistrza świata z 2014 roku, system kwalifikacji opracowany przez FIVB w ostatnim czasie w dalszym ciągu pozostawia sporo do życzenia. Według najnowszych wytycznych, występu na igrzyskach nie mogą być pewni mistrzowie świata oraz zwycięzcy mistrzostw kontynentu czy Pucharu Świata.
- Zastanowiłbym się nad procesem kwalifikacji. Może reprezentacje, które są wysoko w rankingu, powinny mieć pewną kwalifikację do turnieju olimpijskiego, a reszta bić się o pozostałe miejsca? Rozumiem, że drużyny grające w igrzyskach muszą reprezentować poszczególne kontynenty, ale dla atrakcyjności należałoby pomyśleć nad tymi zasadami. Tym bardziej, że teraz możliwości skurczyły się do dwóch szans. Siatkarzom zależy na tym, żeby widzowie oglądali jak najlepsze widowiska. Aby tak się stało, naprzeciwko siebie muszą jednak stać drużyny o zbliżonych umiejętnościach - przyznał były reprezentant Polski.
W 2019 roku zostanie rozegranych sześć turniejów interkontynentalnych, w których udział wezmą 24 najlepsze ekipy według rankingu FIVB, który ukaże się w styczniu 2019 roku. Zostaną one przydzielone do sześciu grup systemem serpentyn. Na igrzyska awansują zwycięzcy.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]