Pochodzi z Wałbrzycha, a na swoim koncie ma występy w miejscowym Chełmcu, Płomieniu Sosnowiec, Galaxii Częstochowa, PGE Skrze Bełchatów, Asseco Resovii Rzeszów czy ostatnio w Polonii Londyn. W swojej kolekcji ma 14 medali mistrzostw Polski, w tym sześć złotych. Zdobył też srebro Ligi Mistrzów czy Pucharu CEV. Jego najcenniejszym krążkiem jest jednak złoto mistrzostw świata, po które sięgnął w 2014 roku w Polsce.
- Czuję się zaszczycony, że po raz kolejny dostałem możliwość bycia ambasadorem Klubowych Mistrzostw Świata. Fajnie, że w Polsce po raz kolejny będzie impreza o takiej randze – powiedział Krzysztof Ignaczak - Ona tak naprawdę z każdym rokiem nabiera prestiżu, bo jeszcze kilka lat temu była traktowana trochę po macoszemu. Przyjeżdżają wielkie drużyny, które muszą mieć świadomość, że Polacy organizują te wydarzenia bardzo dobrze. Gdyby tak nie było, FIVB by nam nie przyznała tylu imprez – zaznaczył.
Przed rokiem "Igła" miał okazję odwiedzić wszystkich uczestników Klubowych Mistrzostw Świata w ich krajach i nieco poznać ich kulturę. Zdaniem byłego libero reprezentacji Polski turniej ten to doskonała okazja do tego, by polski kibic miał na wyciągnięcie ręki przegląd siatkarskiej kultury.
- Dla mnie to fantastyczne, że mogę dać tu swoje nazwisko. Wiadomo, że system rozgrywek na świecie jest tak skonstruowany, że mamy mniej więcej pół roku przerwy na reprezentację i pół roku ligowych zmagań. Nie zawsze możemy zobaczyć świetnych zawodników zza Oceanu lub z innych egzotycznych krajów u nas w Polsce. A ten turniej daje nam możliwość porównania choćby europejskiej siatkówki do tego, co dzieje się na świecie – uważa.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]
Tegoroczna edycja klubowych mistrzostw świata jest obsadzona bardzo silnymi zespołami. Wśród uczestników są dwa zespoły z Rosji (Zenit Kazań i Fakieł Nowy Urengoj j), Włoch (Cucine Lube Civitanova i Diatec Trentino) i Polski (PGE Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów), a także brazylijska Sada Cruzeiro oraz irański Khatam Ardakan.
- Jest duża szansa, że ten puchar zostanie w Europie. Rok temu triumfował Zenit Kazań nad Sadą Cruzeiro w finale. Myślę, że ekipa z Brazylii będzie miała chrapkę na złoto, ale jest przecież grono innych znakomitych drużyn, choćby z Włoch. Ciekaw jestem, jak wypadną Polacy na tle reszty stawki ,bo budżety polskich klubów nie są tak wysokie, jak tych zagranicznych z Włoch, Rosji czy nawet Brazylii. Drugiej takiej okazji – przynajmniej w tym roku może nie być – dodał Ignaczak.
W tym roku Klubowe Mistrzostwa Świata rozegrane zostaną w nieco mniejszych ośrodkach niż przed rokiem. Miastami-gospodarzami są Radom, Rzeszów i Częstochowa, obiekty, które mogą pomieścić mniej niż 10 tysięcy widzów.
- Wydaje mi się, że nie zawsze trzeba wchodzić do tych największych hal. Choćby częstochowianie niedawno stracili siatkówkę na najwyższym poziomie. Grałem tam i wiem, że ludzie kochają tam sport przez duże "S". Mam nadzieję, że będzie tam dobra frekwencja, bo to miasto do niedawna jeszcze żyło siatkówką i kibicowało swojej drużynie, która znalazła się w kryzysie. Liczę, że Klubowe Mistrzostwa Świata będą dla miasta bodźcem i dźwignią ku lepszej siatkarskiej przyszłości – zakończył mistrz świata.
Zanim cztery najlepsze zespoły klubowego mundialu zobaczymy w Częstochowie (1-2 grudnia), będą musiały przejść przez fazę grupową, która 26 listopada rozegrana zostanie w nowej hali w Radomiu oraz w Hali Podpromie w Rzeszowie.
"W tym roku Kl Czytaj całość