Wzruszające pożegnanie Sary Anzanello. "Boję się, bo chcę żyć"

- Boję się, bo chcę żyć - przekazano na profilu Sary Anzanello na Facebooku. Włoska siatkarka zmarła 25 października po długiej chorobie. Była jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek we Włoszech. Miała 38 lat.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Sara Anzanello Getty Images / Claudio Villa / Na zdjęciu: Sara Anzanello
Informacja o śmierci Sary Anzanello zszokowała kibiców we Włoszech. Zawodniczka ta w 2002 roku wraz z reprezentacją Włoch sięgnęła po złoty medal mistrzostw świata. Była utalentowaną środkową, której karierę brutalnie przerwała choroba. W 2013 roku musiała przejść przeszczep wątroby i wróciła jeszcze na boisko. Musiała walczyć jednak z nowotwór układu limfatycznego.

Dla siatkarskiego środowiska we Włoszech to ogromna strata. Anzanello to jedna z najbardziej utytułowanych zawodniczek i przez wiele lat była filarem kadry. Stawiali na nią kolejni selekcjonerzy, a ona nie zawodziła. Wygrała wiele ważnych meczów, ale w starciu z wyniszczającą chorobą była bez szans.

Na profilu Anzanello na Facebooku pojawił się wzruszający wpis, w którym siatkarka pożegnała się ze swoimi kibicami. "Chcę sprawić, by ludzie zrozumieli, że życie jest piękne, ponieważ w tej chwili potrzebuję pozytywnej energii. Zdiagnozowano u mnie nowotwór układu limfatycznego. Teraz rozpocznę cykle chemioterapii. Boję się, bo chcę żyć" - czytamy we wpisie.

"Nigdy nie wiesz, co i ile wyzwań stawia przed tobą życie. Moim marzeniem jest żyć. Po prostu żyć. Chodzić na spacery, kąpać się w czystym morzu, czuć piasek pod stopami, widzieć biały śnieg wokół mnie w słoneczny zimowy dzień, moje zdjęcia, moja kuchnia, mój mały ogród, wieczór z moją rodziną i ludźmi, których kocham. Życie, bez wielkich pretensji, ale życie" - przekazano na profilu siatkarki.

W 2013 roku Anzanello przeszła przeszczep wątroby. Starała się wrócić do gry, normalnego życia. W tym roku znów zaatakowała ją choroba. Tym razem wykryto guz w układzie limfatycznym. Choroba postępowała na tyle szybko, że stan zdrowia Włoszki drastycznie się pogorszył. "Mam szczęście, że mam rodzinę, chłopaka i przyjaciół, którzy są obok, rozśmieszają mnie i spędzają ze mną beztroskie minuty. Jestem tu, by walczyć, nigdy się nie poddawać. Zawsze w to wierzę, tak, jak to robiłam w moim życiu. Żegnajcie" - dodano.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×