KMŚ 2018: siatkarski Balotelli zadebiutuje na klubowym mundialu. Earvin Ngapeth jedną z gwiazd turnieju

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Earvin Ngapeth
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Earvin Ngapeth

Choć lista jego przewinień jest długa, uchodzi za jednego z najlepszych przyjmujących na świecie. Na boisku potrafi zachwycić fantazją, ale gdy popisuje się nią poza halą szokuje negatywnie. Nie ulega wątpliwości, że jest jedyny w swoim rodzaju.

Na sport był wręcz skazany. Jego ojciec Eric, były reprezentant Kamerunu i Francji, dał mu imię na cześć koszykarza Earvina Magica Johnsona. Tę dyscyplinę kochał bowiem całym sercem. A Earvin Ngapeth za dzieciaka katowany był meczami Los Angeles Lakers.

Wybrał jednak siatkówkę, w której odnosił sukcesy już na poziomie kadeta, gdy grał w Poitiers. Karierę profesjonalną rozpoczął jednak w Tours, skąd dostał pierwsze powołanie do reprezentacji Francji w 2010 roku. Jednak jesienią tego roku już został z niej wyrzucony przez ówczesnego trenera Philippe'a Blaina za psucie atmosfery w zespole.

- Miałem moment, kiedy powiedziałem sobie: "Reprezentacja? Nigdy więcej!". Po tym, co się stało w ubiegłym roku, było mi trudno dobrze zacząć sezon. Wtedy też nie widziałem siebie z powrotem w kadrze – opowiadał w jednym z wywiadów. Mimo tego panowie pogodzili się rok później i Ngapeth wrócił do kadry.

Karierę klubową kontynuował już w lidze włoskiej w Piemonte Volley. W 2013 roku zaliczył też epizod w Rosji. Trafił do Kuzbassu Kemerowo, którego trenerem był jego ojciec. Jednak zagrał w zaledwie sześciu meczach, bo - jak tłumaczył - jego partnerka spodziewała się dziecka, a poród we Francji będzie bezpieczniejszy w niż w Rosji ze względu na barierę językową. Okazało się więc, że gdy wrócił do kraju, by przygotowywać się do eliminacji do mundialu w 2014 roku do Rosji już nie powrócił.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Wilfredo Leon jest niesamowity! To najlepszy siatkarz świata [5/5]

Rękę wyciągnęła do niego Modena, której był wierny aż do ubiegłego sezonu. W każdym z czterech pełnych rozegranych sezonów w Serie A jego średnia punktów na mecz wynosiła co najmniej trzynaście. W 2016 roku został mistrzem Włoch i MVP sezonu. Nigdy jednak nie udało mu się wygrać Ligi Mistrzów. Najbliżej tego celu był w 2013 roku jeszcze w barwach Piemonte Volley.

Reprezentacja Francji z nim w składzie od czterech lat nie schodzi z podium Ligi Narodów (dawniej Ligi Światowej). W 2015 roku Les Bleus w przekonujący sposób sięgnęli po złoto mistrzostw Europy, a Ngapetha wybrano najlepszym przyjmującym turnieju. Nie ma wątpliwości, że jest kluczowym zawodnikiem w kadrze, choć trener Laurent Tillie musi pogodzić się z tym, że nie jest w stanie zatrzymać jego pomysłów.

- On ma taką potrzebę, nie znosi ograniczeń. Nie mam zamiaru mu niczego udowadniać, tylko wcielam się ewentualnie w rolę doradcy. Poza treningami i meczami w ogóle mnie nie interesuje, co robi. Najważniejsze, że to świetny zawodnik - przyznał selekcjoner reprezentacji Francji.

Krążka mistrzostw świata - zarówno tych reprezentacyjnych, jak i klubowych – w swojej kolekcji jednak nie ma. Głód sukcesów zaprowadził go tego lata aż do Kazania, gdzie podpisał kontrakt z Zenitem. W tym klubie musi zastąpić Wilfredo Leona.

- Podjąłem decyzję z dwóch powodów: po pierwsze czuję, że zakończyłem pewien etap w Modenie. Byłem tam cztery i pół roku i oprócz Ligi Mistrzów wygrałem wszystko. Pod koniec pojawiła się rutyna. Tęsknię za wyzwaniami. Czuję potrzebę zobaczenia czegoś nowego, aby odzyskać motywację - tłumaczył na łamach "L'Equipe".

Gdy nie gra w siatkówkę, rapuje. Jak sam przyznaje, nie robi tego zawodowo, ale muzyka to dla niego doskonała okazja na wyrażanie samego siebie.

Jak na artystę przystało, nie brakuje mu negatywnych ekscesów w cieniu reflektorów. W 2012 roku przesiedział w więzieniu 48 godzin za bójkę w klubie nocnym. Trzy lata później pobił konduktora w pociągu TGV, bo - jak tłumaczył - "chciał go uprzejmie poprosić o możliwość opóźnienia pociągu". Skończyło się na 5 tysiącach euro grzywny. Przed rokiem został zatrzymany za prowadzenie samochodu mając we krwi blisko dwa promile alkoholu. W maju br. sąd w Modenie skazał go na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu za potrącenie trzech osób i ucieczkę z miejsca zdarzenia.

Trudno jednak znaleźć innego zawodnika - zwłaszcza we Francji - który tak imponowałby na boisku techniką, fantazją i kreatywnością. Można go czasem pocelować zagrywką, ale trzeba mieć świadomość, że za chwilę odwdzięczy się niesamowitym atakiem. W listopadzie czeka go debiut w Klubowych Mistrzostwach Świata. Jego nowy klub Zenit Kazań zmierzy się w grupie A z PGE Skrą Bełchatów, Fakiełem Nowy Urengoj i Cucine Lube Civitanova.

Komentarze (0)