Dwukrotna mistrzyni Europy o zakończeniu sportowej kariery. "Opuściłam parkiet jako zawodniczka spełniona"

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Izabela Bełcik
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Izabela Bełcik

Multimdealistka mistrzostw Polski, dwukrotna mistrzyni Europy, po zakończeniu minionego sezonu postanowiła pożegnać się z siatkarskim parkietem. W wywiadzie dla WP SportoweFakty, Izabela Bełcik opowiedziała o swoich planach na przyszłość.

[b]

Jacek Pawłowski, WP SportoweFakty: W przerwie letniej dołączyła pani do Pałacu Bydgoszcz. W jakim charakterze?[/b]

Izabela Bełcik, dwukrotna ME (2003 i 2005), multimedalistka mistrzostw Polski: Jako pomocnik Ewy Kowalkowskiej. Dołączyłam do klubu, ale bardziej w roli organizacyjnej.

Po ostatnim sezonie zakończyła pani sportową karierę. Obserwując okres przygotowawczy, nie miała pani ochoty wrócić na boisko?

- Właśnie nie. Ten okres przygotowawczy jest dla zawodnika tak trudny, że nawet jak rozmawiałyśmy z Ewą (Kowalkowską - dop. aut.), jedyne czego mi nie brakuje w nowym sezonie, to właśnie tego okresu przygotowawczego. Tam jest niesamowita harówka, dziewczyny czują się fatalnie, a mimo to muszą udowodnić trenerowi, że coś potrafią i do czegoś się nadają. To chyba najgorszy moment u sportowca. Dopiero później przychodzi świeżość i zyskuje się radość z gry. W trakcie przygotowań dziewczyny ciężko pracowały, grały sparingi na ciężkich nogach i tego akurat nie za bardzo mi brakowało.

ZOBACZ WIDEO Piękny gol Dybali. Juventus pokonał Cagliari [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czyli póki co nie ma mowy o tęsknocie za parkietem?

- Jeszcze nie, aczkolwiek miałyśmy z Ewą okazję potrenowania z dziewczynami. Przez długi czas nie było asystentów trenera, w związku z czym byłyśmy pomocnikami, zagrywającymi i atakującymi. Muszę przyznać, że to było super, bawiłyśmy się świetnie. Forma może nie do końca była, ale jakbym troszeczkę potrenowała, pewnie bym sobie przypomniała co nieco.

Wracając do tematu zakończenia kariery, można chyba powiedzieć, że opuszcza pani parkiet jako zawodniczka spełniona?

- Tak, mogę to powiedzieć od jakiegoś czasu. Niczego mi tak naprawdę nie brakuje w tym sporcie i mogę z pełną satysfakcją powiedzieć dość. Było super, było pięknie, nie brakuje mi niczego.

Dużo czasu minęło, zanim podjęła pani ostateczną decyzję?

- W ostatnim sezonie czułam po swoim organizmie, że to nie jest już to, co było, że nie mogę dać z siebie tyle, ile bym chciała. Zaczęły pojawiać się kontuzje, dla mnie, trudne do zrozumienia. Ciężko mi się było z nich wykaraskać. Takie urazy kosztują zawodnika wiele zdrowia, również psychicznego, ponieważ chciałby więcej, a nie może. Stwierdziłam więc, że to już jest ten czas. Żartowałyśmy zresztą, wspólnie z Kasią Gajgał-Anioł, że chyba nas tak boli, żeby nie kusiło.

Zakończyła pani karierę jako mistrzyni Polski z Chemikiem Police. Pojawiła się w głowie taka myśl, że nie ma sensu rozmieniać się na drobne i to jest odpowiedni moment, aby wspaniałą karierę zakończyć, będąc na szczycie?

- Miałam to szczęście, że przez większość kariery grałam o medale mistrzostw Polski, występowałam w Lidze Mistrzyń. To był super czas, ale jednocześnie było bardzo ciężko. Zawsze grałam w klubach, w których trzeba było coś udowadniać. To jest jakby moja satysfakcja. Zakończenie kariery w ekipie wielokrotnego mistrza Polski to dla mnie tym większy plus. Wcześniej myślałam, że pożegnam się z parkietem w Sopocie, ponieważ z tamtych rejonów pochodzę, jednak moje losy tak się potoczyły, że zakończyłam przygodę z siatkówką jako mistrz Polski w Policach, z czego się ogromnie cieszę.

Nie miała pani takiej myśli, żeby pozostać w sporcie, ale nie jako działacz czy menedżer a np. jako trener?

- To tak naprawdę nie jest jeszcze wykluczone, bo siedząc w biurze mamy od czasu do czasu zajęcia z młodzieżą. Myślę, że będzie można jeszcze mnie na takich zajęciach zobaczyć, ponieważ prowadzę je w jednej ze szkół, próbując przekonać dzieci, że sport, również profesjonalny, to jest coś fajnego. Poza tym nasz klub KS Pałac Bydgoszcz jest tak wspaniale prowadzony, że jest bardzo wiele grup młodzieżowych. Jeżeli tylko będę miała na to czas, będę pojawiała się na rozgrywkach młodzieżowych czy drugiej ligi. Współpracujemy zresztą z panią Agatą Kopczyk, miałam możliwość uczestniczyć w zajęciach, więc jeśli chodzi o trenerski aspekt, wcale się od tego nie odcinam.

Czyli nie można wykluczyć, że kiedyś Izabela Bełcik zasiądzie na ławce jako trener?

- Zobaczymy, co przyniesie czas. Ja mam do tego bardziej luźniejsze podejście. Kiedy kończyłam karierę, wszyscy pytali, co będę robiła, jakie mam plany. Ja nie ukrywałam, że konkretnego planu nie mam, bo mi ciężko planować z dużym wyprzedzeniem. W każdym razie czuję, że coś pozytywnego się w moim życiu wydarzy, bo tak zazwyczaj bywało.

Rozmawiał Jacek Pawłowski

Komentarze (0)