Chemik Bydgoszcz - Aluron Virtu Warta: zaskakująco gładka porażka gospodarzy

Newspix / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie
Newspix / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie

Siatkarze bydgoskiego Chemika nie spełnili oczekiwań swoich kibiców. W spotkaniu czwartej kolejki PlusLigi podopieczni Jakuba Bednaruka musieli uznać wyższość Aluron Virtu Warty Zawiercie (0:3).

Siatkarze Aluron Virtu Warty Zawiercie w trzech pierwszych spotkaniach sezonu odnieśli jedno zwycięstwo. Nieco lepszym bilansem legitymowali się gospodarze, którzy triumfowali dwukrotnie. Sporą niespodziankę ekipa znad Brdy sprawiła na inaugurację, pokonując mistrza Polski PGE Skrę Bełchatów. Podopieczni Jakuba Bednaruka w sobotnie popołudnie chcieli po raz kolejny usatysfakcjonować swoich fanów, pokonując dobrze prezentujących się od początku rozgrywek Jurajskich Rycerzy.

Oba zespoły od pierwszej piłki postawiły na proste środki w ataku. Gra początkowo mogła się podobać, jednak z czasem zaczęły się mnożyć błędy, głównie w polu zagrywki. Szybciej emocje opanowali zawiercianie i to oni wypracowali sobie przewagę. Chemikom w ofensywie brakowało argumentów, nieskuteczny był bowiem Bartosz Filipiak (10:5).

Atakujący gospodarzy, podobnie jak Nikola Kovacević, z biegiem czasu się przebudził. Zawiercianie z kolei na chwilę stracili koncentrację. Błędy popełniać zaczęli Kamil Semeniuk i Mateusz Malinowski, co nieco ożywiło nadzieje miejscowych fanów na odwrócenie losów seta. Znakomita dyspozycja Bartosza Gawryszewskiego w polu serwisowym oraz skuteczność Marcina Walińskiego na skrzydle okazały się decydujące dla losów partii.

Początek drugiego seta należał zdecydowanie do zawiercian. Gospodarze mieli ogromne problemy z odczytaniem rozegrania Michała Masnego, przez co ich blok był nieszczelny. W tej sytuacji z kończeniem akcji nie mieli problemów Mateusz Malinowski i Kamil Semeniuk. Miejscowi w ofensywie grali bojaźliwie i nieskutecznie, trudno było w tej sytuacji myśleć o odrabianiu strat (7:12).

W połowie seta Jakub Bednaruk miał wykorzystane dwie przerwy na żądanie. To nie pomogło, dlatego też szkoleniowiec gospodarzy zdecydował się posłać do boju Pawła Gryca, który we wcześniejszych meczach, zastępując Bartłomieja Lipińskiego, potrafił odmienić grę zespołu. Niestety dla sympatyków ekipy znad Brdy, tym razem nic takiego nie miało miejsca. Seria zagrywek Marcina Walińskiego pozwoliła przyjezdnym odskoczyć na bezpieczny dystans. Kolegów do walki starał się poderwać Maksim Morozow, jednak nieskutecznie.

Trzeciego seta, podobnie jak dwa poprzednie, gospodarze rozpoczęli nie najlepiej. Dzięki skutecznej grze w ataku Pawła Gryca, szybko jednak odrobili straty, rozpoczynając walkę punkt za punkt (8:8). Niestety dla miejscowych, tylko przez chwilę, bowiem po zagrywkach Marcina Walińskiego zawiercianie ponownie odskoczyli, przejmując kontrolę nad przebiegiem gry. Nie pomogły nawet dwie przerwy na żądanie, wykorzystane w krótkim czasie przez Jakuba Bednaruka (15:9).

Druga część ostatniej partii to właściwie wyczekiwanie na egzekucję, po stronie bydgoszczan. Kłopoty z kończeniem ataków miał Bartosz Filipiak, którego w końcówce, na pozycji atakującego zastąpił Bartosz Lipiński. Na nic zdało się także wejście Piotra Sieńko w ramach podwójnej zmiany. Miejscowi w niczym nie przypominali zespołu, który przed kilkunastoma dniami odprawił po tie-breaku mistrza Polski. Tym razem gospodarze odebrali surową lekcję siatkówki.

Chemik Bydgoszcz - Aluron Virtu Warta Zawiercie 0:3 (20:25, 18:25, 13:25)

Chemik: Margarido, Kovacević, Szalacha, Morozow, Filipiak, Lipiński, Kowalski (libero) oraz Bobrowski (libero), Gryc, Sieńko;

Aluron Virtu Warta: Waliński, Swodczyk, Gawryszewski, Semeniuk, Malinowski, Masny, Koga (libero) oraz Dosanjh, Kania.

MVP: Mateusz Malinowski

ZOBACZ WIDEO: Marcin Dzieński i Anna Brożek. Ile zarabiają najlepsi wspinacze na świecie?

Komentarze (0)